Polityka i prawo
Szef Parlera: serwis wróci przed końcem stycznia
Jestem pewien, że nasz serwis wróci do pracy przed końcem tego miesiąca - powiedział szef Parlera John Matze w rozmowie z telewizyjną stacją Fox News. Poinformował też o kolejnych krokach, które mają przyśpieszyć ten powrót. Już działa strona internetowa Parlera.
"Każdego dnia sytuacja się gwałtownie zmienia, ale teraz jestem pewien, że przed końcem miesiąca wrócimy" - zaznaczył Matze w rozmowie ze stacją w niedzielę wieczorem.
W zeszłym tygodniu Parler zarejestrował swoją stronę w firmie hostingowej Epik, po tym gdy Amazon odciął ją od swoich serwerów z powodu niemoderowania "rażących treści" odnoszących się do ataku na Kapitol 6 stycznia - przypomina Fox News.
W niedzielę na stronie Parlera ukazała się wiadomość od Matzego, w której przypomina on "zarówno miłośnikom jak i hejterom", dlaczego uruchomiono serwis. Tłumaczy, że powstał on, by stworzyć miejsce niezależnej dyskusji, szanujące prywatność użytkowników i wolność wypowiedzi. "Niedługo rozwiążemy wszystkie stojące przed nami trudności i znów was powitamy" - kończy swoją krótką wiadomość szef serwisu.
Samą możliwość umieszczenia tej informacji Matze określił jako "ważny krok", dzięki któremu serwis będzie mógł bezpośrednio informować opinię publiczną o swoich działaniach.
"Będziemy tam publikować kolejne uaktualnienia" - zaznaczył szef Parlera, dodając, że chce, by działo się to codziennie, aby ludzie byli na bieżąco informowani.
Parlerowi udało się też w piątek odzyskać dane z Amazona, co jest kluczowe w ponownym uruchomieniu serwisu - zauważa Fox News.
Optymistyczny ton Matzego to poważna zmiana w stosunku do jego poprzednich przewidywań dotyczących przyszłości Parlera - ocenia stacja, przypominając udzielony w zeszłym tygodniu agencji Reutera wywiad, w którym Matze mówił, że nie wie, kiedy serwis ponownie zacznie działać i być może "nie stanie się to nigdy".
Serwis Parler został założony w 2018 r. przez informatyka Johna Matze, Jareda Thomsona oraz republikańską donatorkę Rebekę Mercer. Deklaruje się jako bezstronne medium społecznościowe. Szybko jednak zdobył dużą popularność wśród zwolenników prezydenta Trumpa i prawicowych konserwatystów. Oskarżali oni już od dłuższego czasu Twittera i Facebooka o cenzurowanie ich postów.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany