Rząd USA wykorzystuje dane pozyskiwane ze smartfonów do kontroli imigrantów - podaje dziennik „Wall Street Journal”. Informacje, z których korzysta amerykańska administracja, pobierane są z aplikacji pogodowych, zakupowych oraz z gier.
Aplikacje, które rządowym agencjom USA służą do gromadzenia danych na temat użytkowników mają - przydzielony przez korzystających - pozwolenie na dostęp do danych geolokalizacyjnych.
Według "WSJ" ministerstwo bezpieczeństwa wewnętrznego USA wykorzystuje zgromadzone w ten sposób dane m.in. do wykrywania nielegalnych imigrantów i innych osób, które przekroczyły amerykańską granicę z naruszeniem prawa. Ludzie ci byli następnie aresztowani - wynika z dokumentów, do których dotarł dziennik. Dane zbierane z telefonów osób przebywających w USA wykorzystywane są również do monitorowania odległych i niezamieszkanych terenów kraju, jak np. pustynia blisko granicy z Meksykiem.
Nowojorska gazeta podkreśla, że to pierwsze doniesienia na temat takiego wykorzystania danych pozyskiwanych ze smartfonów przez amerykańską administrację i organy ścigania. Według ekspertów, z którymi rozmawiał "WSJ", rząd uzyskuje dostęp do informacji gromadzonych przez smartfony najpewniej całkowicie legalnie, kupując je od komercyjnego brokera danych, tak, jak mogłaby to zrobić każda prywatna firma.
Z dokumentacji wydatków ministerstwa wynika, iż jeden z pionów resortu zaczął kupować dane lokalizacyjne w 2017 roku z firmy Venntel, która blisko współpracuje z innym przedsiębiorstwem - spółką Gravy Analytics, która jest dużym graczem w branży reklamy mobilnej.
Źródła dziennika informują, iż dane wykorzystywane do celów marketingowych są często wykorzystywane przez amerykański rząd do zbierania informacji wywiadowczych poza granicami kraju. Umowy z konkretnymi podmiotami zawierane w tych sprawach są jednak zazwyczaj objęte klauzulą tajności, dlatego nie można obecnie stwierdzić, jak częsty jest to proceder - zauważa "WSJ".