Polityka i prawo
Ochrona dzieci przed pornografią. Ustawa w ogniu krytyki
Projekt ustawy dot. ochrony dzieci w internecie poddany został szerokiej krytyce. Przedstawiciele Konfederacji „Lewiatan” oraz kilku innych instytucji uważają obecne pomysły Cyfryzacji KPRM za rozwiązania, które „dyskwalifikują” ustawę.
Do projektu ustawy dot. ochrony dzieci w internecie, przedstawionego na początku października przez Cyfryzację KPRM, swoje uwagi przesłały: Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji, Konfederacja Lewiatan oraz Związek Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji „Mediakom".
We wspólnie przygotowanym stanowisku, instytucje publikują szereg zastrzeżeń do ministerialnego projektu. Jako CyberDefence24 krok po kroku przyglądamy się tym uwagom.
Czytaj też
Podczas październikowej konferencji Cyfryzacji KPRM poświęconej projektowi ustawy, minister Janusz Cieszyński mówił: „To na dostawcach usług internetowych ma spoczywać odpowiedzialność za wdrożenie mechanizmu. Usługa zaproponowana w projekcie ustawy ma być dla nich obowiązkowa".
Jak pisaliśmy, ustawa ma nakładać na firmy telekomunikacyjne obowiązek wprowadzenia bezpłatnego i prostego w obsłudze mechanizmu blokowania dostępu do treści pornograficznych w internecie. Taki mechanizm miałby być oferowany np. rodzicom, kupującym telefon dla swoich dzieci.
Potrzebne przestrzeganie istniejącego prawa
Według opiniujących instytucji, potrzebne jest przede wszystkim realne postawienie na obowiązujące już przepisy, a nie tworzenie nowych. Ich zdaniem konieczny jest przegląd istniejących przepisów prawa. Zdaniem opiniodawców, prawidłowe egzekwowanie art. 200 §3 i §5 Kodeksu karnego pomogłoby w dużej mierze rozwiązać problem. Poniżej prezentujemy treść obu paragrafów:
§ 3.
Kto małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub udostępnia mu przedmioty mające taki charakter albo rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający takiemu małoletniemu zapoznanie się z nimi, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 5.
Karze określonej w § 3 podlega, kto prowadzi reklamę lub promocję działalności polegającej na rozpowszechnianiu treści pornograficznych w sposób umożliwiający zapoznanie się z nimi małoletniemu poniżej lat 15.
Zdaniem opiniujących, istnieją już rozwiązania zapewniające szerszą ochronę, niż rozwiązania zaproponowane w projekcie ustawy. Co ważne, dotyczą one różnych treści nieodpowiednich, a nie tylko samej pornografii. Według instytucji, które przedstawiły swoje stanowisko, Państwo Polskie powinno robić więcej w zakresie promocji tych inicjatyw. Mowa tu także o mocniejszym postawieniu na edukację i realne wykorzystanie narzędzi wypracowanych przez organizacje pozarządowe.
Kolejny spór z Unią Europejską?
Kolejną rzeczą krytykowaną przez przedstawicieli instytucji, takich jak „Mediakom", jest konflikt ustawy z prawem unijnym. Chodzi konkretnie o dyrektywę 2000/31/WE PE i Rady z 8 czerwca 2000 roku i jej zapis mówiący o tym, że: „Państwa członkowskie nie nakładają na usługodawców świadczących usługi określone w art. 12,13 i 14 ogólnego obowiązku nadzorowania informacji, które przekazują lub przechowują". Przepisów unijnych, z którymi ustawa może wchodzić sobie w drogę, jest więcej.
W swoim dokumencie opiniujący wskazują też na brak definicji „treści pornograficznych". Ich zdaniem - w przypadku, gdy chce się decydować o nakładaniu obowiązku blokowania treści - wskazanie takiej definicji wydaje się być koniecznością.
Problem odpowiedzialności
Jednym z ważniejszych argumentów wystosowanych przez opiniodawców jest kwestia przerzucania odpowiedzialności. Ich zdaniem, państwo przerzuca ją na przedsiębiorców telekomunikacyjnych, a nie robi tego w stosunku do dostawców treści pornograficznych. Według opiniujących, to właśnie na tych drugich powinna spoczywać odpowiedzialność za skuteczną weryfikację wieku użytkownika. Wybrany organ państwa powinien zaś mieć odpowiednie narzędzia do sprawdzenia czy mechanizmy weryfikacyjne są odpowiednio wykorzystywane. Jeśli dostawca treści pornograficznych takich przepisów by nie egzekwował, to powinien móc być wpisywany do rejestru domen internetowych, które byłyby blokowane.
Czy rzeczywiście państwo jest w stanie w pełni dokonać tego, co sugerują przedsiębiorcy? Zdaniem ministra Cieszyńskiego, nie jest to do końca możliwe.
Co czeka projekt ustawy? Obecnie znajduje się ona na etapie opiniowania. Czy opisywane tu stanowisko zostanie poddane analizie w Cyfryzacji KPRM? W swoim oświadczeniu przedsiębiorcy podkreślają, że projektodawca – jeśli uważa wprowadzenie nowych regulacji za konieczne – powinien mocniej wzorować się na rozwiązaniach zagranicznych . Czy wykorzystanie francuskich czy niemieckich pomysłów będzie w tej sytuacji możliwe?
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany