Polityka i prawo
Dane większości Amerykanów trafiły do Chin. „Towar strategiczny” w czasie pandemii
Chiny wykradają dane biologiczne na temat Amerykanów oraz obywateli innych państw, a skala zjawiska gwałtownie wzrosła wraz z wybuchem pandemii COVID-19 – ostrzega kontrwywiad Stanów Zjednoczonych. Do tego celu wykorzystywane są m.in. testy na koronawirusa dostarczone przez firmy z Państwa Środka, które następnie przekazują pozyskane informacje chińskim służbom. Dane medyczne to dla Pekinu „towar strategiczny”, pozwalający na realizację państwowych celów, w tym inwigilację, kontrolę czy wymuszanie określonych postaw. Ponadto, dzięki kradzieży danych Państwo Środka chce stać się światowym liderem biotechnologii i narzucić pozostałym aktorom własne warunki.
Chiny od lat gromadzą zbiory danych dotyczących opieki zdrowotnej oraz stanu zdrowia Amerykanów, a także obywateli innych państw z całego świata – ostrzega Narodowe Centrum Kontrwywiadu i Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych (ang. U.S. National Counterintelligence and Security Center – NCSC). Informacje pozyskiwane są przez Pekin „zarówno legalnie, jak i nielegalnie” dla realizacji celów rządu.
Zdaniem amerykańskiego kontrwywiadu masowe gromadzenie informacji medycznych w Chinach posłużyło tamtejszej władzy do naruszania praw człowieka wobec mniejszości narodowych oraz etnicznych. Pozyskane dane zostały również wykorzystane do wsparcia nadzoru państwowego poprzez ich połączenie z informacjami z innych źródeł, w tym monitoringu ulicznego czy systemów rozpoznawania twarzy.
Gromadzenie przez Chiny danych dotyczących opieki zdrowotnej USA stwarza poważne zagrożenie, nie tylko dla prywatności Amerykanów, ale także dla bezpieczeństwa gospodarczego i narodowego Stanów Zjednoczonych.
Przykładem mogą być prześladowania mniejszości muzułmańskiej Ujgurów. Są oni represjonowani przez chiński rząd, do czego jest wykorzystywana m.in. innowacyjna technologia (np. dane biometryczne są łączone z informacjami pochodzącymi z systemów monitoringu, aby identyfikować konkretne osoby lub grupy). Waszyngton nazywa to „zbrodnią przeciwko ludzkości”.
Podobnego zdania jest również Sophie Richardson, dyrektor chińskiego programu Human Rights Watch, która podkreśliła w wywiadzie dla CBS News, że społeczność Ujgurów jest poddawana politycznej indoktrynacji, nie może używać własnego języka czy praktykować swojej wiary. Według specjalistki stanowcze działania Pekinu wobec mniejszości są możliwe dzięki zastosowaniu technologii i łączeniu danych.
W tym miejscu warto przypomnieć, że Ujgurzy zamieszkują region Sinciang w zachodnich Chinach. Jest to obszar silnie inwigilowany przez rząd w Pekinie – od technologii monitoringu, przez oprogramowania do rozpoznawania twarzy, po narzędzia kontroli danych i Wi-Fi.
DNA „cenniejsze niż złoto”?
Jak podkreśla NCSC, DNA jest najcenniejszym wrodzonym elementem człowieka, ponieważ to w nim zawierają się szczegóły na temat jego biologicznego życia. „Potencjalna utrata informacji na temat DNA dotyczy nie tylko Ciebie, ale także Twoich bliskich i przyszłych pokoleń” – wskazuje amerykański kontrwywiad.
Zdaniem amerykańskiego kontrwywiadu Chiny postrzegają dane osobowe, w tym informacje zdrowotne, jako „towar strategiczny”, który należy gromadzić, a następnie wykorzystywać do realizacji priorytetów w zakresie bezpieczeństwa gospodarczego i narodowego. Nie jest tajemnicą, że Pekin inwestuje w rozwiązania biotechnologiczne, co potwierdzają m.in. krajowe strategie, w których ze szczególnym uznaniem traktuje się pozyskiwanie danych dotyczących sektora medycznego w kraju i zagranicą. Jak twierdzą amerykańskie służby, wszystko po to, aby Chiny stały się światowym liderem w dziedzinie biotechnologii.
Chiny mają coś, co nazywa się „Made in China 2025”. W strategiach narodowych jednoznacznie wskazują, że chcą być liderem w erze biologicznej, a więc posiadać dominującą pozycję w zakresie możliwość opracowywania szczepionek i medycyny precyzyjnej.
Dlaczego Państwo Środka to robi? Pekin rozumie znaczenie danych biologicznych pochodzących od różnych populacji w odkrywaniu nowych sposób leczenia, które z kolei mogą przełożyć się na korzyści finansowe, rozwój wykorzystania sztucznej inteligencji w medycynie czy też tzw. „medycyny precyzyjnej” – wskazano w ostrzeżeniu wydanym przez amerykańskie NCSC.
COVID-19. Czynnik eskalacji zagrożenia
Skala kradzieży danych biologicznych przez Chiny wzrosła wraz z wybuchem pandemii koronawirusa. Skąd to wynika? Według Amerykanów wraz z rozwojem COVID-19 Państwo Środka rozpoczęło „agresywną” politykę sprzedawania zestawów testowych, które były oferowane państwom na całym świecie, wraz z laboratoriami do badania próbek i wymazów. Zdaniem służb USA w ten sposób chińscy naukowcy uzyskali dostęp do danych dotyczących kondycji zdrowotnej wielu społeczeństw.
Tworzą (Chiny – przyp. red.) ogromną krajową bazę danych. Jeśli obecnie są w stanie uzupełnić ją informacjami z całego świata, mogą otrzymać największy i najbardziej zróżnicowany zestaw danych. To „tykająca bomba zegarowa” – kiedy już opracują prawdziwą sztuczną inteligencję, ruszą do „wyścigu”.
Dla potwierdzenia powyższych słów NCSC wskazuje, że jedna z chińskich firm medycznych BGI w ciągu ostatnich sześciu miesięcy sprzedała zestawy testowe do 180 krajów i otworzyła laboratoria w 18 krajach. William Evanina, były szef amerykańskiego kontrwywiadu, w wywiadzie dla stacji CBS News podkreślił, że chiński koncern to idealny przykład podmiotu, który pokazuje bliskie więzi zarówno z państwem, jak i aparatem wojskowym Państwa Środka.
Doradziliśmy (odrzucenie oferty BGI – przyp. red.) nie tylko każdemu Amerykaninowi, ale także szpitalom, stowarzyszeniom i klinikom. Wiedząc, że BGI to chińska firma, czy wiemy, dokąd popłyną te dane?
Problemem jest również to, że wiele placówek medycznych, w tym szpitali, korzysta z chińskich rozwiązań, ponieważ są one zdecydowanie tańsze od konkurencyjnych produktów, np. wyprodukowanych przez zachodnie firmy – podkreśla amerykański kontrwywiad. Służba zdrowia w wielu państwach szuka „cięcia kosztów”, a technologie z Państwa Środka wydają się być idealnym rozwiązaniem – tanio i dobrze. Jak twierdzą służby USA, w ten sposób Pekin zyskuje z kolei kolejne źródło do pozyskiwania danych na temat pacjentów z różnych stron świata. Według NCSC Chiny kierują do państw „prezenty” w postaci np. atrakcyjnych ofert testów na COVID-19, lecz to wszystko podszyte jest innymi motywami – w myśl zasady: „nie ma nic za darmo”.
Pozostaje jednak pytanie, czy amerykańskie twierdzenia są prawdziwe? W tym względzie należy kierować się zdroworozsądkowym podejściem i mieć na uwadze napięte relacje między oboma państwami, co nie jest bez znaczenia w omawianej sytuacji (Waszyngton wielokrotnie oskarżał Pekin o nielegalne praktyki i prowadził agresywną politykę wobec Państwa Środka, przez co twierdzenia mogą być celowo „przerysowane”).
Kradzież danych i cyberataki
Jak wskazuje NCSC, jedną z najsłynniejszych operacji hakerskich wymierzonych w sektor opieki zdrowotnej w USA był cyberatak na ubezpieczyciela „Anthem” z 2015 roku. Wówczas dane dotyczące około 78,8 miliona osób zostały skradzione z sieci komputerowych firmy. Cztery lata później Departament Sprawiedliwości USA oskarżył dwie osoby z Chin o przeprowadzenie wrogiej kampanii.
Obawy dotyczące wykorzystywania danych medycznych przez Chiny nie są hipotetyczne. Pekin ma bogatą i udokumentowaną historię używania DNA do nadzoru i społecznej kontroli nad mniejszościami.
Amerykański kontrwywiad nie ma wątpliwości, że dostęp Chin do opieki zdrowotnej w USA, w tym danych medycznych, stanowi poważne zagrożenie dla prywatności i bezpieczeństwa narodowego. Jak wskazano w ostrzeżeniu, w wyniku cyberataków w ostatnich latach Pekin pozyskał dane osobowe większości obywateli Stanów Zjednoczonych. William Evanina odwołał się do obecnych szacunków, które mówią, że dane na temat 80% dorosłych Amerykanów zostały skradzione przez Chiny.
Wystarczy wskazać, że operacje hakerskie przeprowadzone lub zlecone przez rząd Państwa Środka doprowadziły w ostatnich latach do kradzieży informacji na temat milionów ludzi – twierdzi NCSC. Przykładowo podczas ataku na Equifax naruszono bezpieczeństwo danych osobowych około 145 mln osób, a w ramach operacji wymierzonej w sieć hoteli Marriott było to 400 mln. Zdaniem amerykańskich służb przywołane historie pokazują potencjał Chin i ich możliwości w zakresie kradzieży informacji.
Chiny są numerem jeden na świecie pod względem możliwości hakerskich i podchodzą do tego w sposób bezczelny.
Pozyskanie danych odbywa się nie tylko poprzez cyberataki. Potwierdzeniem takiego stanu rzeczy może być poniedziałkowe (1 lutego br.) orzeczenie amerykańskiego sądu w sprawie Li Chen oraz jej męża Yu Zhou, którzy dopuścili się kradzieży danych medycznych z instytutu badawczego szpitala dziecięcego w USA i ich sprzedaży do Chin. Para została aresztowana w Kalifornii w lipcu 2019 roku. Oboje przyznali się do zarzucanych im czynów.
Chiński rząd przez długi czas zachęcał ich do jawnej kradzieży amerykańskich tajemnic za pośrednictwem programów rządowych, które nagradzają naukowców za kradzież tego, czego Chiny nie są w stanie wyprodukować dzięki własnej pomysłowości.
Według amerykańskich służb głównym problemem jest fakt, że Państwo Środka dąży do pozyskania możliwie wszystkich danych nie tylko na temat Amerykanów, ale również obywateli innych państw – jak żyją, jaka jest ich ulubiona forma spędzania czasu, co jędzą itd. To wszystko następnie jest łączone przez chińskich specjalistów z informacjami biologicznymi, w tym DNA. W ten sposób wiedzą oni o nas więcej niż my sami.
Skradzione dane skutecznym narzędziem opresji
W tym miejscu pojawia się pytanie: po co Pekinowi tego typu informacje i do czego mogą służyć? Amerykański kontrwywiad postarał się wyjaśnić to zagadnienie, wskazując, że połączenie danych osobowych oraz zdrowotnych, w tym DNA, które zostały pozyskane zza granicy daje Chinom ogromne możliwości „precyzyjnego namierzania osób z obcych państw” w celu „nadzoru, wymuszania lub manipulacji”.
Jak tłumaczy NCSC, informacje na temat wstydliwych nałogów czy chorób psychicznych mogą być także wykorzystywane do szantażu. Co więcej, połączenie danych medycznych z np. finansowymi pozwala stworzyć profil konkretnej osoby, a następnie opracować odpowiednie mechanizmy presji, aby spełniła określone żądanie lub podporządkowała się władzy.
Ponadto, pozyskane przez Pekin informacje stanowią bezpośrednie zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych pod względem gospodarczym. Wynika to z faktu, że dane te pomagają napędzać chiński przemysł sztucznej inteligencji i medycyny precyzyjnej. W związku z tym z biegiem czasu dynamiczny wzrost innowacji może pozwolić Państwu Środka na wyprzedzenie amerykańskich firm biotechnologicznych i osiągnąć pozycję lidera – ostrzega NCSC.
Warto jednak podchodzić do tak jednoznacznych ocen z pewnym dystansem. Traktowanie Stanów Zjednoczonych jako „ostateczną wyrocznię” nie jest dobrym rozwiązaniem, ze względu na trwający konflikt z Chinami, które Waszyngton uznaje za jednego z głównych wrogów. W tym kontekście pewne twierdzenia mogą być celowo wyolbrzymione na korzyść USA, lecz pomimo to skłaniają do głębszej refleksji i zastanowienia.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany