Nie bez znaczenia będzie też odpływ pracowników oraz utrudnienia w świadczeniu usług na terenie Europy, czego już teraz obawiają się brytyjskie firmy.
Wszystko dlatego, że w Zjednoczonym Królestwie zlokalizowanych jest wiele oddziałów firm z branży bezpieczeństwa IT, które swoim zasięgiem obejmują całą Unię Europejską. Przewiduje się, że większość właścicieli, chociażby z USA, przeniesie je do innych krajów europejskich. W ślad za nimi odpłyną z brytyjskiego rynku pracy najlepsi specjaliści bezpieczeństwa IT, którzy właśnie w takich firmach są zatrudniani.
Sebastian Małycha, prezes Mediarecovery, który od lat współpracuje z największymi firmami informatyki śledczej i bezpieczeństwa na całym świecie, podziela te obawy. - Przez ostatnie lata obserwowaliśmy migracje polskich specjalistów bezpieczeństwa do Wielkiej Brytanii, gdzie kusiły ich zdecydowanie większe zarobki i brak problemów komunikacyjnych, bo język angielski jest standardem w tym środowisku - zauważa.
Jednocześnie ma nadzieję, że część z nich wróci do Polski, co wymiernie wzmocniłoby tę branżę w naszym kraju i byłoby bardzo korzystne z punktu widzenia pracodawcy. Obecnie, niezwykle ciężko jest zatrudnić wykwalifikowanych profesjonalistów bezpieczeństwa IT. - Borykamy się z tym przy każdej rekrutacji – dodaje.
Zmiany na rynku pracy niewątpliwie będą miały wpływ na cyberbezpieczeństwo Wielkiej Brytanii. Oprócz braku specjalistów, zdecydowanie zmniejszy się wymiana danych wywiadowczych i doświadczeń związanych z cyberatakami. Wskazuje na to m.in. Javvad Malik , securityadvocate w AlienVault. - Silniejszą i bardziej solidną cyberobronę możemy zapewnić poprzez współpracę i dzielenie się informacjami – zauważył na łamach magazynu ComputerWeekly. AlienVault, podczas konferencji InfoSec w Londynie, przeprowadziło badanie, z którego wynika, że 38% specjalistów bezpieczeństwa IT obawia się zmniejszenia poziomu cyberobrony.
Niższy poziom bezpieczeństwa z pewnością zostanie zauważony i wykorzystany przez cyberprzestępców. - Szukają oni zawsze łatwych celów. Chcą zdobyć jak najwyższe zyski, jak najmniejszym wysiłkiem i przy niskim ryzyku – twierdzi prezes Mediarecovery. Przyczyny takiego stanu rzeczy, na łamach International Business Times UK, wymienia Richard Patterson, dyrektor firmy Comparitech.com: - Jeśli połączymy w całość obniżenie poziomu cyberbezpieczeństwa i zmniejszenie poziomu prywatności, rzeczywistość będzie zupełnie inna od tej dzisiejszej – zauważył.
Kilka miesięcy temu brytyjski rząd zajął się zmianą ustawy, związanej z dostępem służb do danych internetowych. Już wtedy było to mocno krytykowane przez organizacje broniące praw człowieka. Aktywiści spodziewają się, że obecnie, bez konieczności oglądania się na stanowisko Unii Europejskiej, służby pozwolą sobie na znacznie więcej.
- Prawo do prywatności jest wysoko rozwiniętym obszarem w prawodawstwie UE. Ułatwi to przyszłym rządom uzyskanie dostępu do naszych danych, jak i kiedy zechcą. Może to oznaczać, że oprogramowanie wykonane przez brytyjską firmę będzie postrzegane przez klientów, jako narzędzie szpiegowskie rządu - powiedział International Business Times UK Brian Spector, prezes Miracl, firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem. Sebastian Małycha z laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery zauważa, że taka sytuacja byłaby bardzo niekorzystna dla całej branży. - Podważenie zaufania do bezpieczeństwa IT jak do tej pory nie udało się cyberprzestępcom. I to pomimo wielu prób. Źle by się stało, gdyby udało się to brytyjskiemu rządowi – podsumowuje.
Źródło: Mediarecovery
Czytaj też: Brexit a cyberbezpieczeństwo