Reklama

Polityka i prawo

Boty w mediach społecznościowych zagrożeniem dla demokracji

Fot. geralt/Pixabay
Fot. geralt/Pixabay

Ralph Brinkhaus, przedstawiciel niemieckiej partii CDU, twierdzi, że boty w mediach społecznościowych stanowią zagrożenie dla demokracji. Polityk złożył wniosek o uregulowanie tego problemu na poziomie krajowego ustawodawstwa. 

Z opinią Brinkhausa zgadzają się również inni niemieccy politycy związani z tą partią. Jak donosi "Deutsche Welle", problem botów stał się widoczny szczególnie podczas niedawnej debaty na temat paktu migracyjnego. Wielu polityków otrzymało wówczas w swoich kanałach społecznościowych wiadomości, które najprawdopodobniej zostały wysłane przez sieć działających tam botów.

Brinkhaus poinformował, że wiadomości, które otrzymywali jego koledzy, najczęściej składały się z "powtarzających się bloków tekstu". Najbardziej zaniepokoiła go jednak "fala nieprawdziwych i oczerniających informacji, które pojawiły się w mediach społecznościowych". Polityk zachęcił niemiecki parlament do przedsięwzięcia kroków w walce z problemem medialnej i internetowej dezinformacji.

"Deutsche Welle" wskazało, że boty często wykorzystywane są komercyjnie - na przykład w celu usprawnienia internetowej obsługi klienta. Zautomatyzowane konta w sieciach społecznościowych służą również do sztucznego zawyżania popularności twórców internetowych, a pakiet tysiąca takich "obserwujących" można w Niemczech kupić już za 10 euro. Jak podkreśliło "DW" boty są jednak używane także przez partie polityczne, które w ten sposób wzmacniają swój przekaz w mediach społecznościowych. Niemiecka firma Botswatch podczas dyskusji na temat paktu migracyjnego odnotowała 28 proc. wzrost aktywności takich kont na Twitterze.

Zdaniem Brinkhausa kampanie propagandowe w mediach społecznościowych przeprowadzane z użyciem botów mają w sobie "potworną moc" i mogą negatywnie oddziaływać na podstawowe elementy demokracji, takie jak wolność w formowaniu i wyrażaniu opinii. Mogą także wywierać wpływ na wyniki głosowań - twierdzi polityk. Brinkhaus jako przykład podał wybory prezydenckie w USA z 2016 roku i referendum ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, które odbyło się 23 czerwca tego samego roku - w jego opinii w obu przypadkach wpływ na wyniki miały właśnie zautomatyzowane konta w sieciach społecznościowych.

Brinkhaus w swoich wypowiedziach podkreślił, że 2019 r. będzie rokiem wyborczym zarówno dla Niemiec, jak i dla całej Unii Europejskiej. "Najwyższy czas się obudzić" - zaapelował.

SZP/PAP

Reklama

Komentarze

    Reklama