Reklama

Strona główna

Niemcy: Koniec z dezinformacją na Facebooku. Będą kary

  • Przekrój statku Shenzhou V. Ilustracja: China Manned Space Engineering Office / en.cmse.gov.cn
    Przekrój statku Shenzhou V. Ilustracja: China Manned Space Engineering Office / en.cmse.gov.cn

Thomas Oppermann z partii SPD, która jest w koalicji z CDU Angeli Merkel, zaproponował, aby niemiecki oddział Facebooka karać kwotą 500 tys. euro za pomoc w przekazywaniu fałszywych informacji na swoich stronach społecznościowych. Na reakcję – po oznaczeniu i zweryfikowaniu danych – portal miałby 24 godziny - pisze „Deutsche Welle”.

Sprawa wydaje się być przesądzona, ponieważ koalicjanci SPD z partii Angeli Merkel zapowiadają, że zbyt długo w sprawach fałszywych treści na portalach społecznościowych nic nie robiono. Jak podaje "Deutsche Welle", Volker Kauder z CDU podkreślił, że rząd zajmie się tym już na początku przyszłego roku. Nie wiadomo, czy kara, jaką zaproponował Oppermann, zostanie zmniejszona czy zwiększona, wydaje się, że czas na reakcję administratorów Facebooka (24 godziny od momentu zgłoszenia) pozostanie niezmieniony.

To kolejna próba ingerencji Niemiec w stworzony przez Marka Zuckerberga portal. W wielu krajach działa on, nie podlegając regulacjom prawnym. W listopadzie Heiko Maas zaproponował, aby odpowiadał przed sądem tak samo jak każda firma mediowa.

Czytaj też: Juncker wzywa do walki z propagandą w social media

Niemieccy eksperci na łamach "Deutsche Welle" podkreślają, że zbyt długo prawo niemieckie pozostawało obojętne wobec tego, co dzieje się na Facebooku. Podobne zapisy mogą zacząć pojawiać się także wobec innych mediów społecznościowych.

Nowe prawo przewiduje, że dopiero po dogłębnej analizie faktów przez osoby je weryfikujące (fact checkers – ang.) portal społecznościowy będzie miał czas na skasowanie nieprawdziwej informacji. Takie rozwiązanie chwalą niemieccy prawnicy, którzy doceniają rolę prewencyjną zamiast karania firmy.

Dodatkowym rozwiązaniem, które może pomóc w zwalczaniu fałszywych treści czy tych nawołujących do terroryzmu może być to wspólnie opracowywane przez Facebook, Google, Microsoft i Twitter.

 

Reklama

Komentarze

    Reklama