Reklama

Social media

Rosyjscy dyplomaci odpowiadają za dezinformację. To część ich pracy

Autor. Ignat Kushanrev/ Unsplash/ Domena publiczna

Dla rosyjskich dyplomatów dezinformacja jest częścią ich pracy. Kiedy propaństwowe media zostały zbanowane w mediach społecznościowych za szerzenie dezinformacji o wojnie w Ukrainie, to dyplomaci z Kremla mają odpowiadać za „brudną robotę”.

Reklama

Rosyjskie ambasady i konsulaty często korzystają z mediów społecznościowych i mają oficjalne konta na Facebooku czy Twitterze, aby odpierać oskarżenia o okrucieństwa, jakie czyni Rosja wobec Ukrainy. Wielokrotnie już zaprzeczali tezom, które cały zachodni świat uznawał za fakt, na co wskazywało wiele dowodów. Jednak nie przeszkadzało to dyplomatom iść w zaparte.

Reklama

Big Techy z opóźnieniem - choć dobrze, że w ogóle - dodały etykiety do kont dyplomatycznych Rosji (oznaczając informacje z oficjalnych kanałów, jako pochodzące z Federacji Rosyjskiej – red.); usunęły je z systemów rekomendacji i wyników wyszukiwania. Jednak nadal są one aktywne i rozpowszechniają propagandę oraz działają dezinformacyjnie właściwie w każdym aspekcie polityki.

Czytaj też

Aktywność dyplomatycznych kont

Reklama

Rosyjski korpus dyplomatyczny dysponuje setkami kont w mediach społecznościowych – wskazuje „Washington Post” - działając jak globalna sieć propagandowa, w której te same twierdzenia są przetwarzane i dostosowywane do różnych odbiorców, w różnych krajach.

„Każdego tygodnia od początku wojny dyplomaci publikowali tysiące postów, zdobywając ponad milion interakcji na Twitterze tygodniowo” – skomentował tę kwestię Marcel Schliebs, badacz dezinformacji w Oxford Internet Institute na Uniwersytecie Oksfordzkim. Zajmował się śledzeniem ponad 300 kont w mediach społecznościowych, powiązanych z rosyjskimi ambasadami, konsultami i dyplomatami.

Ambasady z Meksysku czy Wielkiej Brytanii – jak wskazuje redakcja – są szczególnie aktywne i masowo produkują propagandę w celu wsparcia rosyjskiej inwazji. To na przykład ambasada rosyjska w Wielkiej Brytanii twierdziła, że za „rosyjskim atakiem rakietowym na ukraiński dworzec kolejowy, w którym zginęło 50 osób, stoją Ukraińcy” lub że „ukraińscy żołnierze to naziści działający na rozkaz USA”.

Każdy taki kłamliwy wpis niestety cieszy się popularnością w sieci – zyskuje komentarze, polubienia i jest udostępniany na Twitterze.

Rosyjscy dyplomaci wykorzystywali media społecznościowe do szerzenia dezinformacji o inwazji na Krym w 2014 roku oraz o otruciu rosyjskich dysydentów – stwierdza „Washington Post”. Dlaczego tak się dzieje? Jako przedstawiciele swojego kraju wypowiadają się w jego imieniu, a więc muszą być zaangażowani w szerzenie dezinformacji na rzecz Kremla. „Kreml ma tendencję do stosowania pełnego spektrum modelu propagandy” – podsumowali badacze Atlantic Council.

Zauważalny wzrost prorosyjskiej propagandy miał rozpocząć się już na kilka miesięcy przed rozpoczęciem inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego br.

Ograniczenie zasięgów z nieznacznym skutkiem

Według badań Marcela Schliebsa, badacza dezinformacji z Oxford Internet Institute na Uniwersytecie Oksfordzkim, monitorowane przez niego konta popełniły na Twitterze około 2 tys. wpisów w tygodniu bezpośrednio po inwazji, co w efekcie przyniosło miliony polubień, komentarzy i udostępnień.

Mimo działań Twittera, który ogłosił, że nie będzie już promował rosyjskich kont, by ograniczyć ich zasięg, te monitorowane przez Schliebsa i tak zyskały w sumie około pół miliona reakcji tygodniowo. Wiele kont na Twitterze i Facebooku ma nadal nie być również oznaczona jako „rosyjska organizacja rządowa”, dzięki czemu użytkownicy mogą być od początku świadomi, skąd pochodzi źródło danej informacji. Zdaniem Twittera, firma oznaczyła ok. 260 tys. wpisów z rosyjskich kont.

Meta (dawniej Facebook) wdrożyła podobne zmiany, które miały na celu ograniczenie zasięgów rosyjskich kont dyplomatycznych i zmniejszenie ich popularności. Na przykład w zeszłym miesiącu firma usunęła również post rozpowszechniany przez rosyjskich dyplomatów, który sugerował, że śmiertelny nalot na szpital dziecięcy w Mariupolu był „mistyfikacją”.

Obecnie jako najważniejszy, bo „przypięty” wpis na oficjalnym koncie rosyjskiej ambasady w Wielkiej Brytanii na Twitterze to ten, w którym znajduje się informacja, że „od 2014 roku siły ukraińskie prowadzą działania wojenne w Donbasie. Od prawie 8 lat władze Ukrainy i przedstawiciele formacji zmilitaryzowanych dokonują eksterminacji ludności cywilnej w donieckiej i ługańskiej republice ludowej”.

/NB

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama

Komentarze

    Reklama