Prywatność
Threads, Twitter i Mastodon. Który serwis najmniej narusza naszą prywatność?
Nie ma darmowych mediów społecznościowych - za korzystanie z każdej platformy płacimy naszymi danymi. W przypadku niektórych usług jednak cena może być większa, czego dowodzi przypadek nowej aplikacji Threads. Jak wypada w zestawieniu z innymi, podobnymi usługami?
Po przejęciu Twittera przez Elona Muska wielu użytkowników okazało się bardzo niezadowolonych z decyzji, jakie miliarder zaczął podejmować w swoim nowym królestwie.
Zaczęło się od zwolnienia zdecydowanej większości nowej załogi, co przełożyło się bezpośrednio na problemy z moderacją treści.
Potem wprowadzono usługę Twitter Blue, która ostatecznie zakończyła erę równości użytkowników Twittera - wpisy osób korzystających z płatnej wersji serwisu są podbijane i lepiej widoczne dla innych, kosztem zasięgów tych twitterowiczów, którzy Muskowi nie chcą płacić.
Kłopoty Twittera szybko przełożyły się na wzrost popularności innych platform - o Mastodonie i Fediwersum pisaliśmy na łamach naszego serwisu w tym tekście . Była to pierwsza alternatywa dla Twittera, która widocznie skorzystała z zamieszania wprowadzonego przez Muska.
Pokłosiem chaosu na Twitterze są również narodziny innych aplikacji - Bluesky od byłego szefa Twittera Jacka Dorseya (obecnie dostępna na zaproszenie), a także Threads od Mety (obecnie niedostępna w UE).
Nie ma darmowych social mediów
Za korzystanie z niektórych z nich trzeba już wprost zapłacić - jak to ma miejsce w przypadku wspomnianego wcześniej Twittera. Cena jest podwójna - oprócz pieniędzy z naszego konta, nadal oddajemy platformie swoje dane osobowe, które wykorzystuje ona do marketingu i reklamy profilowanej.
Na tym ostatnim modelu opiera się również Threads - o tym, jakie zbiera dane, można przeczytać na naszych łamach tutaj .
Przypomnijmy krótko:
Threads zbiera - dla potrzeb reklamy internetowej i profilowania przez zewnętrzne podmioty dane takie jak:
- historia transakcji
- dane finansowe
- lokalizacja (zgrubna i szczegółowa)
- dane kontaktowe (adres fizyczny, adres e-mail, imię i nazwisko, numer telefonu)
- informacje o kontaktach
- treści generowane przez użytkownika (czyli wszystko, co wpisujemy do aplikacji np. redagując nowe wpisy)
- historia wyszukiwania
- historia przeglądania
- identyfikatory
- dane o użyciu aplikacji (interakcje z nią)
- dane diagnostyczne (np. jak często aplikacja nam nie działa lub pokazuje błędy)
Te same dane wykorzystywane są do celów własnego biznesu marketingowego koncernu Meta, który jest wydawcą Threads.
Dodatkowo, dla celów analitycznych gromadzone są nasze dane zdrowotne i o aktywności fizycznej, które są także wykorzystywane do personalizacji doświadczenia z aplikacji oraz dla „innych celów".
Dla porównania, Twitter gromadzi następujące dane celem śledzenia i profilowania użytkowników:
- informacje o transakcjach (ich historia)
- dane lokalizacyjne (zgrubne, jak i szczegółowe)
- informacje kontaktowe (adres e-mail)
- treści generowane przez użytkownika
- historia przeglądania
- identyfikatory
- dane o użyciu aplikacji (interakcje z produktem, dane reklamowe)
Podobne dane wykorzystuje dla śledzenia i profilowania celem obsługi reklamodawców zewnętrznych, a także dla własnych celów reklamowych, jak i analitycznych. Dodatkowo, celem personalizacji doświadczenia korzystania z aplikacji, Twitter pobiera też dane diagnostyczne.
Jak widać zatem, aplikacja Muska - choć od czasu przejęcia przez miliardera Twitter zasługuje na solidną krytykę - zbiera o nas mniej danych niż Threads. W szczególności, nie sięga po nasze dane wrażliwe - a Meta chętnie je pobiera.
Uprzedzając - tak, aplikacja Instagram, z którą Threads ma być sprzężona, również zbiera o nas nasze najbardziej wrażliwe dane. Meta doskonale o tym wie i łączy swoją nowość z Instagramem po to, aby ożywić gasnącą platformę - choć powoli, to jednak Instagram wypala się na korzyść konkurencyjnego TikToka.
Mastodon
Jak już pisaliśmy na łamach naszego serwisu, zachwyt nad Mastodonem zaczął maleć - krótko mówiąc, najbardziej lubimy te piosenki (i aplikacje), które już znamy, dlatego większość użytkowników jednak została na Twitterze, zarządzanym przez Elona Muska.
Mastodon to jednak - w przypadku klienta mobilnego do obsługi Fediwersum na tej platformie - jedyne rozwiązanie, które nas nie śledzi. Tym bardziej szkoda, że nie stanowi prawdziwego wyzwania dla produktów Big Techów.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:*[email protected].*