Reklama

Polityka i prawo

Fot. dimitrisvetsikas1969/Pixabay

Obrady parlamentu nie odbyły się. Powodem cyberatak

Obrady belgijskiego parlamentu nie odbyły się na skutek cyberataku, który dotknął infrastrukturę krajowego podmiotu odpowiedzialnego za połączenie internetowe dla rządu oraz innych istotnych instytucji i agencji. Incydent skutecznie zakłócił funkcjonowanie uniwersytetów, prokuratury, a także ośrodków medycznych, w tym centrów szczepień przeciwko COVID-19. Pojawiają się pierwsze głosy, że za cyberatakiem mogą stać Chiny. 

Belnet, czyli krajowy podmiot zapewniający szerokopasmowe połączenie internetowe oraz usługi dla belgijskiego rządu, uniwersytetów, szkół wyższych i ośrodków badawczych w tym kraju, padł ofiarą cyberataku, na skutek czego doszło do zakłócenia łączności u części klientów.

Problem dotyczył generalnie witryn z domenami „.be”. Jak ustalił The Brussels Times, w związku z incydentem nie odbyły się posiedzenia parlamentu, które przeniesiono na inny termin. Co więcej,  cyberatak wywołał problemy ze zdalnym nauczaniem w ramach kilku uniwersytetów – dochodziło do ciągłego zrywania połączeń.

Ponadto, lokalne media podały, że w czasie trwania ataku usługi internetowe świadczone dla centrum szczepień przeciwko COVID-19 były zakłócane. Problemy występowały również w jednostkach belgijskiej prokuratury.

To pierwszy raz, kiedy mamy do czynienia z tak gigantycznym atakiem. Trudno jest przeciwdziałać tego typu działaniom.

Dirk Haex, dyrektor Belnet

Jak wskazują władze Belnet, incydent był związany z atakiem DDoS (odmowa dostępu). Zespoły specjalistów zostały zaangażowane, aby złagodzić następstwa wrogich działań i możliwie jak najszybciej przywrócić łączność.

Nasz zespoły skutecznie wdrożyły procedury cyberbezpieczeństwa. Efekt ataku wydaje się słabnąć. Stale monitorujemy infrastrukturę sieciową, aby przeciwdziałać wszelkim nowym próbom wrogich działań.

 Belnet

Podjęte w reakcji na atak działania sprawiły, że udało się ustabilizować sytuację. Władze Belnet podkreślają jednak, że nadal zachowują wzmożoną czujność, aby chronić sieci przed ponownym uderzeniem hakerów.  

Obecnie nie wiadomo kto jest odpowiedzialny za incydent. Jednak Wouter De Vriendt, poseł Zielonych, zasugerował na łamach The Brussels Times, że za cyberatakiem mogą stać Chiny. Z drugiej strony należy mieć na uwadze, że wrogie działania mógł przeprowadzić aktor niepaństwowy lub uzdolniony student, który sprzeciwia się zdalnej formie nauczania.

image

Reklama

Komentarze

    Reklama