Reklama

Polityka i prawo

Cambridge Analytica "na sterydach"? Baza danych chińskiej firmy ujawniona

fot. pxhere.com
fot. pxhere.com

Chińska firma powiązana z chińskim wywiadem gromadzi obszerną bazę szczegółowych danych osobowych obywateli z całego świata, w tym znanych i wpływowych postaci – donoszą media. Jaką wartość ma baza? Eksperci udzielający komentarzy przekazują sprzeczne oceny.

Firma Zhenhua Data, do klientów której należy chińska armia oraz rząd, zgodnie z przekazami medialnymi ma posiadać bazę danych zawierającą informacje o około 2,4 miliona osób z całego świata. Jak podaje the Guardian - Internet 2.0, firma konsultingowa ds. cyberbezpieczeństwa, która zajęła się analizą danych - twierdzi, że udało jej się odzyskać informacje o około 250 000 osób z ujawnionego zbioru danych, w tym około 52 000 Amerykanów, 35 000 Australijczyków i prawie 10 000 Brytyjczyków.

Bazę pozyskał amerykański naukowiec przebywający w Chinach, który z kolei przekazał ją amerykańskiej firmie do badań.

Dane zawierają informacje o dacie urodzenia, adresie, stanie cywilnym, a także zdjęcia, stowarzyszenia polityczne do których określona osoba należy, krewnych i identyfikatory w mediach społecznościowych - Twitterze, Facebooku, LinkedInie, Instagramie, a nawet TikToku.

Przedstawiciel firmy Zhenhua Data poproszony o komentarz przez The Guardian stwierdził, że doniesienia o zbieraniu niejawnych danych są nieprawdziwe, a firma integruje dane jedynie z dostępnych źródeł. Zaprzeczyła również powiązaniom z chińską armią i rządem. 

Baza warta uwagi? 

Zebrane dane sugerują, że były one zbierane globalnie z wykorzystaniem rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji. Wiele z tych informacji zostało pobranych z ogólnodostępnych baz danych (jak np. media społecznościowe), jednak znajdują się również informacje z danych bankowych, podań o prace czy profili psychologicznych - donoszą amerykańskie media.

The Washington Post dodaje, że analiza bazy przez ekspertów wykazała również, że zawiera ona dane dowódców lotniskowców i przyszłych oficerów marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. W bazie można było też znaleźć profile i „drzewa rodzinne” zagranicznych przywódców. 

Opinie zebrane przez amerykańskich komentatorów, co do wartości bazy są sprzeczne. „Może tam być coś wartościowego, ale nie jest to coś, co jest wystarczająco przydatne do celów wojskowych lub wywiadowczych” – powiedział anonimowo jeden z kontrahentów ds. cyberbezpieczeństwa dla rządu USA dla The Washington Post. Komentatorzy dziennika wskazują, że duża część danych składa się z ogólnodostępnych źródeł.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama