Social media
Facebook zatwierdzał reklamy nawołujące do przemocy w Irlandii Północnej
Global Witness, organizacja, która zajmuje się prawami człowieka przetestowała system reklamowy Facebooka, by sprawdzić jak działają w praktyce zasady publikowania reklam politycznych. Jej zdaniem możliwe było publikowanie treści zawierające obelgi, które podżegały do przemocy w Irlandii Północnej – Facebook je zatwierdził.
Aby przetestować mechanizmy wprowadzone przez Facebooka, organizacja Global Witness stworzyła kilka reklam politycznych, które naruszały zasady reklamowe platformy - zawierały mowę nienawiści i podżegały do przemocy.
Reklamy były skierowane do użytkowników, którzy zostali sprofilowani przez platformę jako zainteresowani protestantyzmem lub katolicyzmem, bądź mieszkali na określonym obszarze.
Każda reklama przesłana do recenzji została zatwierdzona przez platformę - choć w teorii nie powinna - nawet te, które naruszały zasady Facebooka – wynika z raportu Global Witness.
Oszczerstwa wobec konkretnych grup
Jak informuje Euractiv, organizacja pozarządowa usunęła posty przed ich opublikowaniem, ale - testując system reklamowy Facebooka, w ten sposób wykazała, że algorytmy odpowiedzialne za sprawdzanie potencjalnie niebezpiecznych dla użytkowników materiałów – nie działają. Co więcej, badanie miało miejsce w marcu, na krótko przed wybuchem zamieszek w Irlandii Północnej.
Reklamy – zarówno treści, jak i obrazy – zawierały oszczerstwa przeciwko katolikom, ale i protestantom; przesłania pro- i antybrytyjskie oraz wzywały ludzi do „wyjścia na ulice”.
Były targetowane na podstawie zainteresowań oraz lokalizacji internautów, zostały sprofilowane przez Facebooka pod kątem zainteresowań katolicyzmem lub protestantyzmem.
Proces oceny reklam platformy sprawdza proponowany materiał pod kątem własnych zasad reklamowych przed publikacją. Według Facebooka: „Jeśli w dowolnym momencie procesu weryfikacji zostanie wykryte naruszenie, reklama zostanie odrzucona”. Tak się jednak w tym przypadku nie stało.
„Nie mogliśmy uwierzyć, z jaką łatwością reklamy, które mogły nawoływać do przemocy i zawierać mowę nienawiści, są w ten sposób kierowane do konkretnych społeczności” – skomentowała Naomi Hirst, szefowa Global Witness Digital Threats Campaign. Stwierdziła, że za każdym razem Facebook „dawał zielone światło”, jeśli chodzi o publikację reklamy.
W odpowiedzi na raport organizacji, rzecznik Facebooka ocenił: „Kilka z tych reklam narusza nasze zasady dotyczące mowy nienawiści i podżegania do przemocy, od tego czasu zostały usunięte. Egzekwowanie tych zasad nie jest doskonałe, ale zawsze pracujemy nad ulepszeniem tych procesów”. „Zainteresowania ludzi opierają się na ich aktywności na Facebooku – takich jak strony, które lubią i reklamy, które klikają – a nie na ich osobistych cechach” – dodał rzecznik.
Użytkownik jest targetem
W następstwie swojego dochodzenia Global Witness wzywa do uregulowania „modelu biznesowego nadzoru nad Big Techami” poprzez zobowiązanie platform do przejrzystości wobec użytkowników w zakresie tego, kto jest celem reklamowym i na jakiej podstawie.
Reklamodawcy na Facebooku mogą kierować swoje reklamy do osób w określonej lokalizacji, wieku, wedle ich zainteresowań, płci, polubień stron.
W UE proponowana ustawa o usługach cyfrowych (DSA) obejmuje szereg środków, które mają zwiększyć przejrzystość reklam internetowych. Jednak w lutym unijny inspektor ochrony danych stwierdził, że środki te nie są wystarczające i wezwał do całkowitego zakazu targetowania reklam.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany