Reklama

CYBERMAGAZYN

#CyberMagazyn: Strajk aktorów w Hollywood. Czy AI zmonopolizuje naszą rozrywkę?

Autor. Pedro Marroquin / Unsplash

Strajk aktorów w Hollywood to wydarzenie historyczne. Odtwórcy ról w naszych ulubionych filmach i serialach wyszli na ulice, bo na horyzoncie pojawiło się zagrożenie dla ich pracy. Znacznie trudniej z nim wygrać, niż z luką płacową czy nadużyciami seksualnymi. To sztuczna inteligencja, która może spowodować prawdziwą rewolucję w branży rozrywki.

Reklama

W strajkach aktorów w Hollywood wzięło udział nawet 65 tys. osób - podaje serwis CBS News. To bardzo dużo, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że branżę filmową zwykliśmy postrzegać jako bardzo elitarną, a jej przedstawicieli naturalnie stereotypizujemy jako hiperbogatych celebrytów. Właśnie do takiego obrazu rzeczywistości "Fabryki Snów" przyzwyczaiły nas kolorowe gazety i serwisy plotkarskie.

Reklama

Branża filmowa w ostatnich latach jednak zmienia się - tak szybko, jak rzeczywistość cyfrowa, w której funkcjonujemy. Zmiany te mają na celu oczywiście usprawnienie produkcji filmów i seriali, wprowadzenie rozwiązań, które pozwalają zarabiać więcej, ale rzadko kiedy biorą pod uwagę dobro pracowników przemysłu filmowego, jak i widzów.

Zmiany technologiczne a płace

Pojawienie się platform streamingowych takich jak Netflix, Disney +, HBO GO czy Apple TV lub Amazon Prime, zrewolucjonizowało nasz dostęp do rozrywki w formie wideo. Nie musimy już iść do kina, by obejrzeć film - wystarczy, że zaczekamy, aż pojawi się "na streamingach". Nie musimy również posiadać telewizora, aby oglądać seriale - kiedyś ta forma zarezerwowana była wyłącznie dla szklanego ekranu.

Reklama

To właśnie przejście od rozrywki telewizyjnej do platform streamingowych stało się początkiem problemów w Hollywood. Dlaczego? Oglądając bardzo wiele różnych seriali możemy sobie z tego nie zdawać do końca sprawy - wszak treści, z którymi wchodzimy w interakcję, nie kończą się i wciąż mamy w czym wybierać - ale liczba odcinków poszczególnych produkcji na streamingach jest dużo mniejsza, niż to miało miejsce w przypadku seriali telewizyjnych. To oznacza bezpośrednie konsekwencje w postaci spadku wynagrodzeń (podliczanych rocznie) aktorów grających w serialach. Jak czytamy w amerykańskich mediach, wielu z nich nie jest w stanie zarobić obecnie na życie bez pracy "na kilku etatach", często w wymiarze godzin przekraczającym możliwości fizyczne człowieka - nawet takiego przygotowanego do wykonywania ekstremalnie wymagającego zawodu.

Organizacja branżowa SAG-AFTRA (Screen Actors Guild-American Federation of Television and Radio Artists) zarzuca producentom, że odgórnie wykluczyli możliwość podwyższenia, a nawet negocjacji wysokości wynagrodzeń oraz udziałów w zyskach ze streamingu. Do grupy producentów zaliczają się przy tym zarówno tradycyjne wytwórnie filmowe, jak i firmy technologiczne - Apple, Amazon i Netflix.

Tymczasem prezes SAG-AFTRA Fran Drescher podkreśla, że większość aktorów ma problem z zarobieniem na grze 26 tys. dolarów rocznie, a to próg podstawowy, by móc ubiegać się o ubezpieczenie zdrowotne. Organizacja zrzeszająca producentów - Alliance of Motion Picture and Television Producers - twierdzi, że aktorzy i ich związek zawodowy błędnie charakteryzują postawę studiów filmowych i Big Techów. Aktorzy domagają się podwyżki podstaw wynagrodzeń o 11 proc. i o 8 proc. w ciągu kolejnych dwóch lat - choćby ze względu na inflację. Producenci proponują odpowiednio 5 proc. i 7,5 proc. i twierdzą, że to najwyższa podwyżka od 35 lat - pisze CBS News.

Uregulować algorytmy

Strajk aktorów to jednak nie tylko kwestia podwyżek gaży i sprzeciwu wobec nowego ładu zaprowadzonego w branży filmowej przez serwisy streamingowe.

Kontrowersje budzi również szybki, drapieżny rozwój sztucznej inteligencji , która w oczach producentów niemal natychmiast stała się użytecznym narzędziem do optymalizacji działalności.

Jednym z pomysłów branży filmowej stało się... powielanie wizerunku twarzy aktorów biorących udział w zdjęciach do filmów czy seriali, a następnie ich wykorzystywanie w zestawieniu z algorytmami AI, które pozwolą na stworzenie "cyfrowej kopii" każdego z aktorów. Taka "cyfrowa kopia" nie będzie musiała zarabiać, nie będzie strajkować, nie będzie też miała problemów rodzinnych, ani zobowiązań. Nie będzie też brała urlopów i nie odmówi udziału w nawet najbardziej kontrowersyjnym scenariuszu.

Wykorzystania ich wizerunków do trenowania AI i replikowania całej postaci szczególnie boją się statyści i aktorzy drugoplanowi. Groźba jest realna i może stanowić poważne ryzyko egzystencjalne dla zawodu aktora w ogóle.

Związek producentów miał już złożyć aktorom konkretną propozycję: dniówka w zamian za dzień na planie i pozwolenie na zeskanowanie swojej twarzy. Skan posłuży wiecznie - będzie mógł "grać" w filmach nawet, kiedy dana osoba już umrze. Na wykorzystanie wizerunku przez producenta nie musi być udzielona zgoda, nie będzie też wiązało się to z wypłatą żadnych środków. Branża filmowa odpiera te zarzuty i deklaruje, że studio, które zaproponowało takie warunki, będzie wykorzystywało skan twarzy aktora wyłącznie w filmie, w którym ta osoba ma grać. Według producentów, każdy inny przypadek wykorzystania wizerunku będzie wiązał się z uregulowaniem minimalnej opłaty za użytkowanie skanu twarzy oraz pozyskaniem zgody od aktora, którego wizerunek ma służyć w produkcji.

900 tys. dolarów na sztuczną inteligencję

Nie wydaje się, aby strajk aktorów mógł zatrzymać ten upiorny "pochód postępu" w branży filmowej. Jak podaje magazyn Intercept , w tym samym czasie, w którym aktorzy wyszli na ulice, gigant streamingu Netflix opublikował oferty pracy dla specjalistów od sztucznej inteligencji. Na jednym ze stanowisk - menedżera ds. AI - będzie można zarobić nawet 900 tys. dolarów rocznie. Duży kontrast względem 87 proc. aktorów, zarabiających wspomniane już wcześniej 26 tys. dolarów w ciągu roku.

Platformy streamingowe niechętnie mówią o tym, jak korzystają ze sztucznej inteligencji, bo nie ma ona zbyt dobrej prasy u odbiorców. AI w filmie budzi nasze powszechne obawy, zazwyczaj znajdujące wyraz w niechęci do schematycznych, płytkich scenariuszy czy banalnych dialogów.

Tak, sztuczna inteligencja to nie tylko wspomniany już strach aktorów o wykorzystanie ich wizerunku. Ekspansji AI sprzeciwiają się również scenarzyści, którzy obawiają się, że ich praca zostanie zastąpiona przez treści generowane z użyciem technologii takich jak ChatGPT. Strajk scenarzystów zaczął się przy tym wcześniej niż aktorów, bo już 7 maja - jednak oprócz branżowych mediów z sektora rozrywki przeszedł relatywnie bez echa. Czego domagali się autorzy skryptów i scenariuszy? Prawnej ochrony przed ChatemGPT i podobnymi wynalazkami. Tylko tyle i aż tyle.

Jest popyt, jest podaż

Netflix chce wykorzystywać sztuczną inteligencję do kreacji treści - to właśnie wnioski, które można wyciągnąć z analizy treści ogłoszenia o pracę dla wspomnianego już menedżera ds. AI, który ma zarabiać 900 tys. dolarów rocznie. Jednocześnie nie jest tajemnicą, że firma ta od dawna korzysta z uczenia maszynowego, które wcześniej było już wykorzystywane w systemie rekomendacji treści dla użytkowników. Algorytmy wspomagają też proces decyzyjny dotyczący tego, jakie filmy i seriale pojawiają się na platformie - bo po prostu pozwalają na dokładne zmapowanie tego, co podoba się osobom korzystającym z Netfliksa.

Zagrożenie jest jednak znacznie większe . 6 lipca, jak pisze Intercept, premierę miał hiszpański serial reality o randkowaniu. "Deep fake love" polega na tym, że skanowane są twarze i ciala uczestników show, które następnie wykorzystywane są do stworzenia deep fake'ów tych osób - generowanych komputerowo symulacji, które mogą wchodzić we wzajemne interakcje.

Zabawne? Być może. Przekroczenie granic? Na pewno. Może właśnie dlatego Netflix szuka również dyrektora techicznego ds. generatywnej AI (zarobi 650 tys. dolarów rocznie) oraz członków laboratorium rozwoju technologicznego, którzy będą wykorzystywali sztuczną inteligencję w grach (kolejna branża, w której rozpycha się Netflix)? Przy okazji, warto wspomnieć, że branża gier również boi się niekontrolowanej ekspansji AI, a jedno ze studiów - Ubisoft - deklaruje otwarcie, że sztuczna inteligencja już pisze dialogi dla postaci w grach. Netflix nie jest oczywiście jedyną firmą, która korzysta z AI w rozrywce filmowej.

Konsekwencje AI w filmie

Generatywna sztuczna inteligencja zyskuje na popularności, bo stanowi łatwą obietnicę zmniejszenia kosztów działalności i - co za tym idzie - czerpania jeszcze większych zysków z produkcji. Pozostaje jednak na koniec tego tekstu postawić kilka pytań - łatwo jest bowiem zlekceważyć strajk aktorów i scenarzystów, a nawet go wyśmiać (przecież 26 tys. dolarów rocznie to wciąż dużo większa kwota wynagrodzenia, niż zarabia przeciętny Polak, dlatego nikt w kraju nad Wisłą nie będzie z uczestnikami protestów empatyzował).

Mimo tego jednak warto pochylić się nad tym, czy chcemy, aby filmy i seriale były dla nas jedynie wypełniaczami czasu? Do tego przyzwyczajają nas platformy streamingowe. Czy jednak wartości niesione przez prawdziwą sztukę filmową jednak odgrywają w naszej kulturze istotną rolę? Pozwalają na wyraz ważnych społecznie emocji? Stały i stają się świadectwem przemian polityczno-mentalnych?

Jeśli tak, warto chronić branżę rozrywki wideo przed AI - bo już wkrótce za miesięczną opłatą abonamentową na ulubionej platformie możemy oglądać nie prawdziwe filmy i seriale, ale generowaną przez AI pulpę pozbawioną istotnej wartości , a często - może i sensu.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze

    Reklama