Reklama

Polityka i prawo

Antypolskie narracje w rosyjskiej polityce. Dezinformacja pisze historię na nowo?

fot. wikipedia.org
fot. wikipedia.org

Mówi się, że historię piszą zwycięzcy. Historię można również napisać na nowo o czym w polskich warunkach już się przekonywaliśmy nie raz. Teraz rosyjska propaganda kreuje fakty historyczne z okresu II wojny światowej oraz odkrywa tajniki współczesnych stosunków dyplomatycznych. Jak wygląda podręcznik do historii napisany przez propagandę?  

Digital Forensic Research Lab będące częścią Atlantic Council zidentyfikowało cztery główne antypolskie narracje, które dominują w rosyjskich mediach, antyzachodnich polityków oraz rosyjskie misje dyplomatyczne za granicą.  

Kto sprowokował II wojnę światową?

Zdaniem rosyjskich mediów sprawa jest prosta – to właśnie Polska jest odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej. Opinia została zaprezentowana w nieprzypadkowym dniu – bo 1 września, dokładnie w 80. rocznicę wkroczenia Niemców do Polski. Fałszywe narracje stwierdzające, że Niemcy zostały sprowokowane do rozpoczęcia działań, miały na celu przedstawienie Rzeczypospolitej jako agresora a nie ofiarę agresji niemiecko-sowieckiej.  

„Polska sama jest winna, że sytuacja geopolityczna tak się rozwinęła. Wydarzenia 1939 roku oraz polskie działania sprowokowały Niemcy do ataku. Ich zdradziecka polityka u progu 1939 r. doprowadziła właśnie do tego, co się stało” stwierdził Frants Klintsevich, członek rosyjskiej Rady Federacji.  „We wszystkich podręcznikach powinno być napisane raz i na zawsze - Polska jest głównym winowajcą wybuchu II wojny światowej. Piłsudski chciał być sprzymierzeńcem Hitlera…Europa wsparła Hitlera przeciwko ZSRR, a Polska znalazła się wśród tych, którzy poparli Hitlera” – wtórował Władimir Żyrinowski, członek Rosyjskiej dumy. 

Narrację tą umacniały finansowane przez Kreml kanały telewizyjne. „To drapieżnik rozpoczął wojnę, ale przeliczył się” stwierdził kanał Rossija 1 w komentarzu do informacji, że to Polska uważa siebie za główną ofiarę IIWŚ. Jak wynika z analizy słów kluczowych przeprowadzonej przez DFRLab „Польша” („Polska”) i „cпровоцировала” („sprowokowany”) tylko od 1 do 3 września pojawiła się aż 1,377 na różnych platformach społecznościowych.

Czy obchody rocznicy 80 rocznicy wybuchu II WŚ były antyrosyjskie?

Fakt, władze rosyjskie nie zostały zaproszone na oficjalne obchody odbywające się w Warszawie, a polskie objaśnienie przyczyn takiego stanu nie spotkało się ze zrozumieniem strony rosyjskiej. Zaraz po tym w prokremlowskich mediach, które bacznie przyglądały się relacjom z wydarzenia, rozpoczęła się wyraźna retoryka podkreślająca, że wydarzenie zostało zorganizowane w wyraźnie antyrosyjskim duchu. Jednocześnie zarzuciły Warszawie fałszowanie historii oraz że za decyzją o wykluczeniu Rosji z uroczystości stało NATO. Wiaczesław Wołodin ogłosił wówczas, że doszło do obrazy pamięci ponad 600 000 żołnierzy radzieckich poległych za wyzwolenie Polski. Rosyjskie ministerstwo pielęgnowało opinię o fałszowaniu historii, okazaniu pogardy oraz „wypaczonej mentalności” polskiego rządu.

Czy Polska jest uważana za znaczącego partnera dla Europy i Stanów Zjednoczonych?

Sygnałem do postawienia takiego stwierdzenia przez rosyjską retorykę było odwołanie wizytę w Polsce przez prezydenta Trumpa z uwagi na nadciągający huragan Dorian. Zdaniem tadżykistańskiego oddziału Sputnika, przytaczanego przez DFR Lab, sytuacja ta postawiła władze Polski w „głupiej pozycji” gdyż ta tylko z uwagi na obecność amerykańskiego prezydenta przeniosła ceremonię z Gdańska do Warszawy. Rosyjska agencja informacyjna Ria Novosti połączyła fakt nieobecności Donalda Trumpa i Władimira Putina twierdząc, że z uwagi na brak obecności rosyjskiego przywódcy, Trump wstrzymał się w udziale w antyrosyjskim wydarzeniu. Podobnie jak portal informacyjny Vobjektive.ru, który podkreślał, że brak nieobecności francuskiego prezydenta oraz brytyjskiego premiera jest wyrazem bojkotu wydarzenia a także pokazaniem realnej pozycji Polski w Europie. Po prokremlowskich mediach rozlała się informacja, że przywódcy europejscy są już zmęczeni kreowaniem się Polski jako ofiary. Uwypuklali również kwestię  wzrastającego napięcia pomiędzy Warszawą a państwami Europy. 

Czy Związek Sowiecki zaatakował Polskę?

Nie, twierdzi rosyjska propaganda, no bo przecież nie było wtedy Polski. Co więcej wygłaszane opinie mówią, że nazistowsko-radziecki pakt o nieagresji był pilną i wymuszoną decyzją. Takiego rodzaju narracje zaczęły pojawiać się na Twitterze, gdzie opublikowano film pokazujący, że podzielenie Polski na strefy wpływów było „pilną i niezwykle trudną decyzją dla ZSRR” – podkreśla DFR Lab. Treści przekazane na wideo pokazały, dlaczego Związek Radziecki został zmuszony do podpisania paktu, a samo wideo miało jasny cel – wybielenie historii. Nie dalej jak 17 września rosyjska ambasada w Afryce Południowej wypuściła na Twitterze informację jakoby Polska nie została zaatakowana, a jedynie „wkroczono na ziemie polskie”, zaraz po tym jak siły polskie zostały pokonane przez nazistów a rząd uciekł z kraju. Obecna retoryka zatem ma na celu zmianę historycznego faktu „ataku na Polskę” na „wkroczenie na tereny polskie”, gdyż z uwagi na fakt, że niemiecka agresja położyła kres jej państwowości Związek Radziecki nie mógł jej zaatakować.

Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez Atlantic Council, w historii napisanej na nowo przez rosyjską propagandę Polska to agresor, celowo kreujący się na ofiarę. Jednocześnie jak pokazały zorganizowane obchody rocznicy wybuchu II wojny światowej, Polska jest nieznaczącym państwem dla reszty przywódców światowych. Co więcej kreujący fałszywą narrację o ataku sowieckim na Polskę, pomimo że w opinii rosyjskiej historii nie istniała ona na mapie Europy.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama