Armia i Służby
Szef amerykańskiej NSA: dezinformacja głównym wyzwaniem społeczności wywiadowczej
Dezinformacja oraz kampanie wpływu to wyzwanie, z którym społeczność wywiadowcza Stanów Zjednoczonych będzie musiała się zmagać przez wiele lat – uważa gen. Paul Nakasone, dowódca USCYBERCOM oraz szef amerykańskiej National Security Agency (NSA). Jego zdaniem Amerykanie powinni być świadomi, że podczas listopadowych wyborów ponownie dojdzie do prób wpłynięcia na ich wynik.
Podczas Intelligence and National Security Summit gen. Paul Nakasone określił kampanie wpływu prowadzone przez zagranicznych aktorów jako wielkie wyzwanie dla środowiska wywiadowczego.
Przedstawiciel wojska zaznaczył, że dezinformacja oraz operacje wpływu mogą realnie oddziaływać na działania amerykańskiego wywiadu i kształtować je w nadchodzących latach. Zdaniem szefa NSA rozpowszechnianie dezinformacji to „atrakcyjny sposób” dla przeciwników Waszyngtonu na skuteczne wywołanie chaosu oraz zamieszania w Stanach Zjednoczonych. Wynika to z faktu, że tego typu kampanie są bardzo niedrogie, a do tego dają możliwość „sterowania” nastrojami wewnętrznymi, działając poza obszarem konfliktu zbrojnego.
Nie jest tajemnicą, że fake newsy oraz teorie spiskowe obecnie mają coraz większy wpływ na życie Amerykanów. Jest to związane między innymi ze wzrostem popularności mediów społecznościowych, które są skutecznym narzędziem rozpowszechniania „sensacji”, często nieprawdziwych. Wiele fikcyjnych treści jest udostępnianych przez nieświadomych użytkowników, dzięki czemu zyskują dużą publikę i rozgłos.
„Zauważyliśmy to teraz w naszych procesach demokratycznych” – podkreślił gen. Paul Nakasone, którego wypowiedź jest dostępna na platformie dvidshub.net. Jak dodał, dezinformacja będzie obecna na poziomie zarówno procesów dyplomatycznych, jak i wojny. Zdaniem szefa NSA, przeciwnicy będą „siać nieufność w społeczeństwie różnych krajów”.
Dowódca USCYBERCOM przywiduje również, że także podczas listopadowych wyborów dojdzie do prób ingerencji oraz wywarcia wpływu na amerykańską scenę polityczną. Jak wskazał, to duże wyzwanie, z którym społeczność wywiadowcza USA będzie się musiała zmagać przez wiele lat.
Obawy gen. Paula Nakasone są w pełni uzasadnione. Na kilka tygodni przed listopadowymi wyborami prezydenckimi amerykańskie środowisko polityczne znajduje się „pod ostrzałem” serii cyberataków, prowadzonych przez ugrupowania hakerskie największych przeciwników Stanów Zjednoczonych – Iranu, Rosji oraz Chin. Jak informowaliśmy w zeszłym tygodniu, wrogie operacje trwają nieprzerwanie od wielu miesięcy, a ich podstawowym celem jest zakłócenie procesów demokratycznych w USA.
Warto również zaznaczyć, że zdaniem amerykańskich służb zagrożenie nie płynie jedynie ze strony Moskwy, Teheranu oraz Beijingu. William Evanina, dyrektor amerykańskiej National Counterintelligence and Security Center (NCSC), podkreślił podczas wirtualnego spotkania U.S. Chamber of Commerce, że Kuba, Arabia Saudyjska i Korea Północna również podejmują działania mające na celu wpłynięcie na scenę polityczną Stanów Zjednoczonych oraz zbliżające się wybory prezydenckie.
Z drugiej jednak strony na przestrzeni lat administracja Donalda Trumpa wypracowała zestaw środków reakcji na ingerencję w amerykańskie procesy demokratyczne, dzięki czemu posiada narzędzia mogące zwiększyć ich bezpieczeństwo. Zapewniają one między innymi większą swobodę Amerykanom w prowadzeniu cyberopercji przeciwko zewnętrznym aktorom. Co więcej, były doradca ds. bezpieczeństwa obecnego prezydenta USA John Bolton uważa, że Stany Zjednoczone powinny wręcz podjąć ofensywne działania w wirtualnej domenie, aby skutecznie zneutralizować zamiary przeciwników i w ten sposób zapewnić najwyższy poziom bezpieczeństwa zbliżającym się wyborom.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany