Social media
#CyberMagazyn: Dezinformacja figurą na szachownicy Kremla
„Pasywność naszych służb wobec krajowej dezinformacji, dotychczasowa bezkarność aktorów, którzy są odpowiedzialni za jej propagowanie, to najlepszy prezent dla Rosjan” – wskazuje dla CyberDefence24.pl Paweł Terpiłowski, redaktor naczelny Demagoga, komentując ofensywne operacje w infosferze ze strony Kremla. Kampanie Moskwy są połączeniem doświadczeń i działalności służb specjalnych, propagandy oraz elementów wojny informacyjnej.
Rosyjska dezinformacja jest zjawiskiem, o którym szeroko mówi się zarówno na gruncie akademickim i eksperckim, jak i wśród samych użytkowników internetu. Operacje informacyjne prowadzone lub zlecone przez Moskwę były, są i będą przedmiotem wielu badań oraz analiz. To powszechny temat w przestrzeni publicznej, a zagrożenia, jakie się z nimi wiążą uważana się za silnie oddziałujące na społeczeństwo.
Nie może dziwić fakt, że kampanie dezinformacyjne z biegiem czasu ewoluują. Zmieniają się, dostosowując do występujących okoliczności i czasu. Warto także odnotować, że operacje ze strony Rosji (ale również innych państw) skupiają się na problemach bieżących. Wśród nich największym zainteresowaniem cieszą się kwestie palące, dzielące społeczeństwa lub dotykające wiele państw.
Obecnie głównym tematem rosyjskiej dezinformacji jest m.in. koronawirus. Nie brakuje również „ciosów” wymierzonych w USA i Europę. Wystarczy wspomnieć o fałszywych twierdzeniach płynących ze Wschodu, odnoszących się do obecnego kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.
Ciemna strona Amerykanów
Jednym z celów rosyjskiej dezinformacji są Stany Zjednoczone. Potwierdzają to m.in. próby ingerencji w procesy demokratyczne w USA (np. wybory prezydenckie w 2016 oraz 2020 roku) poprzez wpływanie na nastroje Amerykanów, czy też chęć większej polaryzacji społeczeństwa (m.in. napięcia między Afroamerykanami a osobami o białym kolorze skóry). Głównym zamiarem Kremla jest w tym kontekście zdyskredytowanie Stanów Zjednoczonych i pokazanie ich w jak najciemniejszym świetle. Dlaczego?
Rosja po upadku ZSRR straciła wiele atrybutów swojej potęgi i w momencie, gdy 44. prezydent USA Barack Obama nazwał ją jedynie „regionalnym mocarstwem” na Kremlu wywołało to oburzenie. Niemniej jednak, dzięki zastosowaniu nowych sposobów komunikacji i wykorzystaniu przestrzeni informacyjnej, Moskwie udało się wyjść poza geograficzny obszar oddziaływania.
„Ingerencja w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku pokazała, że Rosja przełamała swoje ograniczenia i zyskała pośredni wpływ na debatę polityczną i sytuację wewnętrzną w Stanach Zjednoczonych” – podkreśla w rozmowie z CyberDefence24.pl dr Agnieszka Legucka, ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), specjalizująca się w sprawach Rosji. Jak dodaje, Moskwa wcześniej swoje możliwości dezinformacyjne przetestowała w Gruzji i na Ukrainie.
Specjalistka przypomniała jednak, że dezinformacja sama w sobie nie jest celem. To narzędzie lub środek służący do realizacji konkretnych planów w polityce państwa. Według Amerykanów – w szczególności Departamentu Stanu USA – Rosji zależy na podważeniu demokratycznych instytucji i osłabieniu międzynarodowej wiarygodności Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. „Kreml stara się zmniejszyć zaufanie do USA, NATO i UE. Wówczas – osłabiając swoich przeciwników – relatywnie sam zyskuje siłę” – wyjaśniła ekspertka.
Gra o „bliską zagranicę”
W tym wszystkim można znaleźć głębszy sens. Stany Zjednoczone pozostają dla Rosji głównym rywalem i przeszkodą w realizacji strategicznych interesów w Europie Środkowo-Wschodniej (zaliczanej do tzw. bliskiej zagranicy). „Nie zmieniła tego faktu zmiana stanowiska Waszyngtonu w kontekście Nord Stream 2, gdyż krok ten należy ocenić jako w pierwszej kolejności próbę normalizacji stosunków z Niemcami, a nie z Rosją” – wskazuje na łamach naszego portalu Paweł Terpiłowski, redaktor naczelny Demagoga.
Zdaniem eksperta Moskwa, uderzając w wizerunek USA, podważa ich rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa państwom naszego regionu. „Chodzi nie tylko o fizyczną obecność wojsk amerykańskich, co Rosja odbiera jako zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa, ale również rozwój współpracy energetycznej, np. dostaw amerykańskiego LNG” – stwierdził.
Powrót do „koncertu mocarstw”
W związku z tym należy mieć na uwadze, że Kreml w swoich działaniach wymierzonych w Stany Zjednoczone dąży do przekształcenia obecnego ładu międzynarodowego w system wielobiegunowy. Otoczenie Putina chce powrotu do tzw. koncertu mocarstw, gdzie Rosja odzyskałaby – w jej oczach – należytą pozycję w globalnym układzie. Patrząc z tej perspektywy, operacje informacyjne mają służyć realizacji strategicznych interesów Moskwy, czyli mówiąc konkretnie – ochrony strefy wpływów (obszar postradziecki) oraz włączenie jej do procesu decydowania o sprawach międzynarodowych.
W tym sensie dezinformacja pomaga Rosji w aktywnym wpływaniu na społeczeństwa innych państw, szczególnie o ustrojach demokratycznych, gdzie wolność wypowiedzi to wartość zagwarantowana prawnie. „Jest więc znakomitym instrumentem podważania pozycji i znaczenia tzw. Zachodu” – ocenia dla naszego portalu dr Agnieszka Legucka.
Jak dodaje, Kreml za pomocą operacji informacyjnych chce uderzyć w demokratyczne reguły i propagować wyższość systemów autorytarnych.
W przeciwieństwie do propagandy, dezinformacja nie ma już na celu nikogo przekonywać do swoich racji, ale jej zadaniem jest podważanie zaufania do informacji jako takiej, zasiania wątpliwości w sprawie interpretacji rzeczywistości.
W efekcie powstaje szum informacyjny, gdzie odbiorcy treści, czyli w tym przypadku zachodnie społeczeństwa, tracą zaufanie do mediów, demokratycznych instytucji publicznych, rządów i są mniej chętni do popierania polityki państwa. „Nie oznacza to, że Rosja stoi za wszystkimi problemami społecznymi państw zachodnich. Nie jest też jedyną, która rozpowszechnia dezinformację w przestrzeni medialnej i internetowej” – wskazała specjalistka na łamach naszego portalu.
COVID-19 w centrum wydarzeń
Jednym z głównych wątków poruszanych w ramach rosyjskich operacji dezinformacyjnych jest koronawirus. Pojawiają się fałszywe twierdzenia, mówiące, że m.in. COVID-19 rozprzestrzeniają muzułmanie oraz hasła, które mają dyskredytować szczepionki (np. Pfizera czy AstraZeneca). Powszechny kryzys zdrowotny dał Moskwie dodatkowe możliwości w tym obszarze, aby realizować swoje cele.
Kreml chce wykorzystać dezinformację o koronawirusie, by przedstawić brak zdolności koordynacyjnych i antykryzysowych UE oraz USA. Z założenia kampanie tego typu mają podważać zaufanie do instytucji państwowych na Zachodzie i dać jasny przekaz, że „demokracje nie radzą sobie z kryzysami”, oczywiście w przeciwieństwie do Rosji czy też Chin.
Szum informacyjny w sprawie pandemii i szczepień powodował i powoduje nadal, że odbiorcom trudno jest oddzielić fakty od fałszu.
Paweł Terpiłowski dodaje, że rosyjska dezinformacja w tym temacie wymierzona jest przede wszystkim w ministerstwa zdrowia i urzędy regulacyjne, odpowiedzialne za weryfikacje skuteczności oraz bezpieczeństwo poszczególnych szczepionek. „Kwestionując w ten sposób autorytet państwa, Rosja chce ukazać jego dysfunkcjonalność, niezdolność do realizacji podstawowych zadań, takich jak na przykład zapewnienie bezpieczeństwa swoim obywatelom” – stwierdził redaktor naczelny Demagoga.
Z kolei - jak wyjaśniła dr Agnieszka Legucka - dezinformacja dotycząca pandemii ma także istotny wymiar wewnętrzny w samej Rosji. Moskwie zależy na pokazaniu obywatelom, jak dobrze władza radzi sobie z kryzysem zdrowotnym w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych czy Europy. Na takim podejściu z założenia powinien zyskać również Władimir Putin, którego przedstawia się jako skutecznego prezydenta. „Było to ważne np. w lipcu 2020 r., kiedy przegłosowano poprawki do konstytucji dające mu prawo rządzenia jeszcze dwie kadencje – wskazała ekspertka.
„A w tle słychać było rosyjski hymn…”
W tym miejscu warto zaznaczyć, że w czasie trwającej pandemii Rosja, podobnie jak Chiny, przeprowadziła co najmniej trzy kampanie dezinformacyjne. Pierwsza poruszała kwestię pochodzenia wirusa, druga – zarządzania pandemią i trzecia – szczepionek. „O wirusie można było >>dowiedzieć się<< przeróżnych >>faktów<< o zmowie koncernów farmaceutycznych, czipach od Billa Gatesa. Jednocześnie Rosja oferowała swoją pomoc, dążąc m.in. do złagodzenia sankcji międzynarodowych w obliczu kryzysu” – podkreśliła dr Agnieszka Legucka.
Mowa tu chociażby o wysłaniu pomocy medycznej do Włoch. W rosyjskich mediach rozpowszechniano filmy, na których Włosi zdejmują flagę UE z budynków miejskich, podczas gdy w tle słychać rosyjski hymn narodowy. „W ten sposób na przełomie marca i kwietnia 2020 r. Rosja stała się drugim – po Chinach – najbardziej lubianym krajem wśród Włochów” – wskazała dla naszego portalu specjalistka.
Operacje informacyjne prowadzone przez Kreml sprawiły, że pomoc medyczna ze strony Rosji cieszyła się większym zainteresowaniem światowej opinii publicznej niż pomoc innych krajów. Potwierdzają to m.in. badania Oxford Internet Institute, które pokazały, że materiały propagandowe dotyczące COVID-19, publikowane przez rosyjskie i chińskie media państwowe dotarły do większej liczby odbiorców w mediach społecznościowych we Francji, Hiszpanii i Niemczech niż informacje z ich mediów.
„Jednak mimo oferty współpracy w czasie pandemii, Rosji nie udało się przekonać państw zachodnich do złagodzenia sankcji międzynarodowych. 26 marca 2020 r. wraz z Ukrainą i Gruzją odrzucili oni rosyjską deklarację solidarności w walce z COVID-19 na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, co skutkowałoby zawieszeniem restrykcji” – wskazała ekspertka PISM.
Jak wyjaśniła z kolei Komisja Europejska, sprawy zdrowotne nie są objęte reżimem sankcji, więc nie ma uzasadnienia do naciskania na ich zniesienie, zwłaszcza, że nie zmieniły się powody ich wprowadzenia, takie jak aneksja Krymu.
Wypromować Sputnika V?
Ważnym elementem kampanii dezinformacyjnej Rosji były próby zdyskredytowania zachodnich szczepionek przeciwko COVID-19. Przykładem może być np. preparat Astra-Zeneca, którą rosyjska propaganda przedstawiła jako „szczepionkę na małpy”. Tego typu twierdzenia próbowano propagować w zachodnich mediach.
„Rosja miała nadzieję, z jednej strony, na stworzenie korzystniejszej pozycji dla własnych szczepionek na rynku światowym, a z drugiej strony na promowanie swojej strategicznej pozycji, by pokazać się jako pierwsza spośród głównych potęg, która zapewni rozwiązanie problemu kryzysu COVID-19” – stwierdziła dr Agnieszka Legucka.
Jednak w opinii Pawła Terpiłowskiego, promocję rosyjskiego Sputnika V nie należy uznawać za cel prowadzonych kampanii dezinformacyjnych. Jego zdaniem Moskwa nie jest w stanie skutecznie wypromować swojego preparatu nawet wśród własnego społeczeństwa. W związku z tym twierdzenia, że celem okołocovidowych operacji informacyjnych była, czy też nadal jest, promocja własnej szczepionki w krajach trzecich są "za daleko idące".
Rosja a inne państwa
Rosja najczęściej jako państwo postrzegana jest jako źródło dezinformacji. Jednak nie jest jedynym, które aktywnie działa na tym polu. Przykładem mogą być m.in. Chiny, Iran czy Korea Północna. Niemniej jednak w naszym kraju – co nie może dziwić – najgłośniej jest o kampaniach prowadzonych przez Moskwę. Posiadają one pewne charakterystyczne cechy, które odróżniają je od innych. O czym konkretnie mówimy?
Przede wszystkim rosyjska dezinformacja jest prowadzona w sposób systematyczny i długofalowy. Moskwa posiada znaczące zaplecze instrumentów przeznaczonych do szerzenia określonych narracji. „W odróżnieniu od np. Chin, Rosja wykorzystuje państwowe media tradycyjne. Chińczycy natomiast wykupują akcje lokalnych i mniejszych mediów w innych państwach, m.in. w Europie Środkowej i za ich pośrednictwem przekazują fałszywe informacje” – wyjaśnia dla naszego portalu dr Agnieszka Legucka.
Z kolei Paweł Terpiłowski zwraca uwagę na podłoże rosyjskiej dezinformacji. Moskwa skupia się na polityce historycznej, wymazującej odpowiedzialność za II Wojnę Światową, równocześnie promując mit „wyzwoleńczy”, zgodnie z którym powinniśmy być wdzięczni Rosjanom za rzekome wyzwolenie spod niemieckiego jarzma.
Bardzo ważnym elementem mającym wpływ na operacje informacyjne Moskwy jest powołanie pod koniec 2013 roku Międzynarodowej Agencji „Rossija Siegodnia” (ros. Россия Сегодня). Połączyła ona telewizję RT (Russia Today), radio Gołos Rossii i agencję RIA Novosti.
Co ważne, od momentu powstania RT przeprowadziła szereg kampanii dezinformacyjnych. „Często w strukturach RT ważne stanowiska zajmowali przedstawiciele służb specjalnych” – wskazuje specjalistka. Do całego zestawienia należy dodać również działalność agencji infomacyjnej „Sputnik”.
Rosyjskie prorządowe media, jak RT czy Sputnik, działają w około 100 państwach i prowadzą narrację w 30 językach. Kanały telewizyjne dla zagranicznych odbiorców mają sprecyzowany cel: tuszować fakty, które mogłyby inspirować do zmiany polityki wobec Rosji. Nie bez powodu RT przyciągnął uwagę osób wątpiących w demokrację, wolność słowa, dziennikarstwo oraz władze w Europie i Ameryce. „Oglądający ten kanał widzowie otrzymywali potwierdzenie swoich wątpliwości, a hasło RT >>zadawaj więcej pytań<< budziło dodatkowy apetyt” – wskazała dr Agnieszka Legucka. „Co więcej, przekaz propagandowy jest dostosowywany do lokalnej specyfiki, nastrojów społecznych i korzysta z usług lokalnych dziennikarzy i liderów opinii” – dodała.
Prawdziwie groźna jest bowiem ta dezinformacja, która pozostaje niedostrzegalna i niewykrywalna dla odbiorcy.
Siła rosyjskiej dezinformacji
Rosyjska dezinformacja wyróżnia się jeszcze jednym – siłą oddziaływania. Jest to efekt ewolucji na przestrzeni lat i zdolności dostosowywania się do zmiennych warunków oraz okoliczności. Operacje Kremla są połączeniem doświadczeń i działalności służb specjalnych, propagandy oraz elementów wojny informacyjnej.
To wszystko sprawia, że jednym z najważniejszych efektów działań dezinformacyjnych Rosji jest zdominowanie przez nią debaty na ten temat. „Wśród polityków, ale także środowisk eksperckich, wytworzyła się swoista moda na rosyjską dezinformację” – podkreślił na łamach naszego portalu Paweł Terpiłowski.
Ekspert otwarcie mówi o sukcesie wizerunkowym rosyjskich służb, którym zależy, aby być w ten sposób postrzeganym – jako wszechmocne jednostki, których należy się bać i przed którymi NATO oraz UE nie są w stanie skutecznie się bronić.
Dzięki sieciowej strukturze koordynacji o wiele łatwiej jest ukryć podmiot działań dezinformacyjnych, czyli władze rosyjskie, na czele z prezydentem Władimirem Putinem.
Niemniej jednak, w tak dobrze funkcjonującej machinie pojawiają się problemy. „Po rozpadzie ZSRR władze rosyjskie dostosowały się do sieciowego charakteru systemów informacyjnych, związanych z rozproszeniem mediów i globalnym zarządzaniem komunikacją. W przeciwieństwie do centralizacji dowodzenia z czasów sowieckich dzisiejsza koordynacja ze strony Kremla jest trudniejsza i nie jest pozbawiona problemów prowadzących do porażek” – podkreśla dla naszego portalu dr Agnieszka Legucka.
Jak wyjaśnia, pomimo że władze starają się organizować odgórnie struktury sieciowe, kontrolować je oraz korygować, to służby wywiadowcze Rosji są wewnętrznie podzielone i rozproszone przez biurokratyczne wojny o wpływy.
W czasach sowieckich dezinformacja była częścią tzw. środków aktywnych, czyli wyjątkowo złożonej metody pracy operacyjnej wywiadu. Jak wskazała specjalistka, także obecnie wiele kampanii w obszarze informacyjnym jest przygotowywanych przez rosyjskie służby specjalne. „W tym tkwi ich siła” – oceniła ekspertka, dodając, że mowa tu przede wszystkim o zdolności identyfikacji tego, co „najbardziej boli” dane społeczeństwa. Przykładowo w USA będą to kwestie posiadania broni, Afroamerykanów czy migracji.
Na polskiej ziemi
W odniesieniu do naszego kraju należy podkreślić, że również zmagamy się z rosyjską dezinformacją, lecz jest ona bardziej zakamuflowana. Kreml stara się podpiąć własną narrację do już istniejących sporów, np. tych dotyczących UE, wartości demokracji czy sojuszu z USA. „Ciekawym przykładem są różne grupy na Facebooku. Stanowią one doskonałe miejsce dla działalności rosyjskiej dezinformacji” – stwierdza na łamach naszego portalu dr Agnieszka Legucka.
Warto mieć na uwadze, że w związku z kryzysem na polsko-białoruskiej granicy (dotyczącym imigrantów koczujących po stronie naszego wschodniego sąsiada) aktywność kampanii informacyjnych Kremla i Mińska, odnoszących się do tej sytuacji, najprawdopodobniej wzrośnie. Przed zagrożeniem ostrzegał już m.in. Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych, przedstawiając jeden z przykładowych przejawów informacyjnej ofensywy wymierzonej w nasz kraj. Jak zaznaczył, Rosja i Białoruś wspólnie oskarżają Polskę o spowodowanie kryzysu granicznego.
Russian and Belarusian officials are actively involved in information warfare offensive against Poland exploiting the situation at Poland-Belarus border. M. #Zakharova and A. #Lukashenko have jointly accused Poland of causing the crisis. 1/10
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) August 28, 2021
Zdaniem Pawła Terpiłowskiego, jednym z naszych problemów jest to, że w momencie, gdy wszędzie dookoła zaczynamy widzieć rosyjską dezinformację, tracimy na ostrości i precyzji naszych analiz. „Przestajemy widzieć, gdzie ta dezinformacja jest faktycznie obecna, a także – gdzie ma realne znaczenie dla realizacji naszych celów” – zaznaczył ekspert. Jak dodał, wiele działań prowadzonych przez Rosję w infosferze lub przez nią inspirowanych ma na celu odwrócenie naszej uwagi od innych, ważniejszych – z punktu widzenia Kremla – obszarów.
Redaktor naczelny Demagoga zwraca również uwagę na jeszcze jeden aspekt – zrzucanie odpowiedzialności na Rosję, nawet w przypadku „wewnętrznie wyhodowanej” dezinformacji. W ocenie Pawła Terpiłowskiego to pułapka, która sprzyja strategii Kremla. Wynika to z faktu, że w ten sposób bez żadnego zaangażowania Moskwa realizuje swoje cele i interesy. „Pasywność naszych służb wobec krajowej dezinformacji, dotychczasowa bezkarność aktorów, którzy są odpowiedzialni za jej propagowanie, jest dla Rosjan najlepszym prezentem” – podkreślił ekspert.
Jak dodaje: „aby przeciwdziałać operacjom zewnętrznym, musimy najpierw nauczyć się podejmować stanowcze działania przeciwko dezinformacji wewnętrznej”.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany