Armia i Służby
#CyberMagazyn: Podziały w armii. Były żołnierz: „Telewizja w wojsku musi być apolityczna”
Wojsko musi być apolityczne – to zasada, która wynika z fundamentalnych założeń służby. Jednak ze względu na rozwój źródeł informacji oraz „politycznych wojen”, rośnie ryzyko polaryzacji i podziałów wśród żołnierzy. Przysłowiową „benzyną dolewaną do ognia” może być wojskowa telewizja, nadająca upolitycznione treści i międzypartyjne spory. To zagrożenie, którego nie należy lekceważyć.
We wrześniu br. 13 byłych sekretarzy obrony USA oraz 5 byłych przewodniczących Kolegium Połączonych Szefów Sztabu opublikowali list, w którym przedstawili zasady kontroli cywilnej nad armią oraz najlepsze praktyki w zakresie relacji cywilno-wojskowej.
Czytamy w nim, że przedstawiciele sił zbrojnych akceptują ograniczenia w publicznym wyrażaniu swoich prywatnych poglądów politycznych. „Przywódcy wojskowi i cywilni muszą pilnie trzymać armię z daleka od działalności politycznej” – wskazują autorzy listu.
„To normalne. Taka sytuacja wiąże się z przepisami o służbie wojskowej” – tłumaczy mjr rez. Piotr Jaszczuk (związany z Grupą Defence24), odnosząc się do przykładu Polski.
Jak zaznacza, również w naszym kraju żołnierz nie ma prawa publicznie wygłaszać swoich poglądów politycznych, aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym lub być członkiem partii.
Czytaj też
Apolityczność to cecha wojska
Autorzy listu podkreślają również, że amerykańscy żołnierze, niezależnie od swojego stosunku do rządzących, muszą pomagać – zgodnie z konstytucją – prezydentowi w wykonywaniu jego obowiązków.
To samo ma miejsce w Polsce, gdzie żołnierze są zobowiązani do służenia zwierzchnikowi sił zbrojnych, niezależnie od tego, z której strony sceny politycznej pochodzi.
„Ze względu na fakt, że wyborcy decydują, kto zostanie głównodowodzącym, muszą (członkowie armii) przygotować się na tego, kogo obywatele wybiorą – czy nastąpi reelekcja czy funkcję obejmie ktoś nowy” – czytamy w liście.
Ze stanowiska byłych sekretarzy obrony i przewodniczących Kolegium Połączonych Szefów Sztabu USA wynika jednoznaczne przesłanie. Ostrzegają oni przed zagrożeniem związanym ze zwiększoną polaryzacją polityczną i podziałami w ramach armii. Ryzyko wewnętrznych napięć to kwestia, która odnosi się nie tylko do wojska USA, lecz generalnie – całego środowiska.
„Każdy żołnierz może mieć własne poglądy polityczne i to skrajnie odmienne od innych” – mówi mjr rez. Piotr Jaszczuk. Jednak jak podkreśla, polityka nie powinna być przedmiotem wewnętrznych sporów i dyskusji w ramach armii. „Jest przełożony, który wydaje rozkaz i trzeba go po prostu wykonać, niezależnie od tego czy politycznie zgadzamy się czy nie” – wyjaśnia rezerwista.
Wyjątkiem jest rozkaz będący niezgodny z prawem. Wówczas żołnierz ma prawo do odmowy jego wykonania lub otrzymania go na piśmie.
Aby zaradzić polaryzacji i zminimalizować ryzyko pojawiania się wewnętrznych napięć w armii, David Lapan (emerytowany pułkownik piechoty morskiej z 30-letnią służbą wojskową i 22-letnim doświadczeniem w zakresie komunikacji i spraw publicznych w Pentagonie) proponuje na łamach Task and Purpose, by Departament Obrony USA przestał emitować programy informacyjne, dotyczące politycznych rozgrywek w wojskowej telewizji.
Czytaj też
Telewizja w wojsku jest wszechobecna
Były żołnierz zwraca uwagę, że telewizory są niemal wszechobecne w amerykańskim wojsku – od biur Pentagonu, przez szpitale wojskowe, po pokłady okrętów wojennych. Programy oglądane są zarówno w małych pomieszczeniach z udziałem niewielkiej grupy osób, jak i w wielkich salach liczących nie raz setki wojskowych.
Podobnie wygląda to w Polsce. Mjr rez. Piotr Jaszczuk wskazuje, że telewizory w armii służą do różnych celów. Z jednej strony pełnią funkcję rozrywkową, gdy żołnierze podczas odbywania służby mogą np. relaksować się w świetlicy, oglądając różne programy wspólnie lub osobno.
Z drugiej z kolei, telewizja jest ważnym źródłem informacji. W związku z tym żołnierze pełniący służby dyżurne i operacyjne śledzą media i analizują bieżące wydarzenia – są za to odpowiedzialni. „Informacje przekazywane przez dziennikarzy są ważne dla wojska” – zaznacza nasz rozmówca.
Czytaj też
Stronniczość i szyderstwo - ponad dyskusję o faktach
Pentagon stworzył specjalną telewizję wojskową. „Miałem możliwość odwiedzenia amerykańskiej bazy w Bawarii. W przypadku armii USA jest tak, że wszędzie, gdzie stacjonują żołnierze tego kraju, tam jest ich własna telewizja wojskowa” – mówi Piotr Jaszczuk.
Major rezerwy wskazuje, że za jej pomocą nadawane są programy informacyjne, poradnikowe, rozrywkowe itd. Dzięki temu żołnierze mogą być na bieżąco i wiedzieć, co dzieje się w kraju i na świecie. „To w pełni profesjonalna telewizja, która nadaje 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu” – zwraca uwagę.
David Lapan podkreśla, że sieć amerykańskiej armii od lat 40. XX wieku obsługuje programy radiowe i telewizyjne z myślą o wojskowych i ich rodzinach. Często jednak puszcza programy z Fox News i MSNBC.
Zdaniem byłego żołnierza powinno się to zmienić, ponieważ „polaryzacja i podziały, dotykające amerykańskie społeczeństwo, nigdzie nie są bardziej widoczne niż w codziennych pogadankach, które stanowią większą część programów TV w ramach telewizji kablowej”.
„Programy te przedkładają stronniczość i szyderstwo ponad szerszą dyskusję nad faktami. W ostatnich latach jest to coraz częstsze zjawisko” – twierdzi David Lapan.
Dodaje, że opłacani goście (w tym np. weterani lub czynni wojskowi) i analitycy często wprowadzają odbiorców w błąd. Dezinformacja jest obecna, jeśli poruszane są kwestie trwających operacji USA lub ich sojuszników.
Czytaj też
Podatnicy płacą za wojskową TV i... polaryzację w ramach armii?
W opinii emerytowanego już pułkownika amerykańskiej piechoty morskiej wojsko musi dołożyć wszelkich starań, aby utrzymać swój „bezpartyjny status”.
Jego zdaniem mieszanie wiadomości z komentarzami, opiniami i publicystyką w ramach programów telewizji wojskowej „sugeruje, że przedstawiane poglądy są popierane przez innych". W ten sposób grupowa spójność może zostać osłabiona – żołnierze pod wpływem tego, co jest puszczane na ekranie w czasie służby, dzielą się ze sobą swoimi poglądami z innymi. To może rodzić np. wewnętrzne napięcia.
Pentagon oraz inne służby bezpieczeństwa cyklicznie przypominają wojskowym o ich ograniczeniach związanych z aktywnością polityczną, zwłaszcza w latach wyborczych.
„Zasady te powinny dotyczyć również programów emitowanych w telewizji wojskowej i komputerów w godzinach służby w obiektach wojskowych” – uważa David Lapan.
Jak zwraca uwagę, telewizory w biurach i ogólnodostępnych pomieszczeniach zaliczane są do środków rządowych, opłacanych z pieniędzy podatników. Jego zdaniem, w związku z tym nie ma powodu, dla którego obywatele mieliby płacić za „wzmacnianie polaryzacji i dezinformacji w bazach wojskowych”.
Czytaj też
Należy zadbać o to, co żołnierze oglądają
Wynika z tego jasny wniosek: telewizja w wojsku musi być apolityczna. „Generalnie wojsko jako takie jest instytucją z natury rzeczy apolityczną. Żołnierz nie może w służbie być związany z polityką. To ograniczenia wprost wynikające z charakteru służby mundurowej” – podkreśla raz jeszcze mjr rez. Piotr Jaszczuk.
A przecież należy przypomnieć, że w 2016 r. gen. bryg. Robert Głąb, będący wówczas Dowódcą Garnizonu Warszawa, skierował do jednostek wojskowych w całej Polsce pismo ze wskazaniem, jakie telewizje oraz inne media są „mile widziane” w wojsku. Wyszczególniono stacje TVP, w tym przede wszystkim TVP Info.
Sprawa była szeroko opisywana w mediach. Mówiono wprost o nakładaniu na żołnierzy presji, aby oglądać „wyłącznie jedną stację”.
Z kolei w Sejmie wskazywano, że „rozkaz wydany przez gen. Głąba brzmi jak kalka z PRL-u”.
Oczywiście nie należy całkowicie odcinać żołnierzy i personelu armii od telewizji. Wynika to z faktu, że pełni ona ważną funkcję moralną i społeczną. Należy jednak emitować programy apolityczne np. transmisje sportowe, rozrywkowe, muzyczne.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
xman1
W naszych realiach sprawa nie do załatwienia. Wystarczy wejść do DOWOLNEJ instytucji wojskowej, w której w okolicach biur przepustek zamontowane telewizory i poobserwować, w co w nich jest emitowane. Praktycznie na okrągło leci TVPInfo i propagandowy ściek partii rządzącej. I jak ma się to do apolityczności wojska? A dodatkowo dziś prośba o rozkaż na piśmie jest równoznaczny ze złożeniem wypowiedzenia. Reasumując, zabiegi w zakresie apolityczności w SZ RP sprowadzają się do prostego przekazu: "Rób co każemy albo wylecisz".. A poza tym jak żołnierz ma ocenić czy zlecone mu politycznym poleceniem zadanie, nie tyle jest zgodne z prawem, tylko czy jest ono zgodne ze złożoną przysięgą, w myśl której każdy zobowiązuje się do "...Stać na straży Konstytucji..". Dziś praktycznie to martwy zapis, bo w przeciwnym razie żołnierze już dawno powinny odmówić wykonywania poleceń władzy, która Konstytucje wyrzuciła do śmieci.