Reklama

Cyberbezpieczeństwo

#CyberMagazyn: Dezinformacja medialna w Turcji

Dezinformacja jest jednym z najpoważniejszych problemów współczesnego świata.
Dezinformacja jest jednym z najpoważniejszych problemów współczesnego świata.
Autor. United Nations; The Office of the High Commissioner for Human Rights https://www.ohchr.org/en/stories/2022/11/freedom-expression-key-countering-disinformation

Dezinformacja jest jednym z najpoważniejszych problemów współczesnego świata, w tym także i Turcji. Ostatnia katastrofa naturalna w kraju stała się wskaźnikiem pokazującym styl i stopień medialnej dezinformacji, wpływającej na relacje państwa ze społeczeństwem, uniwersytetami, organizacjami pozarządowymi, religią i mediami.

Reklama

Po trzęsieniu ziemi , które nawiedziło Turcję i Syrię w lutym bieżącego roku, w sieci natychmiast zaczęły rozprzestrzeniać się informacje na temat katastrofy naturalnej oraz jej dalszych skutków. Część z podawanych komunikatów stanowiły jednak nieprawdziwe informacje. Wiele organizacji sprawdzających fakty, będących częścią sieci Europejskiego Obserwatorium Mediów Cyfrowych (EDMO), wykryło fałszywe wiadomości, spośród których znaczna część została zlokalizowana w Turcji, co zweryfikowały także tureckie projekty sprawdzania faktów, takie jak Teyit.

Reklama

Na poziomie europejskim liczba fałszywych informacji wydaje się być bardzo istotna, zwłaszcza biorąc pod uwagę skalę wydarzenia. Zdecydowana większość fałszywych wiadomości składała się ze starych filmów i zdjęć pochodzących z innych zdarzeń, czego przykładem mogą być chociażby obrazy przedstawiające skutki tsunami, które miało miejsce w przeszłości, w zupełnie innym państwie. Błędnie napisane komunikaty miały tym samym skłonić czytelników do przekonania, że dowody pochodzą z tureckich i syryjskich obszarów dotkniętych kataklizmem.

Warto zauważyć, że jak dotąd znaczny odsetek dezinformacji wykrytych w UE wydaje się nie mieć określonego celu przekazu, w tym promowania lub sugerowania określonych narracji w opinii publicznej. Tym samym można domniemywać, że mają one na celu jedynie maksymalizację liczby wyświetleń, reakcji lub udostępnień.

Reklama

Jedynym, choć trudnym do zweryfikowania pod względem motywacji wyjątkiem jest teoria spiskowa, obwiniająca za katastrofę amerykański, wojskowy program HAARP (High Frequency Active Auroral Research Program), opierający się na badaniu wpływu promieniowania elektromagnetycznego na zjawiska atmosferyczne.

Program (w opinii zwolenników spiskowych) miał rzekomo zdolność kontrolowania warunków atmosferycznych oraz wywoływania trzęsień ziemi. W niektórych postach rozpowszechniających tę dezinformację — głównie w mediach społecznościowych — założono, że trzęsienie ziemi jest karą wymierzoną Turcji przez NATO lub USA za rzekome rozbieżności w polityce zagranicznej, w tym przede wszystkim za turecką współpracę wojskową z Rosją (dotyczącą chociażby zakupu S-400). Choć eksperci związani z projektem twierdzą, że HAARP ma za mało mocy i wpływa na inną część atmosfery, to jednak liczba negatywnych komentarzy wymierzonych w amerykański projekt nie maleje.

W sprawie problemu dezinformacji związanej z funkcjonowaniem HAARP wypowiedział się dla serwisu Climatefeedback.org dyrektor Instytutu Geofizyki na Uniwersytecie Alaska w Fairbanks – dr Robert McCoy: „(HAARP) służy do przeprowadzania eksperymentów na skrawku nadziemnej jonosfery o wymiarach 100 × 100 kilometrów. Transmisje z HAARP powodują tylko niewielkie efekty w jonosferze, które trwają kilka sekund. Ponadto obiekt jest eksploatowany tylko przez kilka godzin rocznie. Ilość energii o wysokiej częstotliwości pochodzącej od krótkofalowców na całym świecie z pewnością przewyższa transmisje z HAARP. HAARP nie może wpływać na żadne zjawiska naturalne, takie jak trzęsienia ziemi i burze śnieżne, i nie ma możliwości, aby mógł wchodzić w interakcje z ludźmi lub wpływać na nich”.

Czytaj też

Dezinformacja polityczna

Analizując problem dezinformacji w samej Turcji, należy zwrócić uwagę, że oprócz licznych teorii spiskowych krążących głównie w social mediach , wykryto również dezinformację polityczną. W maju bieżącego roku w Turcji odbędą się wybory parlamentarne i prezydenckie.

Fakt ten z pewnością wpłynął na to, że trzęsienie ziemi weszło do dyskursu politycznego jako temat polaryzacji i dezinformacji. Przyczyn należy szukać przede wszystkim w tamtejszym systemie edukacyjnym, który jest dogmatyczny, a dodatkowo oparty także na nieumiejętnym przekazywaniu zdolności krytycznego myślenia. Przez te braki w systemie dorośli często nie wyrażają nawet chęci sprawdzenia informacji, których obalenie wiązałoby się z naruszeniem ich obecnego światopoglądu – czy to w odniesieniu do kwestii kulturowych, czy też politycznych.

Kolejnym problemem jest polaryzacja mediów, w których dominującą zwykle dwa skrajne przekazy – ze strony kanałów prorządowych bądź proopozycyjnych. Strony prezentujące wyważone stanowiska działają na mniejszą, lokalną skalę i nie mają większego wpływu na rozprzestrzeniające się informacje.

Fałszywa wiadomość jest zazwyczaj ukierunkowana przeciwko jednej ze stron politycznych, co jest dodatkowo nagłaśniane przez poszczególne partie. W odpowiedzi nagabywana strona dementuje te informacje, atakując przy tym także i inne przekazy pochodzące z tego samego źródła – które jakkolwiek mogą okazać się w rzeczywistości prawdziwe.

Czytaj też

Spada zaufanie do mediów

Biorąc pod uwagę praktyki mające zwalczać dezinformację w Turcji – w tym promowanie kanałów nad którymi rząd sprawuje ścisłą kontrolę – zaufanie wobec mediów oraz rzetelności ich przekazu z roku na rok maleje, przez co większość komunikatów przekazywana jest przez zwykłych użytkowników mediów społecznościowych, którzy niekoniecznie muszą stanowić wiarygodniejsze i bardziej niezależne źródło informacji.

Podczas gdy oficjalne media – zarówno pro- jak i antyrządowe – na ogół poważniej podchodzą do transmisji wszelkiego rodzaju katastrof, takich jak chociażby trzęsienia ziemi, to jednak media społecznościowe przyćmiewają tę powagę swoim chaotycznym stylem przekazu oraz strukturą, która nie podlega w większym stopniu kontroli, a przez to jest bardziej podatna na dezinformację, prowokację i agitację.

Rządy powinny pracować nad budowaniem zaufania, w tym poprzez wzmacnianie przestrzeni medialnej i umiejętności informacyjnych, umożliwiających jednostkom identyfikowanie źródeł przekazu, dokonywanie krytycznej analizy uzyskanych informacji, jak również dalsze zwalczanie fake newsów. Najbardziej pożądane w tej sytuacji byłoby zapewnienie obywatelom większego dostępu do niezależnych mediów oraz promowanie wiadomości politycznie neutralnych, a tym samym nieprzywiązanych ideologicznie do żadnej z partii.

Czytaj też

/ Analiza raportu Europejskiego Obserwatorium Mediów Cyfrowych – EDMO

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama