Barack Obama w pożegnalnym przemówieniu powiedział, że przyszła administracja będzie musiała poradzić sobie z narastającymi zagrożeniami w sferze cyberbezpieczeństwa. W tym samym czasie doszło do ułaskawienia Manning, odpowiedzialnej za przekazanie dokumentów do Wikileaks.
Środowisko agencji wywiadowczych przyjęło ostatnią decyzję ustępującego prezydenta z pewnym niedowierzaniem. Zarzucono Obamie hipokryzję wobec osób działających na niekorzyść bezpieczeństwa kraju. Przykładem jest chociażby współpraca niektórych obywateli USA ze stroną Wikileaks. Obama zaznaczył jednak, że Edward Snowden nie może liczyć na jego ułaskawienie.
– To nowa era, jeżeli chodzi o środowisko wirtualne. Musimy kontynuować podjęte działania w celu znalezienia odpowiedniej równowagi pomiędzy transparentnością, otwartością i odpowiedzialnością w tym środowisku. Nie możemy jednak zapomnieć, że nasi przeciwnicy chcą wykorzystać te cechy demokracji. Wykorzystać w celu zaburzenia bezpieczeństwa w naszym kraju. Atakując sektor finansowy, dokonując aktu terroryzmu, a także zaburzając nasze wybory – powiedział podczas przemówienia Barack Obama.
Dodał także, że administracja musi kontynuować pracę nad architekturą, zapewniając bezpieczeństwo demokracji w kraju. Jego zdaniem ważne jest, aby agencje bezpieczeństwa i wywiadu mogły bez przeszkód chronić kraj, nie bojąc się kolejnego wycieku tajnych dokumentów. Obywatele muszą wiedzieć, że działania służb mają na celu poprawienie ich bezpieczeństwa, a nie tylko zakłócania ich prywatności. W tym celu wszelkie działanie agencji muszą być transparentne dla całego kraju – podkreślił Barack Obama.
Czytaj też: Obama ułaskawił sprawcę wielkiego wycieku. Krytyka Republikanów
W ciągu najbliższych 90 dni Donald Trump ogłosi strategię odpowiedzi na zagrożenia cybernetyczne ze strony innych państw.