Kelly uważa, że lepszą pracę National Protection and Programs Directorate (NPPD) mogłaby zapewnić jej reorganizacja (NPDD jest jednostką w strukturach DHS, której głównym zadaniem jest eliminowanie zagrożeń fizycznych i cyfrowych w infrastrukturze). Z kolei McCaul sądzi, że DHS powinno posiadać własną agencję zajmującą się usuwaniem cyberzagrożeń.
Obaj reprezentanci zgadzają się, że DHS musi w większym stopniu zajmować się bezpieczeństwem informatycznym podmiotów cywilnych. Jak to jednak zostanie osiągnięte, trudno w tej chwili przewidzieć. Pomysł na reorganizację całego pionu odpowiedzialnego za zagrożenia i nadanie mu nowej nazwy wydaje się dosyć kosztownym rozwiązaniem. NPPD dysponuje budżetem sięgającym 2,5 mld dolarów (10 mld złotych) i odpowiada za wiele obszarów bezpieczeństwa krajowego. W jego strukturach znajduje się również biuro zajmujące się cyberbezpieczeństwem.
Propozycja McCaula obejmuje powołanie nowej agencji wewnątrz struktur DHS. Miałaby się ona zajmować kwestią cyberbezpieczeństwa. W tym przypadku jej wpływ na obszar bezpieczeństwa informatycznego cywilów byłby większy. Wiązałoby się to również z mniejszymi kosztami niż w przypadku przeorganizowania pracy całego NPPD.
Czytaj też: USA: Zagrożenia cybernetyczne rosną w zastraszającym tempie
Powołanie nowej agencji miałoby również inne pozytywne skutki: byłaby ona bardziej samodzielna, a także mogłaby liczyć na większe wpływy z budżetu. To z kolei przełożyłoby się na lepsze zarządzanie kwestią cyberbezpieczeństwa. Problemem prawdopodobnie będzie znalezienie odpowiednio przeszkolonych kadr oraz dodatkowych środków, których inny departament nie dostanie w kolejnym budżecie.