Polityka i prawo
Zamachowcy z Paryża używali jednorazowych telefonów
Zamachowcy z Paryża korzystali z jednorazowych telefonów i kart SIM. W ten prosty sposób pozostali poza zasięgiem służb specjalnych i policji. To sposób komunikacji, po który chętnie sięgają terroryści i zorganizowana przestępczość - ku utrapieniu władz bezpieczeństwa.
Terroryści, którzy w listopadzie zaatakowali na paryskich ulicach, wybrali bardzo tani i zarazem skuteczny sposób na niewykrywalną komunikację. Początkowo śledczy podejrzewali, że przestępcy wykorzystali kodowane kanały przekazywania wiadomości. Prawda jest bardziej prozaiczna. Fanatycy sięgnęli po prostu po nowe telefony i karty SIM, które aktywowali zaraz przed atakami i wykorzystali tylko raz. Te informacje podał "New York Times".
Większość telefonów terrorystów została aktywowana niecałą godzinę przed zamachami. Mordercy co chwila porzucali telefony, po czym korzystali z nowych lub tych, które ukradli ofiarom. Pod teatrem Bataclan, jednym z celów napastników, śledczy znaleźli telefon marki Samsung z belgijską kartą SIM używaną wyłącznie do tej operacji. Z kolei w kryjówce terrorystów policjanci zlokalizowali wiele telefonów przeznaczonych do jednorazowego użytku. Nie były jeszcze odpakowane.
Włoski analityk i szef bezpieczeństwa firmy Bit4ld Pierluigi Paganini twierdzi, że jednorazowe telefony, tzw. burner phones, są środkiem komunikacji chętnie używanym przez kryminalistów i terrorystów. Wykorzystanie kart pre-paid i częsta zmiana telefonów utrudnia, a często niemal uniemożliwia policji i służbom specjalnym namierzenie i podsłuchiwanie figurantów.
Problem dostrzegli też Amerykanie. Członkini Izby Reprezentantów Jackie Speier z Kalifornii przedstawiła propozycję nowych przepisów ograniczających swobodny dostęp do burner phones. Projekt przewiduje, że każdy sprzedawca takich telefonów lub kart SIM będzie musiał pobierać od swoich klientów podstawowe dane: imię i nazwisko, adres domowy i datę urodzenia. Nowe prawo ma pomóc w zwalczaniu terroryzmu, zorganizowanej przestępczości, handlu ludźmi i sprzedaży narkotyków. Niemal każdy, kto podejmuje te nielegalne działania, korzysta z jednorazowych kart i telefonów, dowodzi polityk z Kalifornii.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany