Polityka i prawo
Lewicowi wyborcy na celowniku rosyjskich operacji wpływu
Rosyjskie operacje wpływu ukierunkowane były na lewicowych wyborców ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii - informuje Agencja Reutera, powołując się na informacje pozyskane od Facebooka. Cała operacja ukrywana była pod przykrywką niezależnego portalu informacyjnego Peace Data.
Portal prowadził 13 kont oraz dwie strony na Facebooku, które funkcjonowały na serwisie od maja i zostały usunięte w zeszły poniedziałek. Jak stwierdził koncern Marka Zuckerberga, przeprowadzona analiza doprowadziła do odnalezienia powiązania z rosyjską Internet Research Agency (IRA) z Sankt Petersburga zwaną potocznie fabryką trolli.
Serwis zawiesił konta, zanim zgromadziły dużą liczbę obserwujących w Internecie. Jak poinformował Nathaniel Gleicher, Szef Facebooka ds. Cyberbezpieczeństwa, firma postępowała zgodnie z radami FBI. Stwierdził również, że tylko 14 000 osób śledziło jedno lub więcej zawieszonych kont.
Również Twitter zawiesił funkcjonowanie 5 kont, które mógł wiarygodnie przypisać rosyjskim podmiotom państwowych.
We suspended five Twitter accounts for platform manipulation that we can reliably attribute to Russian state actors. As standard, they will be included in updates to our database of information operations in the coming weeks to empower academic research. https://t.co/9RqOiDNB7d
— Twitter Safety (@TwitterSafety) September 1, 2020
Firma Graphika, zajmująca się m.in. badaniem tego typu działań w sieci, potwierdziła, że operacja była skierowana głównie do postępowych i lewicowych grup w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W swoim raporcie, firma przedstawiła facebookowe i twitterowe profile osób, które identyfikowały się, jako zespół redakcyjny Peace Data. Analiza zdjęć profilowych wykazała, że zostały one stworzone przy wykorzystaniu oprogramowania opartego na sztucznej inteligencji.
Portal informacyjny zajmował się głównie publikacją treści odnoszących się do Stanów Zjednoczonych dotyczących polityki wewnętrznej, napięć na tle rasowym, nierówności, korupcji oraz tematyki koronawirusa. Treści poświęcone polityce zagranicznej zajmowały się przedstawianiem jej w negatywnych barwach. Materiały w niewielkim stopniu odnosiły się do kwestii listopadowych wyborów na prezydenta Stanów Zjednoczonych (Graphika wykazuje, że zaledwie 5% treści dotyczyło tego tematu), co zdaniem firmy sugeruje próbę zbudowania lewicowej publiczności i odciągnięcia jej uwagi od kampanii Bidena.
Wcześniej również Bill Evanina, dyrektor Narodowego Centrum Kontrwywiadu i Bezpieczeństwa (NCSC) USA ostrzegał, że rosyjskie operacje wpływu zmierzają do oczerniania demokraty Joe Bidena przed listopadowymi wyborami. Jak wykazywał, działania, które zmierzają do zburzenia poparcia dla kandydata na prezydenta, są wynikiem tego jak jest on postrzegany przez władze na Kremlu podczas jego pracy w administracji Baracka Obamy w kontekście Ukrainy i popierania opozycji w Rosji.
Również amerykański wywiad ostrzegał przed wysiłkami podejmowanymi przez obce podmioty na rzecz ingerencji w zbliżające się wybory w Stanach Zjednoczonych. W swoim lipcowym wystąpieniu szef amerykańskiego kontrwywiadu zaapelował do obywateli o odpowiedzialne działanie w cyberprzestrzeni. Jak przypomniał, wrogie siły wykorzystują media społecznościowe oraz tradycyjne środki korespondencji w celu zmiany preferencji głosujących.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany