Reklama

Według źródeł zbliżonych do wysokich stanowisk powiązanych z rządem USA, na które powołuję się Yahoo News, FBI prowadziło dochodzenie w sprawie ataku wymierzonego w partię Demokratów od jesieni zeszłego roku. Mimo prowadzonego śledztwa, agenci FBI mieli nie poinformować przedstawicieli partii o byciu na celowników rosyjskich hakerów przy żadnym ze spotkań pomiędzy stronami. Jak podaje portal Darkreading spotkania miały odbyć się na jesieni 2015 oraz później w okolicach marca tego roku. Jedno ze źródeł przytacza nawet hipotezę, że gdyby FBI poinformowało Demokratów wcześniej to ilość plików oraz wiadomości e-mail wykradzionych przez rosyjskich hakerów powiązanych z Kremlem mogłaby być znacznie mniejsza. W ten sposób hakerzy mieli dostęp do plików oraz sieci partii przez co najmniej kilka miesięcy podczas najważniejszego okresu w których trwała kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych.

W jednym budynku wraz z Partią Demokratów ma swoja siedzibę komitet odpowiedzialny za przeprowadzanie kampanii tej partii, która jest w pełni podległa partii. Obie organizacje korzystają z tej samej sieci internetowej do której dostęp mieli hakerzy, według doniesień Darkreading nawet do lipca tego roku.

Ani FBI ani przedstawiciele Partii Demokratycznej nie skomentowali doniesień Yahoo News, FBI zasłaniało się obecnie prowadzonym śledztwem.

Według jednego ze źródeł na które powołuję się Darkreading, FBI skontaktowało się z przedstawicielami partii Demokratycznej na jesieni zeszłego roku. Agenci poinformowali wtedy partie, aby osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo sieci sprawdzili, czy w infrastrukturze nie pojawią się dziwna i niecodzienna aktywność. Według późniejszych ustaleń i po sprawdzeniu wszystkich plików oraz zapisów aktywności sieciowej, informatycy Demokratów nie znaleźli nic niepokojącego.

Czytaj też: Będzie odpowiedź NSA na rosyjski cyberatak?

Reklama
Reklama

Komentarze