Reklama

Polityka i prawo

Chiny chcą być niezależne. Nowy projekt ma w tym pomóc

Fot. AK Rockefeller/flickr
Fot. AK Rockefeller/flickr

Jak podaje agencja Reutera, wspierany przez Pekin konglomerat Tsinghua Unigroup utworzył nowy oddział dla produkcji podzespołów DRAM. Jest to próba uniezależnienia Chin od zewnętrznych dostawców z USA oraz Korei Południowej. 

Informacja o utworzeniu przez Tsinghua Unigroup nowego oddziału produkcji podzespołów pamięci dynamicznej DRAM (ang. dynamic random-access memory) pojawiła się po podejmowanych przez Pekin próbach wzmocnienia krajowego rynku podzespołów. W ocenie agencji Reutera działanie chińskich władz stanowi odpowiedź na konflikt handlowy i technologiczny ze Stanami Zjednoczonymi i ma zagwarantować niezależność ChRL od importu kluczowych komponentów.

Nie wiadomo, jak nowy oddział produkcji DRAM wpłynie na działalność należącej do konglomeratu Unigroup Guoxin Microelectronics, która produkuje już tego rodzaju podzespoły. Z raportu rocznego spółki za 2018 r. wynika, że firma nie rozpoczęła jeszcze masowej produkcji czipów DRAM LPDDR4, standardowych dla większości telefonów komórkowych. Tsinghua Unigroup ogłosił plan zbudowania w Nankin we wschodnich Chinach wartej 30 mld dolarów fabryki podzespołów DRAM i NAND jeszcze w 2017 r. Obiekt pozostaje w budowie - przypomniał Reuters.

Agencja zauważyła, że produkcja podzespołów pamięci dynamicznej na dużą skalę okazała się szczególnie trudna dla chińskich firm. Amerykański Micron Technology oraz południowokoreańskie koncerny Samsung Electronics i SK Hynix wspólnie odpowiadają za 95 proc. światowego rynku czipów DRAM.

Inna chińska firma Fujian Jinhua również nie osiągnęła jeszcze masowej produkcji podzespołów DRAM. Amerykański Departament Sprawiedliwości w ubiegłym roku oskarżył spółkę o kradzież tajemnic handlowych firmy Micron, czemu chińska spółka zaprzeczyła. Mimo to w październiku 2018 r. Waszyngton umieścił ją na tzw. czarnej liście, co skutecznie uniemożliwiło amerykańskim firmom dostarczanie jej towarów i usług - przypomniał Reuters. Podobne sankcje zastosowano ostatnio względem producenta sprzętu telekomunikacyjnego Huawei Technologies.

W ramach akcji "Made in China 2025" Pekin zwrócił się do branż zajmujących się zaawansowanymi technologiami, w tym producentów półprzewodników, w celu uzyskania wsparcia w dążeniu do większej samodzielności. Inicjatywa została publicznie wycofana po tym, jak wywołała niezadowolenie USA, które narzekają na chińskie subsydia przemysłowe - zaznaczyła agencja.

Według stowarzyszenia China Semiconductor Industry w 2017 r. Chiny zaimportowały półprzewodniki o wartości 260 mld dolarów, przekraczając wartość importowanej wówczas ropy naftowej. Produkowane lokalnie czipy zaspokoiły wówczas mniej niż 20 proc. krajowego popytu.

Komentatorzy spodziewają się, że starania Pekinu zmierzające do zawężenia luki technologicznej będą się nasilać wraz z pogarszaniem się relacji USA-Chiny.

W sobotę po spotkaniu z przywódcą Chin Xi Jinpingiem w kuluarach szczytu G20 w Osace prezydent USA Donald Trump powiedział, że poruszył sprawę koncernu Huawei i zgodził się, aby amerykańskie firmy w dalszym ciągu sprzedawały chińskiemu przedsiębiorstwu sprzęt, który nie wiązałby się z "żadnym wielkim zagrożeniem dla kraju". Trump powiedział zarazem, że Huawei wciąż znajduje się tzw. czarnej liście.

Nie wiadomo dotychczas, jakie spółki skorzystają ze złagodzenia sankcji. Według mediów w sprawie tej lobbowali wcześniej m.in. amerykańscy producenci podzespołów Intel i Qualcomm, a niezależnie od nich także Google. 

Reklama
Reklama

Komentarze