Reklama

Social media

Facebook wezwany do zaostrzenia walki z ekstremizmem

Fot. Wikimedia/CC 4.0
Fot. Wikimedia/CC 4.0

Po piątkowym zamachu w Christchurch w Nowej Zelandii kraj ten wraz z Australią wezwały Facebooka do zaostrzenia walki z ekstremizmem na platformie. Z reklam w tym serwisie zrezygnowały też niektóre nowozelandzkie banki - podała we wtorek agencja Bloomberga.

Kraje wezwały koncern Marka Zuckerberga do podjęcia zdecydowanych działań przeciwko propagandzie ekstremistycznej i terrorystycznej po ujawnieniu faktu, że zamachowiec z Christchurch transmitował przez 17 minut swoje działania właśnie za pośrednictwem platformy Facebooka. Koncern usunął jego konto oraz materiał po otrzymaniu informacji na ten temat od nowozelandzkiej policji.

Według wiceprezesa ds. prawnych Facebooka Chrisa Sonderby'ego nadawane na żywo przez zamachowca wideo zdążyło obejrzeć mniej niż 200 użytkowników Facebooka, żaden z nich jednak nie zgłosił filmu do moderacji. Facebook dowiedział się o nim 29 minut po rozpoczęciu transmisji. Do chwili usunięcia materiału z platformy obejrzano go cztery tysiące razy.

Premier Australii Scott Morrison zapowiedział, że kwestie dotyczące sprawy treści terrorystycznych na platformie Facebooka poruszy na czerwcowym szczycie grupy G20. Celem dyskusji ma być stworzenie reguł, które narzucą firmom technologicznym obowiązek filtrowania niebezpiecznych treści i przejrzystości w wywiązywaniu się z tego obowiązku - zapowiedział premier Morrison w liście otwartym do swojego odpowiednika Shinzo Abe, który będzie gospodarzem zaplanowanego w Osace czerwcowego szczytu.

Nowozelandzkie media z kolei podają, że największe banki w kraju zdecydowały się wycofać swoje reklamy z tego najpopularniejszego na świecie portalu społecznościowego, a także z Google'a.

Premier Nowej Zelandii Jacinda Arden powiedziała we wtorek w parlamencie, że "nie można po prostu siedzieć i przyjmować do wiadomości, iż te platformy (media społecznościowe - PAP) po prostu istnieją, a treści tam publikowane nie wiążą się w żadnej mierze z ich odpowiedzialnością". Jak podkreśliła Arden, właściciele mediów społecznościowych są wydawcami i nie mogą działać w myśl zasady "pełen zysk i zero odpowiedzialności".

Gabinet nowozelandzkiej premier w najbliższym czasie ma przyjrzeć się temu, jaką rolę w zamachu odegrały media społecznościowe i zastanowić nad działaniami mającymi zapobiegać takim wydarzeniom w przyszłości, które mogłaby podjąć społecznośc międzynarodowa. Bloomberg ocenia, że środowisko biznesowe w Nowej Zelandii coraz częściej wyraża opinie przychylne ograniczeniom wolności działania platform społecznościowych przez wzmożoną kontrolę i odpowiednie regulacje. Natomiast krajowe stowarzyszenie reklamodawców wezwało ostatnio swoich członków, by uważnie wybierali spółki, którym przekazują środki na reklamę oraz rozważyły, w jakich miejscach ich komunikaty reklamowe się pojawiają.

Działania podjęło również trzech największych dostawców usług internetowych w Nowej Zelandii. Wezwali oni Facebooka, Twittera i Google'a, by dołączyli do dyskusji na poziomie rządowym i branżowym, której celem ma być wypracowanie rozwiązań w zakresie walki z zagrożeniami niesionymi przez transmisje wideo na żywo w rodzaju tej, jaką wyemitował zamachowiec z Christchurch - informuje Bloomberg.

W odpowiedzi na deklaracje premierów obu państw Facebook oświadczył, że współpracuje bezpośrednio z nowozelandzką policją i szeregiem podmiotów z branży technologicznej po to, by "działać przeciwko mowie nienawiści i zagrożeniom terroryzmu".

W strzelaninie w Christchurch zginęło 50 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. 28-letni Australijczyk Brenton Tarrant, który wziął na siebie odpowiedzialność za zamach, usłyszał w sobotę zarzut zabójstwa. Pozostaje w areszcie bez prawa wyjścia za kaucją i 5 kwietnia ma się pojawić w sądzie, gdzie według policji najprawdopodobniej zostaną mu postawione kolejne zarzuty.

AK/PAP

Reklama

Komentarze

    Reklama