Polityka i prawo
Reelekcja Donalda Trumpa możliwa dzięki Rosji? Moskwa szykuje się do ingerencji w wybory
Rosja wzmacnia swoje działania przed zbliżającymi się wyrobami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych – uważa House Intelligence Committee. Według organu Moskwa przygotowuje się do złośliwej operacji, aby ponownie ingerować w amerykański proces demokratyczny. Eksperci wskazują, że Kreml popiera kandydaturę obecnego prezydenta USA. Reelekcja Donalda Trumpa stanie się możliwa dzięki Rosji?
Według House Intelligence Committee Rosja stara się powielić działania, których celem jest ingerencja w amerykańskie wybory prezydenckie. Zgodnie z informacjami zdobytymi przez serwis CyberScoop, Moskwa popiera kandydaturę Donalda Trumpa i nadal będzie prowadzić kampanię wpływu, aby w ten sposób wzmocnić różnice w obozie kontrkandydatów oraz wywołać chaos.
Złośliwe działania Moskwy wymierzone w ostatnią kampanię prezydencką w 2016 roku zostały szczegółowo przeanalizowane przez Komisje do spraw Wywiadu Senatu Stanów Zjednoczonych. Wnioski zawarto w specjalnym raporcie, który jednoznacznie wskazuje, że rosyjska Internet Research Agency (IRA), potoczne zwaną "fabryką trolli", poprzez wykorzystanie stargetowanej reklamy, celowo preparowanych artykułów, treści przygotowywanych samodzielnie przez agencję oraz narzędzi do obsługi mediów społecznościowych, prowadziła interakcje i próby „oszukania” użytkowników mediów społecznościowych w Stanach Zjednoczonych, wpływając na ich decyzję co do oddania głosu w wyborach.
Obecne operacje podejmowane przez Kreml wskazują, że działania Stanów Zjednoczonych wymierzone w Moskwę, w tym sankcje, przerwanie dostępu do Internetu czy groźby, w ciągu ostatnich czterech lat (od wyborów prezydenckich w 2016 roku) okazały się być niewystarczające. Rosja nie zrezygnowała ze złośliwych kampanii, których celem jest amerykańska scena polityczna.
Amerykańskie służby podkreślają, że skutecznie udało się udaremnić wszelkie próby ingerencji w wybory śródterminowe w 2018 roku. Należy jednak pamiętać, że nie były one głównym przedmiotem zainteresowania Moskwy. Kreml skupia się na znacznie ważniejszej kampanii prezydenckiej.
Facebook otwarcie wskazuje, że rosyjskie trolle działają, aby szerzyć dezinformację w sieci. Jak przypomina CyberScoop, w ubiegłym tygodniu gigant mediów społecznościowych udaremnił operację, która była prowadzona przez rosyjski wywiad (GRU). W ramach akcji z platformy usunięto 78 kont, 11 stron oraz 29 grup odpowiedzialnych za regularne promowanie prorosyjskich treści i krytykowanie polityki „Zachodu”.
Dyrektor FBI Chris Wray twierdzi, że Rosja z pewnością będzie prowadziła szeroko zakrojoną wojnę informacyjną, która obejmie również zbliżającą się kampanię prezydencką w Stanach Zjednoczonych. Jak informowaliśmy wcześniej, szef federalnej agencji podkreślił, iż Moskwa, podobnie jak to miało miejsce w 2016 roku, będzie prowadziła tajną kampanię w mediach społecznościowych w celu wzmocnienia podziałów w amerykańskim społeczeństwie oraz wywołania chaosu politycznego. Dodał, że tego typu operacje stanowią zagrożenie, wymagające całodobowej uwagi oraz są znacznie trudniejsze do zwalczenia niż odparcie bezpośredniego cyberataku na infrastrukturę wyborczą.
Warto jednak pamiętać, że nie tylko Rosja jest zainteresowana amerykańskimi wyborami. Jak informowaliśmy wcześniej, według firmy Microsoft irańska grupa państwowych hakerów przeprowadziła zorganizowany cyberatak, którego celem były konta e-mail należące do obecnych oraz byłych urzędników administracji Stanów Zjednoczonych. Złośliwa kampania jest sygnałem, że Teheran może szykować się do większej operacji wymierzonej w amerykańskie wybory prezydenckie.
„Wśród innych celów irańskich hakerów znaleźli się dziennikarze zajmujący się globalną polityką i wybitni Irańczycy mieszkający poza swoim krajem” – podkreślił wiceprezes Microsoft Tom Burt. Specjaliści firmy wskazali wówczas, że w okresie od sierpnia do września 2018 roku cyberprzestępcy podjęli łącznie ponad 2700 „prób” naruszenia kont e-mail konkretnych osób, mających lub mogących mieć związek z amerykańskim procesem demokratycznym.
Jak wskazują specjaliści Atlantic Council, zagrożenie ze strony Teheranu jest realne i nie należy go bagatelizować. „Iran zainwestował znaczne zasoby i zgromadził ogromne doświadczenie w prowadzeniu działań związanych z operacjami wpływu w cyberprzestrzeni” - czytamy w raporcie opublikowanym przez ekspertów.
Specjaliści amerykańskiego think tanku wskazują, że działania propagandowe prowadzone przez irańskie prorządowe jednostki stanowią element wspierający politykę zagraniczną państwa. W tym miejscu warto również podkreślić, iż irańscy hakerzy niejednokrotnie pokazali już, że są wstanie działać w sposób zorganizowany i przede wszystkim skuteczny. Teheran posiada rozbudowany program prowadzenia działań w cyberprzestrzeni oraz jest zdolny do czasowego zakłócenia infrastruktury teleinformatycznej.
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych obędą się już za kilka miesięcy. Czy w trakcie kampanii będziemy świadkami zderzenia cyberwpływów z dwóch kierunków, gdzie polem działań będzie amerykańska demokracja?
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany