Agencje wywiadowcze Stanów Zjednoczonych i FBI są zgodne co do tego, że rosyjscy hakerzy interweniowali w przebieg wyborów prezydenckich. Różnią się jednak w opiniach na temat celu, który atakujący zamierzali osiągnąć. Zdaniem CIA mieli zamiar pomóc Donaldowi Trumpowi w odniesieniu zwycięstwa. FBI nie zgadza się z tym poglądem, potwierdzając tylko rosyjską ingerencję w wybory. Prawdopodobnie różnica ta wynika ze sposobu prowadzenia śledztwa: FBI musi zebrać twarde dowody umożliwiające przedstawienie sprawy przed sądem. Społeczność wywiadowcza dysponuje jednak większym zestawem narzędzi niż FBI, dzięki czemu może pozyskać więcej informacji.
John McCain, prominentny senator Partii Republikańskiej i były kandydat na prezydenta, wezwał Trumpa do zaakceptowania faktu ingerencji rosyjskich hakerów w wybory prezydenckie. Wcześniej prezydent elekt powiedział, że raport CIA jest tak samo wiarygodny jak informacja agencji o broni masowego rażenia Saddama Husajna z 2002 roku.
Czytaj też: CIA uważa, że Rosja próbowała pomóc Trumpowi w wygranej
Jednocześnie grupa senatorów z obu Partii wezwała Kongres do wszczęcia śledztwa w sprawie raportu CIA i innych organizacji dotyczącego ingerencji rosyjskich hakerów w wybory. Senatorowie John McCain i Lindsey Graham z Partii Republikańskiej oraz Chuck Summer i Jack Reed z Partii Demokratycznej we wspólnym oświadczeniu stwierdzili, że ich obowiązkiem jest poinformowanie obywateli o ostatnich cyberatakach, które mogą uderzyć w kręgosłup amerykańskiego społeczeństwa. Demokraci i Republikanie muszą pracować razem w ramach obowiązującego prawa w celu wyjaśnienia incydentów i stworzenia rozwiązań, które pozwolą na powstrzymanie podobnych ataków w przyszłości.
Administracja Baracka Obamy nakazała sporządzenie pełnego raportu na temat ataków hakerskich w czasie wyborów prezydenckich. Informacje przekazane przez „The Washington Post” oparte na materiałach CIA to tylko jego część. Kompleksowe sprawozdanie ma pojawić się przed zakończeniem kadencji prezydenta Obamy. Dlatego o ewentualnych sankcjach i kontruderzeniach będzie decydować nowa administracja. Zachowanie prezydenta elekta, który wątpi w raport CIA, jest niebezpieczne i każde wątpić, czy Trump zdecyduje się na jakąkolwiek odpowiedź. Może też zagrozić przyszłym relacjom ze wspólnotą wywiadowczą, która powinna być „oczami i uszami” prezydenta.
Warto również podkreślić, że po raz trzeci z rzędu wybory prezydenckie stają się celem ataków hakerskich. W 2008 i 2012 roku hakerzy, prawdopodobnie powiązani z Chinami, wykradali informacje o stanowisku obu kandydatów wobec Państwa Środka. Obecna sytuacja jest jednak o wiele poważniejsza, ponieważ nie tylko wykradziono dane, ale również próbowano wpłynąć na wynik wyborów. Sytuacje te powinny przeanalizować wszystkie państwa demokratyczne na świecie, ponieważ obrazuje to, w jaki sposób za pomocą cyfrowych narzędzi można wpłynąć na elekcje. Na baczności powinny się mieć przede wszystkim Niemcy. Rosyjscy hakerzy zrobią wszystko, żeby nie Angela Merkel wygrała wybory, lecz sympatyzujący z Kremlem politycy SPD czy AfD. Niemieckie służby już podjęły działania, żeby zapobiec takiemu scenariuszowi.
Kolejnym wnioskiem jest zdecydowany wzrost zdolności atrybucji ataków. Amerykańskie służby wskazały konkretne osoby odpowiedzialne za jego przeprowadzenie. Prezentuje to w pozytywnym świetle zdolności Stanów Zjednoczonych w cyberprzestrzeni i może służyć jako czynnik odstraszający inne podmioty rozważające przeprowadzenie cyberataków na amerykańskie cele. Pozwoli to na spełnienie planów strategicznych.