Reklama

Polityka i prawo

Facebook powiązany z rosyjskimi oligarchami i Partią Republikańską?

Domena Publiczna. Fot. pixabay.com
Domena Publiczna. Fot. pixabay.com

Facebook wspiera Partię Republikańską, polityków występujących przeciwko środowiskom LGTB i sprzedał swoje udziały powiązanym z Władimirem Putinem rosyjskim oligarchom. Takie rewelacje publikuje portal Narativ.org w artykule pt. „A dirty little secret”, którego autorami są Zev Shalev i Tracie McElroy.

W swoim śledztwie autorzy zwracają uwagę na fakt, jak bardzo wizerunek Marka Zuckerberga, jednego z najbogatszych ludzi świata, odbiega od działań jego firmy w sferze ideologicznej. Wszystko nierozłącznie związane jest z presją na właściciela Facebooka, aby ujawnił więcej informacji o roli swojej firmy w rosyjskiej kampanii propagandowej podczas amerykańskich wyborów prezydenckich w 2016 roku. Na chwilę obecną udowodniono wykupienie reklam na Facebooku za 150 tys. dolarów przez firmę powiązaną z Kremlem i Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB). Sam Facebook obecnie odmawia jednak ujawnienia szczegółów tej sprawy. Cała sprawa ma też szerszy kontekst, bo badane są wątki rosyjskiej aktywności także na platformach Google'a i Twitterze.

 

W 2011 r. Facebook utworzył Komisję Aktywności Politycznej (Political Action Committee). Wspierała ona polityków Republikanów i Demokratów – na tych pierwszych przekazano łącznie 477 tys. dolarów, a na drugich 425 tys. dolarów. Od 2012 r. firma faworyzowała polityków głosujących przeciwko sprawom LGTB. Udokumentowano ponad 40% datków Komisji na takich kandydatów.

 

Facebook odrzucił zarzuty, iż postępuje sprzecznie z zasadami, które promuje, twierdząc że nie łamie prawa i że działa też we własnym interesie. W tym kontekście zaczęto zwracać również uwagę, iż firma unika zróżnicowania rasowego, a nawet płciowego – 90% zarządu firmy to mężczyźni, biali lub Azjaci. Podnoszona jest też sprawa, iż w zarządzie zasiada Peter Thiel, głośny wielbiciel Donalda Trumpa, który mimo presji na Zuckerberga pozostał na stanowisku. Jak spekulują Shalev i McElroy może dojść do sytuacji, kiedy będzie badany jego wpływ na dobór i dostarczanie reklam od Facebooka w imieniu obozu Trumpa.

 

W 2009 roku Facebook miał poważne problemy finansowe. Środki pojawiły się ze strony rosyjskiego podmiotu o nazwie Digital Sky Technologies, który zainwestował w 2% udziałów za 200 mln dolarów tylko w 2009 r. Narrativ.org twierdzi, że obecnie wartość udziałów jest pomiędzy 5,4 a 10%.

 

Prezesem firmy jest rosyjski oligarcha, miliarder określany jako „król rosyjskiego internetu” Jurij Milner, jednak największym udziałowcem jest tam Aliszner Usmanow. Pochodzący z Uzbekistanu miliarder notowany w pierwszej 40ce najbogatszych ludzi świata. Oskarżany jest on nie tylko o bliskie powiązania ze światem przestępczym, ale i o dobre relacje z Kremlem. Jego imperium rozciąga się od produkcji telefonów, przez wydobycie diamentów, aż po zasiadanie w radzie Gazprom Investholding, znajdującego się na liście amerykańskich sankcji. Jak twierdzą różne źródła, odwdzięczył się Putinowi za możliwość dorobienia się podczas prywatyzacji sektora wydobywczego przejmowaniem resztek niezależnych mediów w Rosji. Milner z kolei nie ma aż tak złego wizerunku, lecz również jest powiązany z Kremlem.

 

Usmanow posiada 35% udziałów Digital Sky Technologies, co czyni go znaczącym udziałowcem Facebooka. Poza tym firma od lat inwestuje w Dolinie Krzemowej. Na jej liście są m.in. Twitter i Groupon. Kontekst nabywania udziałów w takich spółkach jest taki, iż nie chodzi tylko o pieniądze. Sieci społecznościowe mogą dzięki temu funkcjonować na rosyjskim rynku. Chodzi tu o potencjalne ingerencje czy przeszkody ze strony władzy, które są redukowane.

 

Prowadzone w USA śledztwa w sprawie ingerencji w amerykańskie wybory prezydenckie nabierają rozpędu. Nie jest wykluczone, że przed specjalnym prokuratorem Robertem Muellerem zeznawać będzie kierownictwo Facebooka, Twittera oraz Google'a. Za oceanem już padają oskarżenia o „największe przestępstwo polityczne w historii” wobec tych podmiotów.

 

Czytaj więcej: W ciągu 13 lat Rosja wtrącała się w politykę 27 państw

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama