Polityka i prawo
Brytyjski urzędnik źródłem wycieku danych 240 obywateli UE
Jak poinformował serwis Infosecurity Magazine, urzędnik brytyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych odpowiada za wyciek danych 240 obywateli państw członkowskich UE, którzy ubiegali się o status osób osiedlonych na terenie Wielkiej Brytanii.
W wyniku incydentu, który resort nazwał "błędem administracyjnym" ujawnione zostały adresy 240 aplikantów, którzy zgłosili administracji błędy techniczne w przebiegu procesu rejestracji. Urzędnik Home Office odpowiadając na te zgłoszenia nie zaznaczył opcji ukrycia adresów e-mail osób, do których kierowana była korespondencja, pozwalając tym samym na ujawnienie danych wszystkich zainteresowanych w tej sprawie.
Ministerstwo przeprosiło poszkodowanych i poprosiło osoby dotknięte zdarzeniem o usunięcie korespondencji, w której ujawniono adresy wszystkich aplikujących.
Serwis BBC wskazał, że "błąd administracyjny" może zostać zaklasyfikowany jako naruszenie obowiązujących w Wielkiej Brytanii przepisów o ochronie danych osobowych (które są zgodne z obowiązującym w UE Ogólnym Rozporządzeniem o Ochronie Danych Osobowych) i może wymagać od resortu przeprosin na forum parlamentarnym.
Jednocześnie, jak przypomniało BBC, podobny incydent miał miejsce niedawno w przypadku spraw administracyjnych dotyczących osób z tzw. Pokolenia Windrush (mieszkańców, którzy przybyli z krajów Wspólnoty przed rokiem 1973, których status został zakwestionowany), kiedy to urzędnik państwowy przez nieuwagę ujawnił adresy e-mail 500 osób. Resort poinformował o tej sprawie urząd komisarza ds. ochrony danych osobowych (Information Commissioner's Office, odpowiednik polskiego Urzędu Ochrony Danych Osobowych - PAP) i przeprosił w Parlamencie.
Obywatele krajów członkowskich Unii Europejskiej przebywający na terytorium Wielkiej Brytanii mogą ubiegać się o przyznanie statusu osób osiedlonych, który po brexicie pozwoli im na legalne przebywanie i pracę w Zjednoczonym Królestwie. System, który działa w oparciu o aplikację mobilną na telefony z Androidem, był już wielokrotnie krytykowany. Jego przeciwnicy wskazują, że cały proces jest niezwykle powolny i zbiurokratyzowany.
SZP/PAP
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany