Reklama

Chińska ekspansja w Polsce. Pejo: „Bulwersująca umowa państwowej spółki”

pejo wywiad chiny poczta polska
Poseł Bartłomiej Pejo komentuje m.in. sprawę umowy Poczty Polskiej z chińskim Temu.
Autor. Bartłomiej Pejo (@bartlomiejpejo)/X / Modyfikacje: CyberDefence24

Obecność Chin w Polsce jest coraz bardziej zauważalna. Choć od lat rozwiązania z Państwa Środka są wykorzystywane nad Wisłą – np. w zakresie telekomunikacji, która mocno stoi urządzeniach z tego kraju – w ostatnim czasie zaczęło się robić głośniej na ten temat. Czy technologia powinna być z automatu wykluczana ze względu na kraj pochodzenia?

  • Poczta Polska zacieśniła relacje z chińskim Temu. Dlaczego umowa spółki z platformą budzi takie emocje?
  • Chińskie firmy próbują na różne sposóby zaistnieć na polskim rynku. Wystarczy spojrzeć na szturm, jaki przeprowadzają producenci samochodów. Kuszą technologiami i ceną. Czy „chińskie” z automatu jest „złe”?
  • W jaki sposób należy podchodzić do technologii w kontekście cyberbezpieczeństwa? Na ile narodowość ma znaczenie?

Chińscy producenci samochodów wkroczyli w przytupem na polski rynek, oferując wiele za ceny znacznie mniejsze niż zachodni konkurenci. Również sprzęt elektroniczny niezmiennie jest atrakcyjny dla wielu użytkowników, którzy nie chcą przepłacać a jednocześnie zależy im na dysponowaniu nowymi technologiami. Efekt?

Rośnie liczba chińskich aut na naszych drogach (również komunikacji miejskiej, co najlepiej pokazuje przykład Warszawy i zakup elektrycznych autobusów), systemy monitoringu bazują na rozwiązaniach z Państwa Środka(rozglądnijcie się np. w pociągach, na ulicach, w budynkach), a dookoła nas jest pełno „gadżetów” (m.in. inteligentnych odkurzaczy, mopów, zabawek), kupowanych często na chińskich platformach.

To wszystko dotyczy nie tylko sfery prywatnej, ale – co najważniejsze – infrastruktury krytycznej i podmiotów państwowych. Urządzenia z Państwa Środka są tam obecne, co wywołuje dyskusje, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę głosy napływające ze strony partnerów. 

Przykładowo, resort obrony Wielkiej Brytanii  wprowadził zakaz wjazdu elektrykom posiadającym chińskie rozwiązania na tereny wojskowe, tłumacząc to obawami o bezpieczeństwo narodowe, a konkretnie szpiegostwo. W podobnym tonie – i nie jest to zaskoczenie – mówią wprost Amerykanie.

Tymczasem spółka skarbu państwa Poczta Polska zacieśnia współpracę z platformą Temu, wobec której Komisja Europejska wszczęła postępowanie i stawia mocne zarzuty naruszenia obowiązujących przepisów unijnych. 

W pierwszej części wywiadu z Bartłomiejem Pejo, wiceprezesem Nowej Nadziei oraz przewodniczącym sejmowej komisji cyfryzacji, rozmawiamy nie tylko o budzącej emocje umowie narodowego operatora pocztowego z chińską platformą. Pytamy także o szersze podejście do technologii i jej pochodzenia. Czy „chińskie” z automatu znaczy „złe”? 

Czytaj też

Reklama

Poczta Polska pikuje. Temu ma pomóc?

Szymon Palczewski, CyberDefence24: Na początku czerwca br. (3 czerwca) chińska platforma Temu podpisała umowę z dużą polską spółką, która jest operatorem pocztowym w naszym kraju – Pocztą Polską. Jak Pan to skomentuje?

Bartłomiej Pejo, Poseł RP, członek Rady Liderów Konfederacji, wiceprezes Nowej Nadziei, przewodniczący sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii: To próba ratowania spółki, której zapaść nie ustaje. Temu to duża popularna platforma i porozumienie na pewno przyniesie operatorowi zysk, natomiast niewątpliwie nie uratuje jego działalności z punktu widzenia strategicznego.

Z Pocztą Polską jest aż tak źle?

Spółka od wielu lat przynosi gigantyczne straty. I nie jest to jedynie problem obecnego rządu, tej kadencji, lecz również poprzednich. Tylko w 2023 r. straty Poczty Polskiej sięgnęły poziomu ponad 600 mln zł, a tak naprawdę to dopiero wierzchołek góry lodowej. 

Z czego to wynika?

Tradycyjne usługi pocztowe stają się archaiczne; coraz rzadziej są wykorzystywane. Działalność spółki przechodzi do historii. Mam wrażenie, że operator przespał swój czas i obecnie nie ma możliwości konkurowania z prywatnymi firmami. 

Czyli, gdyby to od Pana zależało, zlikwidowałby Pan Pocztę Polskę?

Nowy prezes spółki obiecuje, że postawi ją na nogi i nie ma co się dziwić; on musi tak mówić, taka jest jego rola. 

W mojej opinii nie ma powodów, aby państwo utrzymywało taki podmiot, którego usługi odchodzą do lamusa. W Polsce posiadamy rozwinięty sektor kurierski, a pierwszym z brzegu przykładem może być InPost z krajowym kapitałem, płacący w Polsce ogromne podatki. Na rynku działają też inne firmy, które realizują podobne zadania w sposób nowoczesny i tani. 

Wróćmy do sprawy porozumienia z Temu. Podczas jednego z ostatnich posiedzeń sejmowej komisji cyfryzacji, w stanowczy sposób skomentował Pan podpisanie umowy przez Pocztę z chińskim gigantem. Co Pana najbardziej uderzyło?

Dla mnie jest to bulwersujące. Nie może być tak, że spółki, które mają zarzuty, np. dotyczące braku zachowania konkurencyjności, są traktowane na jakiś preferencyjnych zasadach. Z tego, co wiem, podobne odczucia mają przedstawiciele rynku, ale również Ministerstwo Cyfryzacji, na czele z premierem Gawkowskim. 

Skoro to „bulwersująca” sprawa – jak Pan to określił – czy podjął Pan jakieś działania? A może cała Komisja zareagowała?

Złożyłem interpelację w tej sprawie. Otrzymałem odpowiedź od ministra Jaworowskiego (minister aktywów państwowych – red.). Jest ona lakoniczna.

Może Pan zdradzić jej treść?

Minister wskazuje, że współpraca Poczty Polskiej z Temu ma wyłącznie charakter operacyjny i obejmuje świadczenie usług doręczania przesyłek na terenie Polski, a zatem nie ma ingerencji w pracę spółki. Tyle. 

Widzę, że słowa ministra Jaworowskiego nie przekonały Pana.

Taka odpowiedź nie jest dla mnie satysfakcjonująca. Na pewno będziemy dalej zajmować się sprawą. Na kolejnych komisjach oburzenie osób obecnych było jeszcze większe.

Pana zdaniem żadna spółka skarbu państwa nie powinna wchodzić w tego typu „relacje” z chińskimi podmiotami?

Rynek powinien być otwarty. Jednak gdy pewne spółki mają zarzuty, powinny być odpowiednio weryfikowane przed nawiązaniem porozumienia z państwowymi podmiotami. I na pewno nie mogą być traktowane na preferencyjnych warunkach.

Czytaj też

Reklama

Chińskie znaczy złe?

Czyli nie podpisałby się Pan pod ustawą, która z automatu wyklucza chińskie firmy z polskiego rynku?

Jestem wolnościowcem i uważam, że nie możemy na starcie wykluczać jakiejkolwiek współpracy z chińskimi podmiotami. Kluczowe jest jednak budowanie świadomości oraz kontrolowanie towarów i usług. Niestety, jak na razie, UOKiK nie dysponuje odpowiednimi środkami, aby to robić w satysfakcjonującej skali. Jakość produktów chińskich jest często wątpliwa, np. szczególnie istotne jest bezpieczeństwo produktów skierowanych do najmłodszych.

A co w przypadku obszarów krytycznych, strategicznych z perspektywy państwa? Przykładowo, ostatnio Huawei zgarnął umowę na zarządzanie serwerami sądowymi w Hiszpanii.

Patrząc z perspektywy cyberbezpieczeństwa i ochrony danych, moja odpowiedź będzie inna. Mówimy o obszarach, gdzie należy stawiać na suwerenność cyfrową. Tą tematyką zajmuję się od miesięcy.

Ale zdaje sobie Pan sprawę, że już teraz wokół nas jest pełno chińskiego sprzętu? Chociażby u Pana w Sejmie czy w wielu ważnych obiektach w Polsce, nie mówiąc już o infrastrukturze telekomunikacyjnej.

Tak, zdaję sobie sprawę i uważam, że powinniśmy prowadzić szeroki dialog na ten temat. Mam wrażenie, że niewiele osób decyzyjnych o tym wie. A mówimy o cyberbezpieczeństwie, które osobiście traktuję tak samo poważnie, jak bezpieczeństwo militarne, gospodarcze czy energetyczne. 

Czytaj też

Reklama

Ryzyko szpiegostwa

Jeździłby Pan chińskim autem?

Pod względem technologicznym chińskie samochody są niezłej jakości. Ogólnie stosunek jakości do ceny jest bardzo atrakcyjny. Czy bym kupił i korzystał? Jestem pasjonatem motoryzacji, wywodzę się biznesowo z automotive, technologii; na pewno chciałbym sprawdzić je pod względem funkcjonalności itd.

Amerykanie uważają, że chińskie auta to jeżdżący „agenci”, zbierający całą masę danych dla służb. A że mają wiele kamer i różnego rodzaju czujników…

Pod względem bezpieczeństwa danych, trzeba być niezwykle ostrożnym. I nie chodzi jedynie o samochody z Chin. Podobne urządzenia znajdują się w autach np. niemieckich marek. Tu też mam duże wątpliwości co do poziomu zabezpieczenia naszej prywatności. W jednym i drugim przypadku nie mamy pewności, czy „ktoś gdzieś” nie otrzymał informacji pozyskanych w ten sposób. Niestety nie mamy krajowej motoryzacji, a szkoda…

Kluczowa jest zatem jakość zabezpieczeń, ich weryfikacja, a nie samo pochodzenie technologii.

Druga część wywiadu już w najbliższy czwartek (tj. 14 sierpnia) na naszych łamach.

Czytaj też

Reklama
CyberDefence24.pl - Digital EU Ambassador

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

WYCIEKI DANYCH z firm. JAK ZAPOBIEGAĆ wynoszeniu danych przez pracowników?

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama