Reklama

Polityka i prawo

Giganci technologiczni z podatkiem cyfrowym - nie tylko w Polsce?

fot. rawpixel / pixabay
fot. rawpixel / pixabay

Polska powinna wprowadzić łatwy do wyliczenia podatek cyfrowy, ale bez koordynacji z resztą krajów w UE byłoby to trudne. Ten podatek ma sens, ale tylko wtedy, gdy będzie wprowadzony w całej UE - powiedział PAP minister cyfryzacji Marek Zagórski.

Jak zauważył, w poprzedniej kadencji KE nie udało się tej sprawy uzgodnić, więc co najmniej kilka państw członkowskich zapowiedziało swoje przepisy w tym zakresie. Należy do nich także Polska.

"Jestem zwolennikiem podatku cyfrowego, bo wszystkie analizy pokazują, jak wysoce rentowna jest działalność platform cyfrowych np. wobec firm, które inwestują w infrastrukturę. Powinien to być podatek ogólnounijny. Mógłby stanowić swego rodzaju opłatę na rzecz rozwoju infrastruktury. Chodzi też o to, by było to rozwiązanie proste" - ocenił szef MC.

Ocenił, że dobrym rozwiązaniem byłby podatek ryczałtowy, np. od przychodów generowanych na terenie danego kraju. Jak podkreślił minister, wydaje się to i najlepsze, i najbardziej sprawiedliwe rozwiązanie. Zwrócił uwagę, że platformy, od których byłby pobierany podatek, mają bardzo wysoką stopę zwrotu, a bazują na infrastrukturze budowanej przez firmy telekomunikacyjne, często niewielkie, które nie mają z tego należnych profitów.

"Pytanie tylko, od czego go wyliczać. W grę wchodzi np. podatek od obrotu, albo przychodów z reklam. Tu jest potrzebny konsensus w UE, bo to daje większą gwarancję efektywności. Liczymy, że nowa KE podejmie ten temat" - dodał Zagórski. W ocenie szefa MC wprowadzenie jakiegoś rozwiązania na poziomie jednego kraju groziłoby niepotrzebną konkurencją podatkową, a w konsekwencji ucieczką platform do państw, gdzie tego podatku nie ma.

"Oczywiście nie chodzi o to, że jakakolwiek firma wycofałaby się z Polski, ale np. moglibyśmy mieć do czynienia z sytuacją, że kampanie reklamowe realizowane są przez firm zarejestrowane np. w innym kraju. Wszystko to trudno też rozliczyć, a kontrola wymaga wprowadzenia bardzo skomplikowanych narzędzi analitycznych" - zauważył.

Dodał, że prace nad wprowadzeniem podatku cyfrowego trwają - przede wszystkim w Ministerstwie Finansów, ale także w resorcie cyfryzacji - już od dłuższego czasu, choć nie zostały jeszcze ukonkretnione. Dochody z takiego podatku nie zostały uwzględnione w projekcie budżetu na 2020 r.

Jak powiedział, prace nad podatkiem zostały zawieszone w oczekiwaniu decyzji Komisji Europejskiej, a także szerzej w OECD, G7 i G20. Mimo wszystko kilka państw członkowskich Francja, Grecja, Węgry i Włochy przyjęły rozwiązania opodatkowujące sektor cyfrowy. Na świecie tych państw jest kilkanaście, a kilka kolejnych państw, w tym sześciu członków UE (Austria, Belgia, Czechy, Słowacja, Hiszpania i Wielka Brytania) jest w trakcie uchwalania aktu prawnego bądź konsultacji. Obok Polski także Słowenia zakomunikowała intencję opodatkowania sektora cyfrowego.

W ocenie Zagórskiego, obok trudności związanych z wyliczeniem i wyegzekwowaniem podatku w jednym kraju, czynnikiem wstrzymującym szybkie wprowadzenie daniny cyfrowej jest także potrzeba poszanowania wolności w internecie. "Chcemy, by wolność w internecie oznaczała zarówno wolność słowa, jak i wolność obrotu gospodarczego. Nadmierna regulacja może prowadzić do jego nieproporcjonalnych zaburzeń" - podkreślił szef MC. Jako przykłady wskazał niektóre przepisy RODO. Dodał, że jego zdaniem realny termin wprowadzenia podatku to minimum 2-3 lata.

Według propozycji UE podatkiem cyfrowym obciążone miałby być wyłącznie największe przedsiębiorstwa takie jak tzw. GAFA (skrót od Google, Amazon, Facebook, Apple), które w skali globalnej osiągają łączne roczne przychody w wysokości 750 mln euro, a w skali UE – 50 mln euro. Zakładano, że podatek miałby wynosić 3 proc. przychodu przedsiębiorstwa. Szacunki Brukseli wskazywały na to, że miałby on przynieść państwom członkowskim wpływy w wysokości 5 mld euro rocznie.

Dotąd nie udało się osiągnąć porozumienia na poziomie wspólnotowym, m.in. dlatego że niektóre państwa obawiają się retorsji ze strony USA, gdzie technologiczni giganci mają swoją siedzibę. Dlatego część krajów zdecydowała się wprowadzić podatek na własną rękę. W lipcu podatek cyfrowy w wysokości 3 proc. od przychodów z tytułu usług cyfrowych wprowadziła Francja. Nowa danina przyczyniła się do wzrostu napięcia pomiędzy Paryżem a Waszyngtonem.

Źródło:PAP
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama