Reklama

Social media

"Dziś nożyczki cenzora trzymają wielkie medialne korporacje"

Fot. Today Testing/Wikipedia Commons/CC 4.0
Fot. Today Testing/Wikipedia Commons/CC 4.0

Dopiero po likwidacji kont społecznościowych Donalda Trumpa wiele osób uświadamia sobie, że należy bronić się przed ideologiczną cenzurą – powiedziała PAP dyr. Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wiceprezes SDP, dziennikarka i medioznawca dr Jolanta Hajdasz.

Według niej dopiero po ostatnich wydarzeniach w Stanach Zjednoczonych, m.in. likwidacji kont społecznościowych urzędującego prezydenta USA Donalda Trumpa, do wielu internautów dotarło, jak łatwo dziś medialnym korporacjom stosować cenzurę i jak niebezpieczna jest tzw. cenzura ideowa. "Dzisiaj nożyczki cenzora trzymane są w rękach właścicieli gigantycznych medialnych, społecznościowych korporacji” – podkreśliła Hajdasz.

„To kilka osób na świecie, które mogą wpływać na to, o czym będziemy mogli się dowiedzieć lub nie, o tym, czy coś znajdzie się w przestrzeni publicznej lub nie” – powiedziała. „Musimy znaleźć narzędzia, aby bronić się szczególnie przed cenzurą ideologiczną, bo nigdy nie wiemy, w którym momencie właściciel, na przykład medium społecznościowego, coś wyłączy, a coś innego zechce promować, czy czemuś sztucznie zawyżać tzw. zasięgi” – dodała.

Zdaniem szefowej CMWP SDP w ostatnich dniach okazało się, że nawet w internecie można bezkarnie ograniczyć wolność słowa, co zaskoczyło z pewnością wielu internautów.

„Okazało się, że portale społecznościowe to też środki masowego komunikowania - tak jak prasa, radio, czy telewizja - w których ktoś konkretny decyduje o tym, czy coś będzie publikowane, czy nie” – zwróciła uwagę Hajdasz. „Kiedy powstawały media społecznościowe panowała opinia, że to fantastyczny wynalazek i narzędzie służące komunikowaniu masowemu, gdzie każdy z nas może stać się nadawcą” – wskazała.

„Oczywiście przez wiele lat tak było i w części tak ciągle tak jest, na tym polega przewaga internetu nad mediami tradycyjnymi” – oceniła dyrektor CMWP SDP. Dodała, że trudno sobie obecnie wyobrazić medium, które nie korzysta z nowych technologii.

„Prasa, radio, telewizja promują - nawet bezwiednie - te konkurencyjne w stosunku do siebie media, bo praktycznie każda audycja czy program ma swoje konto na facebooku i twitterze i zachęca każdego do ich odwiedzania. Dziennikarze jednego medium, promują zupełnie inne medium - właśnie to społecznościowe - a to przecież prywatna firma konkurująca z nimi o uwagę odbiorców” - wyjaśniła.

„My, dziennikarze, dostrzegaliśmy to niebezpieczeństwo cenzury już wcześniej” - powiedziała Hajdasz. „Obserwujemy przecież coraz bardziej wymyślne regulaminy mediów społecznościowych, pod którymi trzeba się podpisać, aby korzystać z usług tych mediów” – podkreśliła. „Obserwujemy też, w jakich okolicznościach następują blokady kont. W CMWP SDP stykam się z tym regularnie” – dodała.

„Z perspektywy mojej trzyletniej pracy w Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP widzę dość wyraźnie tę cenzurę ideową w mediach społecznościowych” – oceniła. „Blokowane były przede wszystkim konta konserwatywne, prawicowe - o czym mówiliśmy nawet na specjalnych konferencjach w SDP” – dodała.

Jolanta Hajdasz opowiedziała także o – jej zdaniem – wyjątkowo kuriozalnej sprawie, którą aktualnie zajmuje się CMWP SDP. „Media społecznościowe - YouTube, blokowały w tym roku filmiki harcerzy z Warszawy. Materiały dotyczyły codziennych harcerskich spraw np. życia na obozie harcerskim” – mówiła.

„Najpierw filmiki były blokowane, po proteście, przywrócono je, ale obniżono tzw. zasięgi i wyłączono monetyzację oraz podniesiono wiek oglądających” - relacjonowała. „Według YouTube trzeba mieć skończone 18 lat, aby oglądać taki harcerski filmik - to jakiś absurd! Przecież ten przekaz wręcz jest przeznaczony dla dzieci i młodzieży, a nie dla dorosłych” – mówiła dyrektor CMWP SDP.

Ostatnie wydarzenia w USA – zdaniem Hajdasz – wyraźnie pokazały manipulacje mediów społecznościowych. „To, że można zablokować treści publikowane przez urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych, oznacza, że można zablokować w każdej chwili każdego pod jakimkolwiek pretekstem” – powiedziała. „Kto zatem ma decydować o tym, które treści powinny być zablokowane, czyli de facto cenzurowane, a które nie?” – pytała.

„Widać jak daleko poszło cenzurowanie w mediach społecznościowych. Niebezpieczne jest, że to nie podlega żadnej kodyfikacji, żadnej kontroli. Najwyższy czas to po porostu zmienić” – podkreśliła.

Pytana przez PAP o to, jak cenzura w sieci zmieni współczesne dziennikarstwo, dyrektor CMWP SDP odpowiedziała, że ma nadzieję, że na lepsze, bo nadszedł czas na refleksję odbiorców mediów. „Wierzę, że wzmocni się dziennikarstwo profesjonalne, tradycyjne, dziennikarstwo bazujące na sprawdzonych zasadach etyki zawodowej, gdzie informacje publikuje się po sprawdzeniu ich w co najmniej dwóch wiarygodnych źródłach, a dziennikarz podpisuje się pod publikacją swoim imieniem i nazwiskiem” – powiedziała.

„Warto też poświęcić czas i uwagę na edukowanie odbiorców mediów. Tak by nauczyli się oni na nowo szukać i korzystać z mediów sprawdzonych, których źródła są wiarygodne. Czytelnik, słuchacz czy widz, chcąc znaleźć rzetelny przekaz, nie powinien wszystkich treści traktować tak samo” – zauważyła Hajdasz. Podkreśliła, że gdyby nie wyłączenie kont społecznościowych prezydenta USA, wiele osób nadal żyłaby w nieświadomości, że w mediach społecznościowych możliwa jest cenzura.

„Wśród internautów istnieje jedynie takie przekonanie: Jak użyjesz niewłaściwego słowa, to cię wyłączą, ale jak będziesz przestrzegał regulaminu, to nikt cię nie zablokuje. Otóż właśnie są sytuacje, w których konto blokuje się z niewiadomego powodu, a ocena, co blokować, a co nie, jest subiektywna” - oceniła. „Tak nie powinno być. Każdy przekaz, który nie narusza przepisów prawnych, powinien mieć szansę na publikację, a od oceny, czy ktoś te przepisy naruszył, czy nie, są niezawisłe sądy” - podkreśliła Hajdasz.

Jej zdaniem, należy jak najszybciej opracować działania zapobiegające cenzurze mediów społecznościowych.

„Są opracowania i projekty Unii Europejskiej, jak z tym zjawiskiem walczyć. Warto je analizować. Pod koniec ubiegłego roku również nasze Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało projekt ustawy o ochronie wolności słowa w internecie. Przyjmuję te działania z nadzieją, czekam na publikację ostatecznej wersji tego projektu, w mojej ocenie mogą to być korzystne dla nas wszystkich rozwiązania” – powiedziała.

„Trzeba zacząć kontrolować to, co kontrolowane być powinno. Wolność słowa nie oznacza wolności od wszystkiego i do wszystkiego” – powiedziała Jolanta Hajdasz. „Wolność słowa musi być związana z odpowiedzialnością, ale jest dobrem nas wszystkich, na pewno nie powinni o niej decydować właściciele wielkich korporacji medialnych” – podkreśliła.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze