Biznes i Finanse
Elon Musk wycofuje się z zakupu Twittera, zrzucając winę na brak dostępu do danych
Szef Tesli Elon Musk, który wcześniej zadeklarował chęć wykupu Twittera za 44 mld dolarów, wycofuje się z transakcji argumentując to brakiem dostępu do danych o kontach spamujących. Musk twierdzi, że informacje mu się należą, a poza tym są niezbędne do pozyskania finansowania na zakup platformy.
O sprawie dowiedzieliśmy się dzięki prawnikom Elona Muska, którzy w poniedziałek opublikowali krótki komunikat. Czytamy w nim, że „opierając się na dotychczasowym zachowaniu Twittera, pan Musk jest przekonany, iż firma aktywnie ogranicza jego prawa do informacji, które wynika z umowy o przejęciu". Jak wskazał zespół prawniczy miliardera, „to oczywiste złamanie zobowiązań ciążących na Twitterze z tytuły umowy. Pan Musk zachowuje wszelkie prawa z niej wynikające, w tym to, które uprawnia go do zaniechania transakcji i zerwania dotychczasowych ustaleń".
Czy Musk zrezygnuje z wykupu Twittera?
Wcześniej na łamach CyberDefence24.pl wielokrotnie pisaliśmy o możliwych scenariuszach rozwoju tej sytuacji, spekulując również, że Elon Musk może chcieć wycofać się z zakupu platformy mikroblogowej.
Jeśli szef Tesli istotnie zechce wycofać się z transakcji , nie będzie to wcale takie łatwe. W ubiegłym miesiącu jednak Musk wstrzymał procedury przejęcia Twittera, argumentując to faktem, że tak naprawdę nieznana jest liczba fałszywych i spamujących kont na platformie i nie jest pewne, że istotnie stanowią one jedynie mniej niż 5 proc. wszystkich istniejących na Twitterze profili.
Twitter zgłasza obecnie chęć dalszego procedowania transakcji, deklaruje również, że będzie współpracował z Muskiem w zakresie przekazywania mu danych niezbędnych do jej finalizacji.
O co chodzi Elonowi?
Elon Musk twierdzi, że obliczenia Twittera dotyczące liczby fałszywych kont na platformie są błędne. Sam jednak wypowiada się w tej sprawie nieostro, odnosząc się do wielu różnych sposobów raportowania statystyk dotyczących botów i kont spamujących.
Czytaj też
Musk, według serwisu Ars Technica, nieprawidłowo również interpretuje to, co o spamujących i nieaktywnych profilach mówi sam Twitter. Według miliardera, „liczba prawdziwych, unikalnych osób, które codziennie komentują na Twitterze, to więcej niż 95 proc. bazy użytkowników".
Twitter jednak ujmuje te definicję inaczej – według serwisu prawdziwi, unikalni, monetyzowalni użytkownicy wcale nie muszą być aktywni w serwisie każdego dnia. To, co podkreśla w swoich kalkulacjach sama plaforma, to fakt logowania się do serwisu (w jakiejkolwiek formie – nieważne, czy przez stronę www, czy przez aplikację mobilną), który warunkuje możliwość otrzymywania przekazów reklamowych z Twittera. Oznacza to, że użytkownicy uważani przez Twittera za realnych mogą niczego w serwisie nie pisać przez dłuższy czas, ale muszą być zalogowani w aktywnej sesji w aplikacji, lub na stronie platformy.
Ars Technica dodaje też, że Musk był doskonale świadom problemu fałszywych i spamujących kont na Twitterze jeszcze przed rozpoczęciem transakcji – jak sam argumentował, wykup Twittera miał służyć właśnie rozwiązaniu tego problemu.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany