Jak zaznaczają twórcy raportu krajem w którym potencjalnie odbywa się największy ruch jeżeli chodzi o przepływ narkotyków ma być Holandia. Autorzy zaznaczają także, że kraj dzięki swojej liberalnej polityce wobec używek może być potencjalnym producentem oraz dystrybutorem narkotyków na terenie Europy, zarówno za pomocą ukrytej sieci jak i innych form sprzedaży. Problematyczne wydaje się także unieszkodliwianie nielegalnych sklepów obecnych w darknet. Pomimo zamknięcia w 2013 przez FBI największego rynku obrotu nielegalnym towarem – SilkRoad handel nadal kwitnie. Już miesiąc po zamknięciu miało pojawić się kilka kolejnych stron oferujących możliwość sprzedaży i kupna – narkotyków, broni czy nawet pornografii. Kolejne naloty organów ścigania przyniosły wymierne efekty, nadal w sieci pozostają odpowiednie czarne rynki, stosują teraz jednak procedury sprawdzające swoich klientów. Sprawie szczególnie przygląda się holenderski rząd, który prosząc o raport organizację RAND chciał uzyskać informację na temat roli samego kraju oraz jego liberalnego podejścia do kwestii narkotyków w sprzedaży nielegalnych używek.
Samo badanie rynku sprzedaży używek w sieci opierało się na sprawdzeniu kto sprzedaje, kto kupuje, kto jest jeszcze zamieszany w handel narkotykami. Również sprawdzono jakie typy używek sprzedawano, ile wynosi sam rynek sprzedaży a także jakie są możliwości organów ścigania na wykrycie procederu. W celu ustalenia takich założeń badania skupiły się na analizie oraz przeglądzie popularnych rynków ukrytych w Dark Net, które działają na terenie Europy lub dostarczają na kontynent używki. Organizacja RAND przeprowadziła także serie wywiadów z osobami odpowiedzialnymi za wykrywanie oraz pracę operacyjne dotyczące rynku nielegalnych środków odurzających. Oprócz tego twórcy raportu sięgali do odpowiedniej literatury oraz przeanalizowali akty zakończonych spraw.
Wyniki raportu nie napawają optymizmem, ilość transakcji w darknet wzrosła ponad trzykrotnie w porównaniu z 2013 rokiem, kiedy jeszcze działał Silk Road. Obroty uległy podwojeniu, co przełożyło się na obroty w styczniu tego roku wahające się od 10,5 mln euro do 18,5 mln euro na terenie Europy. Przy szacunkowych danych opublikowanych w ramach przygotowanego przez Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA) miesięczny obrót na rynku narkotyków ma wynosić nawet 2 mln euro.
Raport RANDu poświęca także uwagę wartości transakcji przeprowadzanych w ukrytej sieci, wynika z niego, że 25 proc. transakcji opiewa na wartość przekraczającą kwotę 850 euro co ma oznaczać, że te środki odurzające są przeznaczane do dalszej sprzedaży metodami tradycyjnymi i są jedynie formą uzupełnienia zapasów handlarzy. Mniej jest transakcji narkotyków do tzw. własnego użytku, w raporcie zostały oznaczone jako te nieprzekraczające kwoty 87 euro, mają one stanowić 18 proc. wszystkich sprzedaży.
Podział używek sprzedawanych w sieci przypomina ten, który przytacza EMCDDA w swoim raporcie dotyczącym handlu narkotykami na terenie Europy. Tak więc na pierwszym miejscu znalazł się marihuana 37 proc., dalej jest kokaina oraz amfetamina 29 proc. oraz ecstasy 19 proc. Jednak pojawi się pewna różnica, w ujęciu europejskim sprzedaż ecstasy wynosi zaledwie 3 proc. Różnica ma także polegać na sprzedaży heroiny, która ma udziały w europejskim rynku sięgające 28 proc., w przypadku internetu ten udział spada do 6 proc.
Podmioty odpowiedzialne za sprzedaż sieciową narkotyków na terenie Europy mają znajdować się głównie w Stanach Zjednoczonych, Australii, Kanadzie oraz, co ciekawe, w Europie Zachodniej. Podział rynku wygląda następująco: USA odpowiada za prawie 36 proc. rynku, Wielka Brytania wydaję się być jedynie krajem tranzytowym, jednak pozwala jej to na udziały powyżej 16 proc. Z Australii na teren Europy trafia nieco ponad 10 proc. narkotyków, niżej są Niemcy – około 8,5 proc. oraz Holandia ponad 7 proc.
Czytaj też: Dane dostępowe 200 mln kont na Yahoo na sprzedaż