Władze Korei Południowej poinformowały, że usunęły luki w oprogramowaniu do monitorowania osób przebywających na kwarantannie. Błąd umożliwiał dostęp i manipulowanie prywatnymi danymi użytkowników, takimi jak nazwisko czy lokalizacja.
Z powodu luki w zabezpieczeniach południowokoreańskiej aplikacji wykorzystywanej do monitorowania osób przebywających na obowiązkowej kwarantannie domowej, hakerzy mogli mieć dostęp do prywatnych danych użytkownikow, w tym ich nazwisk czy informacji o ich lokalizacji w czasie rzeczywistym - ujawnili programiści. Błąd w oprogramowaniu umożliwiał również manipulowanie danymi tak, aby wyglądało np. na to, że pacjenci albo rzekomo łamią zasady kwarantanny, albo że nadal są jej poddawani, chociaż w rzeczywistości przebywali gdzie indziej.
Władze Korei Południowej przyznały, że w oprogramowanmiu był błąd, ale poinformowały, że w najnowszej wersji aplikacji wszystkie luki zostały już naprawione. Zaktualizowany program jest już dostępny w oficjalnych sklepach z oprogramowaniem Google Play i App Store.
"Zależało nam na tym, żeby bardzo szybko udostępnić program i ograniczyć rozprzestrzenianie się pandemii koronawirusa. Nie mogliśmy sobie pozwolić na czasochłonne testowanie zabezpieczeń aplikacji, bo to by tylko spowolniło jej wejście na rynek" – tłumaczył dziennikowi "The New Jork Times" Jung Chan-hyun z ministerstwa spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa Korei Południowej.
Rządzący podkreślili, że jak dotąd służby nie otrzymały żadnych informacji o tym, żeby jakiekolwiek dane użytkowników wadliwej aplikacji zostały wykradzione lub niewłaściwie wykorzystane.