Reklama

Rzeczniczka czeskiego T-mobile Martina Kemrová potwierdziła rewelacje, do których dotarł dziennik MF DNES. - Niestety, musimy przyznać, że nastąpiła kradzież oraz sprzedaż danych naszych klientów - potwierdziła w komunikacie prasowym.

Pracownik T- Mobile podejrzany o kradzież danych został zatrzymany przez policję. Nie postawiono mu jeszcze żadnych zarzutów. Trwa policyjne śledztwo.

Dokładna liczba rekordów, która została wykradziona nie jest do tej porty znana. Według MF DNES liczba ta wynosi około 1,5 miliona. Rzecznik T - Mobile zapewnia, że firma zachowała wszystkie procedury bezpieczeństwa, a wśród wykradzionych danych klientów nie znalazły się takie, które można by uznać za krytyczne.

- Dzięki naszym zabezpieczeniom wyciek udało się wykryć niemal natychmiastowo. Szybka reakcja specjalistów zajmujących się cybersecurity w firmie pozwoliła na zabezpieczenie bazy. Klienci nie powinni obawiać się o swoją prywatność. Wszelkie informacje zawarte w tym zbiorze miały tylko charakter marketingowy. Ich wykorzystanie może być ograniczone tylko do kampanii promocyjnych - tłumaczy Kemrová.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że w takich bazach zwykle znajdują się adresy e-mail, numery telefonów, a nawet adresy korespondencyjne klientów. Dla hakerów są to bezcenne dane. Nie trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym haker z dostępem do bazy 1,5 mln adresów poczty elektronicznej zaczyna kampanię phishingową. Fakt, że wszystkie ofiary to klienci T-mobile pozwala lepiej dobrać grupę docelową kampanii phishingowej czy innego działania hakerskiego.

Czytaj też: FBI ma bazę 412 mln zdjęć do cyfrowej identyfikacji twarzy

Reklama
Reklama

Komentarze