Reklama

W rozmowie z Wprost Anna Streżyńska mówi o bólu głowy, jaki stwarza  obsada stanowiska wiceministra od cyberprzestępczości. Problemem są pieniadze, bo trudno znaleźć dobrego specjalistę, który będzie gotowy przyjść do pracy w ministerstwie za pensję 9,5 tys. zł brutto. Na rynku tacy ludzie dostają więcej. Zdradza, że miała już wiele spotkań z potencjalnymi kandydatami, ale to specyficzny rynek. Tacy ludzie bowiem pracują dla banków, telekomów. Zarabiają wielokrotnie więcej, niż oferuje państwo.  - Jeśli ktoś decyduje się na pracę w administracji, po jej zakończeniu musi się też liczyć z rocznym zakazem konkurencji. Kiedy kandydaci na to stanowisko słyszą, że będą zarabiać kilka razy mniej, nie będą mieć czasu na życie prywatne, a po skończeniu pracy jeszcze nie będą mogli od razu iść do nowej, wypadną z rynku. Kto się na to zgodzi? - pyta Anna Streżyńska.

Przypomina, że zeszłoroczny raport NIK w sprawie ochrony cyberprzestrzeni był druzgocący, a dopiero co mieliśmy incydenty, a nawet poważne cyberzagrożenia za naszą wschodnią granicą inspirowane prawdopodobnie przez Moskwę. 

- Nie ma u nas poważnych incydentów sieciowych, ale nie wiemy, czy nasze sieci nie są infiltrowane. A jeśli są, to skąd i przez kogo? Raport NIK wyznaczył ponad 30 zadań, zaniedbanych w poprzednim okresie. Mimo braku kadry realizujemy je, włącznie z dokumentami strategicznymi i rozwiązaniami technicznymi, jednak wymaga to czasu, zarówno jeśli chodzi o stworzenie mechanizmów koordynacyjnych, wyznaczenie zadań dla poszczególnych resortów, stworzenie zespołów reagowania w resortach, nawiązanie współpracy z sektorem cywilnym, szczególnie finansowym, jak i wspólną pracę nad zbudowaniem dla niego cyberosłony - mówi tygodnikowi Wprost Anna Streżyńska. 

Reklama
Reklama

Komentarze