By przeciwdziałać fałszywej informacji, trzeba zrozumieć, dlaczego ktoś ją wybiera, zwiększyć odporność na negatywny przekaz i odwoływać się do emocji – uważa dyrektor Centrum Eksperckiego NATO ds. Komunikacji Strategicznej Janis Sarts.
Działający w Rydze ośrodek (NATO StratCom Centre of Excellence) nie jest częścią struktur Sojuszu, lecz wspiera go w dyplomacji publicznej, informowaniu o działalności NATO i budowaniu wizerunku.
NATO StratCom COE bada, w jaki sposób przestrzeń informacyjna może być wykorzystywana np. do wywierania wpływu na demokratyczne procesy jak wybory, i proponuje działania zaradcze. Ośrodek bada też wykorzystanie mediów cyfrowych do kreowania negatywnego wizerunku NATO i sposoby przeciwdziałania mu.
Sarts podkreślał, że "czasy, kiedy ludzie korzystali z gazet i telewizji jako źródeł informacji, minęły, dziś nawet wiele tradycyjnych mediów dociera do odbiorców przez media społecznościowe, nie bezpośrednio" i "to zwiększa cyfrowy aspekt komunikacji".
"Próbujemy zrozumieć, jak i dlaczego to działa, jak bad guys wykorzystują to przeciw nam. Zastanawiamy się jak możemy wypracować systemy lub mechanizmy, by chronić nas i nasze społeczeństwa przed wywieraniem wpływu, atakami w przestrzeni informacyjnej" – powiedział Sarts.
"Jako demokratyczne społeczeństwa i grupa państw uznajemy wartości i oczywiście nie możemy robić tego samego co ci źli ludzie, ponieważ oni nie stosują się do wymogów wiarygodności, trzymania się faktów, zasady, by odbiorca wiedział, kto do niego mówi" – zaznaczył Sarts mówiąc o sposobach przeciwdziałania.
Według niego przede wszystkim "trzeba zwiększyć odporność" na negatywny przekaz. "Czasami jest to robione w sposób wyrafinowany i trudno odróżnić, czy na medium społecznościowym wiadomość wysyła człowiek czy bot. Mamy system analityczny, przez który przepuszczamy takie wiadomości" – powiedział.
Podkreślił, że poza budowaniem świadomości i odporności w społeczeństwie potrzebne są techniczne narzędzia, by wykrywać ataki informacyjne i sposoby rozpowszechniania nieprzyjaznego przekazu. "Kiedy Sputnik wysyła wiadomość, zawsze ma sieć pomocników którzy starają się rozpowszechnić ją jeszcze bardziej. Trzeba umieć to wykrywać i śledzić" – zaznaczył.
Sarts podkreślił, że aby dotrzeć do odbiorców takich stron jak Sputnik, najpierw trzeba zrozumieć, dlaczego ktoś wybiera takie źródło informacji. "Nie można zbywać tego stwierdzeniem, że to złe, trzeba zrozumieć, dlaczego" - podkreślił.
Według niego "często dzieje się tak dlatego, że ludzie czują się społecznie zmarginalizowani, uważają, że nie wykorzystują swojego życia właściwie, mają poczucie, że nie spełniają oczekiwań" i dlatego gotowi są "sięgnąć do mediów, które mówią im: wszystko jest złe, wszystko sprzysięgło przeciw tobie, oni są źli, ty jesteś dobry".
"Jeżeli to zrozumiemy, będziemy mogli się zastanowić nie nad tym, jak wysyłać komunikaty, ale jak sprawić, by ci ludzie czuli się bardziej spełnieni, by czuli, że są częścią społeczeństwa i mają wpływ na to, co się w nim dzieje" – zaznaczył.
Ekspert podkreślił, że w przypadku np. ludzi, którzy interesują się "Sputnikiem" wiedząc, że prezentuje on "rosyjską narrację, która często opiera się na niedokładnych informacjach", takie "proste wysłanie przeciwnego przekazu nie działa". "Musisz zrozumieć, co ich skłania do czytania wiadomości i pomyśleć, czy możesz do nich dotrzeć. Oczywiście nie do pojedynczego człowieka. Jeśli np. w jakimś łotewskim mieście jest grupa podatna na takie przekazy, możesz spróbować sprawić, by poczuła się bardziej związana z krajem, by ci ludzie nie czuli się zmarginalizowali" – powiedział Sarts. "Zdaję sobie sprawę, że łatwiej powiedzieć niż zrobić" – dodał.
W badaniach nad tym, jak kształtują się percepcje i reakcje - podkreślił ekspert - NATO StratCom COE wykorzystuje psychologię, kognitywistykę i neurobiologię, a swoich rekomendacjach może kwestionować - jak to ujął Sarts - "konwencjonalną wiedzę".
Dyrektor podkreślił, że NATO StratCom COE jest niezależną, lecz afiliowaną przy NATO instytucją, której "kraje utrzymujące Centrum i NATO stawiają nam zadania" i to one są "klientami" ośrodka; czasem - na podstawie wzajemnego porozumienia jest nim także Unia Europejska.
"Dzięki temu, że jesteśmy niezależni, kiedy coś mówię, nie muszę cały czas uważać, jakie jest stanowisko NATO. Możemy eksperymentować, wypróbowywać koncepcje, badać rzeczy i idee, które mogą się różnić od obowiązujących doktryn. Koncepcja Centrum polega na tym, by dawać wolność tak żebyśmy mogli dostarczać najlepszej możliwej wiedzy" – powiedział Sarts.
Przedstawiciele Centrum biorą udział w szkoleniach, ćwiczeniach, publicznych forach. "Możemy robić rzeczy, których państwa zwykle nie robią. Eksperymentujemy, jak dalece technologie mogą być wykorzystywane, by wpływać na zachowania ludzi, i dojść do wniosku: ta technologia może sprawić, że żołnierze wbrew rozkazom opuszczą swoje pozycje. Trzeba więc pracować nad tym, by żołnierze byli przed tym chronieni" – wyjaśniał zadania ośrodka.
Centrum Eksperckie NATO ds. Komunikacji Strategicznej działa od 2014 r. Założyły je Łotwa, Estonia, Niemcy, Włochy, Litwa, Polska i Wielka Brytania. Dołączyły do nich Holandia, Finlandia, Szwecja i Kanada. Francja i Słowacja finalizują procedurę przystąpienia.