Reklama

Social media

Fot. Diliff/Wikipedia Commons/CC 3.0

W PE o walce z fake newsami - potrzebne sieci weryfikatorów

Nieprawdziwe informacje, fake newsy, to problem dla demokracji, ale walka z nimi powinna się odbywać przez niezależne sieci weryfikatorów, a nie przez narzucone ramy prawne, czy specjalne organy - mówili uczestnicy konferencji w Parlamencie Europejskim.

Podczas rozpoczętego w czwartek w Brukseli dwudniowego spotkania przewidziano wymianę doświadczeń, kontaktów i sposobów na to, jak najskuteczniej walczyć z fake newsami.

"To ważne, że mamy tę debatę o tym jednym z najważniejszych zagadnień dotyczących obrony naszej demokracji. Fake newsy są problemem dla wszystkich - mówił otwierając dyskusję szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. - Europa jest atakowana ze strony Rosji, przez niektórych w USA, a także z innych krajów. Ważne jest, żebyśmy pracowali na co dzień na rzecz naszej demokracji".

Tajani, były dziennikarz, podkreślał, że zmiany, jakie zaszły w ostatnich latach w mediach spowodowały, iż informacje nie są przekazywane do opinii publicznej tylko za pośrednictwem prasy, radia, czy telewizji, bo coraz większą rolę odgrywają takie platformy jak Twitter, Instagram, czy inne media społecznościowe.

Jak zauważył, taka sytuacja sprawia, że nie ma filtrów, którymi dawniej byli dziennikarze, czy redakcje i każda nieprawdziwa informacja może się bardzo szybko rozprzestrzenić. To z kolei stwarza zagrożenie oceniania świata i podejmowania decyzji na podstawie niewłaściwych przesłanek. "Potrzebujemy zasad, bez nich niemożliwa jest ochrona naszej wolności" - wskazywał szef europarlamentu zwracając uwagę na problemy, jakie fake newsy mogą wywołać przed przyszłorocznymi wyborami do PE.

Komisarz UE ds. cyfrowych Marija Gabriel zaakcentowała, że strategią walki z dezinformacją ma być niezależna europejska sieć weryfikatorów. "Chciałabym podkreślić słowo niezależnych, nie chcemy wpływać na weryfikatorów, chcemy niezależnej sieci, która nie będzie miała żadnych politycznych, czy gospodarczych interesów. Mówimy o najwyższej jakości profesjonalistach" - tłumaczyła.

Sieć miałaby opracować wspólne metody pracy, dzielić się informacjami i wymieniać najlepszymi praktykami. Zdaniem Gabriel Komisja Europejska ma ograniczoną role do odegrania w tym zakresie. Może ona polegać np. na dostarczaniu technologii do tłumaczeń, czy innego rodzaju technicznego wsparcia.

Holenderska europosłanka z Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy Marietje Schaake opowiadała o własnych doświadczeniach z tzw. internetowymi trollami. Jak mówiła, oskarża się ją np. o to, że jest nazistką, czy że jest opłacana przez amerykańskiego finansistę George'a Sorosa, ale ona stara się nie wchodzić w dyskusje na takim poziomie. To jednak - kontynuowała - obraca się przeciwko niej, bo później oskarżana jest o to, że nie zaprzecza takim twierdzeniom.

Schaake przestrzegała jednocześnie przed zbyt pochopnym określaniem podmiotów medialnych jako rozsiewających fake newsy, bo jeśli okaże się, że nie jest to prawdą, to wiarygodność określającego może lec w gruzach. "Każdy kto zaczyna iść w kierunku określania tego, co jest, a co nie jest prawdą, natychmiast zbliża się do stawiania znaku zapytania nad wolnością wypowiedzi" - oceniła.

W podobnym tonie wypowiadał się współprzewodniczący Zielonych Philippe Lamberts. "Nie chcę ministerstwa prawdy. Jestem zawsze bardzo, bardzo sceptyczny, gdy słyszę ludzi takich jak (prezydent Francji) Emmanuel Macron mówiących, że potrzebujemy regulacji przeciw fake newsowm. Jedyną gwarancją przeciw nim jest różnorodność" - ocenił. Jak zaznaczył, nie można dopuścić do tego, że ci, którzy maja znaczą władze ekonomiczną będą decydować o tym co jest prawdą, a co nią nie jest.

Grupa zadaniowa, która dla KE przygotowała raport w sprawie rozwiązania problemu dezinformacji i nieprawdziwych wiadomości nie sugerowała żadnych zmian w prawie. Bruksela wezwała jednak kilka miesięcy temu m.in. platformy internetowe do nasilenia walki z negatywnymi zjawiskami.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama