Reklama

Polityka i prawo

Rosja stanowcza wobec cyberataku USA

Fot. Kremlin.ru/Wikimedia Commons/CC 4.0
Fot. Kremlin.ru/Wikimedia Commons/CC 4.0

Według Rosyjskiej Federalnej Agencji Wiadomości (FAN) cyberatak przeprowadzony przez Stany Zjednoczone na petersburską Agencję Studiów Internetowych był „bezproduktywny i nieprofesjonalny”. Agencja oskarżyła również Waszyngton o wykorzystanie w trakcie prowadzenia działań cybermilitarnych technologii firm takich jak Apple czy Amazon. 

Zdaniem FAN działania USA ukierunkowane na związaną z Kremlem organizację ASI wycelowane są także w samą Federalną Agencję Wiadomości, będącą, jak sama o sobie mówi, "legalnym przedsiębiorstwem z branży medialnej, które prowadzi działalność w całkowitej zgodności z wymogami prawa Federacji Rosyjskiej". FAN zarzuca zachodnim mediom, że jej działalność jest "nieustannie łączona z Agencją Studiów Internetowych", co czynione jest "bez oficjalnego potwierdzenia i innych dowodów".

Dziennik "Washington Post" podał w środę, że amerykańskie wojsko odcięło od internetu działającą na polecenie Kremla Agencję Studiów Internetowych (Internet Research Agency, IRA) nazywaną "fabryką trolli". Zdaniem Stanów Zjednoczonych próbowała ona zakłócać przebieg wyborów do Kongresu USA w 2018 roku. Blokada ta miała mieć miejsce w dniu wyborów, 6 listopada 2018 roku, oraz co najmniej dzień po nich, podczas zliczania głosów. Celem blokady - jak podawali cytowani przez "WP" urzędnicy - było "powstrzymanie Rosjan przed rozwinięciem kampanii dezinformacyjnej, która podałaby w wątpliwość wyniki wyborów".

W odpowiedzi na te doniesienia FAN twierdzi, że celem amerykańskich działań cyberofensywnych była też działająca w USA spółka zależna od IRA - Really. "Nie rozumiemy, dlaczego wojska USA musiały zaatakować legalne media, które mówią prawdę na temat tego, co dzieje się w tym kraju" - stwierdziła FAN. Agencja zapowiedziała również, że firma Really będzie kontynuować swoją działalność "pomimo wszelkich ataków", a na portalu przez nią zarządzanym wkrótce "ukaże się kolejna seria materiałów dotyczących cenzury w amerykańskich mediach i sieciach społecznościowych".

Niezależny konsultant cyberbezpieczeństwa i prywatności dr Łukasz Olejnik w rozmowie z PAP ocenił, że "to pierwsza w historii cyberkonfliktu sytuacja, gdy z jednego kraju płynie sygnał o przeprowadzonym przez struktury sił zbrojnych cyberataku, a media drugiego kraju te sygnały potwierdzają". Jego zdaniem sytuacja jest bezprecedensowa. Zdaniem eksperta na szczególną uwagę zasługuje fakt, że w komunikacie FAN wprost mowa o działaniach amerykańskiej armii.

"Dzieje się to w sytuacji, gdy w Rosji mówi o odizolowaniu krajowej sieci od reszty internetu pod pozorem zwiększania poziomu cyberbezpieczeństwa" - zauważył ekspert. "Wydarzenia takie mogą więc być wykorzystane jako dodatkowa motywacja i uzasadnienie decyzji" - dodał.

Olejnik przypomniał, że obecnie wiele krajów pracuje nad strukturami cyber w ramach swoich wojsk. Jego zdaniem w większości przypadków państwom "brakuje jednak jasności w odniesieniu do celów i przeznaczenia takich jednostek oraz zasad, jakim są podporządkowywane".

Specjalista podkreślił, że gdy mowa o ofensywnych cyberoperacjach, kraje Zachodu szczególny nacisk kładą na stosowanie reguł prawa międzynarodowego - włącznie z międzynarodowym prawem humanitarnym, które znajduje zastosowanie również do działań w cyberprzestrzeni.

SZP/PAP

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama