Polityka i prawo
"Z przejścia z 4G na 5G płyną tylko zalety, jeśli chodzi o promieniowanie". Prezes PTZE o 5G
Jakiś czas temu pojawiły się fake newsy, że 5G powoduje wzrost zachorowań na koronawirusa, blokuje układ odpornościowy albo ułatwia wirusom dostęp do komórek ciała. To są absurdalne stwierdzenia i kompletnie nie mają pokrycia w faktach – stwierdził Prof. Andrzej Krawczyk w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej (PAP). W wywiadzie prezes Polskiego Towarzystwa Zastosowań Elektromagnetyzmu prof. Andrzej Krawczyk omówił najczęściej wykazywane wątpliwości przez przeciwników sieci nowej generacji.
Zdaniem prof. Krawczyka strach przed 5G wynika ze strachu przed tym co jest nowe i nieznane a również przed tym co zmienia życie. „(5G – przyp. red.) to nie jest żadna rewolucyjna technologia. Jej wdrożenie to bowiem konsekwencja zwyczajnego procesu ewolucyjnego w inżynierii” – podkreślił w trakcie wywiadu. Wspomniał również, że protesty przeciwko telefonii komórkowej nie są związane jedynie z siecią 5G a historia obaw nie jest nowym zjawiskiem – „Już nawet wprowadzenie prądu elektrycznego na przełomie XIX i XX wieku wywoływało podobne protesty” – porównał w ramach pytania o powody protestów przeciwko technologii nowej generacji.
Profesor odniósł się również do obaw odnośnie znacznego zagęszczenia anten 5G które budzą obawy, że będą bardziej narażały ludzi na obecność promieniowania elektromagnetycznego. Jak wspomniał wbrew pozorom będą one pracowały ze znacznie mniejszą mocą. „Teraz antena, która wisi na stacji bazowej, aby dotrzeć do jednej osoby, emituje sygnał w szerokim obszarze. Natomiast antena >>pudełkowa<< będzie wysyłała wiązki promieniowania elektromagnetycznego kierunkowo, do jednego użytkownika. Inne osoby będą poza zakresem działania tego pola elektromagnetycznego” – wyjaśnił. Jako kolejną zaletę 5G wymienił szybkość połączeń oraz mniejsze ryzyko „zrywania”. Wspomniał również, że sieć nowej generacji oznacza zlikwidowanie kłopotów technicznych powiązanych np. z zanikającymi rozmówcami podczas telekonferencji, czy chociaż by brak możliwości dodzwonienia się do bliskich w czasie Sylwestra.
Jakie zdaniem profesora będą praktyczne zastosowania dla sieci nowej generacji? Do głównych beneficjentów wymienił samochody autonomiczne czy telemedycynę. „I tak możemy sobie wyobrazić, że pacjenta w szpitalu w Pcimiu będzie mógł operować najlepszy chirurg z Bostonu czy Oxfordu. A to tylko maleńki wycinek możliwości, jakie daje rozwój internetu rzeczy” – wspomniał w trakcie wywiadu.
W rozmowie profesor odnosił się również do zarzutów, że aby osiągnąć tak sprawny internet wystarczy ten przesyłany „po kablu” przez światłowody. W jego opinii nie ma takiej możliwości. Jak wspomniał światłowody w dalszym ciągu będą wykorzystywane jednak nie zastąpią one technologii nowej generacji „Przynajmniej od jakiegoś miejsca internet musi dochodzić do anteny, która prześle sygnał do urządzenia” – określił.
„Każda technologia, z której korzystamy jest nienaturalna. Czy naturalne jest to, że w samolocie możemy się przemieszczać - unosząc się nad ziemią - z prędkością 1000 km na godzinę? Niekoniecznie. Ale dlaczego miałoby to być coś złego? Poza tym sztuczne pole elektromagnetyczne wchodzi w symbiozę z naturalnym polem elektromagnetycznym.” – porównał profesor w kontekście pytania jak odniesie się do zarzutów przeciwników 5G, że promieniowanie elektromagnetyczne jest nienaturalne. Określił również, że jako ludzie jesteśmy przyzwyczajeni do pól elektromagnetycznych z uwagi na fakt, że sami jesteśmy ich emiterami – „Płyną przecież w nas prądy, które przekazują sygnały w organizmie. I te prądy produkują swoje pole elektromagnetyczne. Każdy z nas to więc twór elektromagnetyczny”. Podkreślił, że nie dochodzi do zakłóceń naturalnego pola elektromagnetycznego w wyniku działania tego sztucznego. W jego opinii dochodzi do symbiozy tych pól a nie zaburzania, a wszelkie hasła, że sygnał 5G wykorzystywany jest do kontroli umysłu jest absurdalny – „To są absurdy. Takie pole elektromagnetyczne nie ma możliwości zmieniać myśli” – podkreślił.
„Ja nie mówię, że pole elektromagnetyczne nie oddziałuje na człowieka” – wspomniał w odpowiedzi na pytanie czy promieniowanie może negatywnie oddziaływać na organizm człowieka. Określił jednak, że moc mikrofalówki czy radaru jest znacznie, znacznie większa niż aparatu telefonicznego czy stacji bazowej telefonii komórkowej. „Normy, które zmieniły się na początku roku to dopasowanie się do tego, co w krajach Europy Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych jest normą. A te normy są i tak 50 razy zaniżone w stosunku do wartości, która mogłaby ewentualnie - a więc wcale nie wiadomo, czy rzeczywiście - w jakikolwiek sposób wpływać na organizm” – podkreślił zapytany o zmianę norm promieniowania elektromagnetycznego, którego dokonano od stycznia bieżącego roku.
W trakcie wywiadu poruszono również kwestię braku testów czy przebywanie przez całe życie w polu elektromagnetycznym jakim wytwarza sieć nowej generacji, nie wpłynie na zdrowie. „Ale właśnie z przejścia z 4G na 5G płyną tylko zalety, jeśli chodzi o promieniowanie” – odpowiedział profesor. „Po pierwsze dlatego, że sygnał będzie precyzyjniej kierowany do użytkownika, a nie do wszystkich wokół. A oprócz tego będzie to drobna zmiana częstotliwości. Teraz mamy 2,6 GHz, a nowe sieci będą pracowały na częstotliwościach 3-3,5 GHz czy nawet 6 GHz. To są oddziaływania bardzo podobne i dalekie od tego, by zaburzać pracę ciała.” – wyjaśnił. Zdaniem prezesa Polskiego Towarzystwa Zastosowań Elektromagnetyzmu, zmiana częstotliwości będzie korzyścią – wyższa częstotliwość sprawi, że promieniowanie lepiej wytłumi się w skórze, co będzie korzystniejsze w stosunku do 4G.
Prof. Andrzej Krawczyk to prezes Polskiego Towarzystwa Zastosowań Elektromagnetyzmu. Elektrotechnik, twórca bloga elektrofakty.pl. Zajmuje się teorią pola elektromagnetycznego i wpływem promieniowania elektromagnetycznego na organizm. Wywiad został przeprowadzony przez Polską Agencję Prasową.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany