Norweska wojskowa jednostka cyberobrony (Cyberforsvaret) w oficjalnym oświadczeniu potwierdziła, że dwie osoby przebywające poza terenem Norwegii stały się ofiarami cyberataku. Podano ich stanowiska, nie przekazano jednak informacji o przestępcach.
Według Toma Finneya z Secureworks, firmy cybernetycznej należącej do Dell Corporation, za atak bez wątpienia odpowiedzialni są hakerzy z Fancy Bear. Grupa znana jest z włamania na serwery pocztowe Partii Demokratycznej w USA i prób wpłynięcia na najbliższe wybory we Francji czy Niemczech. Dowodem, według Secureworks, mają być sygnatury, które pasują do działań tego zespołu hakerskiego.
Rosyjscy hakerzy nie pierwszy raz "przeszkadzają w pracy" norweskiej administracji. Służby donoszą o codziennych atakach cybernetycznych, przed którymi muszą bronić sieci krajowe. Dużą cześć z nich da się zabezpieczyć, jednak - jak pokazuje ostatnie włamanie - kraj ten jest na celowniku Kremla.
Czytaj też: Francja: 24 tys. cyberataków odpartych w ubiegłym roku
Knut Helge Grandhagen z Cyberforsvaret podkreślił w rozmowie z portalem Dagens Næringsliv (DN), że nie ma żadnych przesłanek, jakoby za atakiem na norweskich dyplomatów miało stać jakiekolwiek państwo. Jednak ze względu na użyte narzędzia i kompleksowe działania można sądzić, że była to zaplanowana akcja grupy posiadającej odpowiednie możliwości w cybeprzestrzeni. Grandhagen dodał, że na obecnym etapie śledztwa jego jednostka nie wskaże winnego. Mogą zrobić to tylko politycy lub organy śledcze, po tym jak zostaną im przekazane dowody w tej sprawie.