Reklama

Polityka i prawo

Bezpieczeństwo wyborów i twarda postawa wobec Rosji. Cyberbezpieczeństwo według Joe Bidena

Fot. Gage Skidmore/Flickr/CC BY-SA 2.0
Fot. Gage Skidmore/Flickr/CC BY-SA 2.0

Poprawa bezpieczeństwa infrastruktury wyborczej, bardziej asertywna postawa wobec działań Rosji w cyberprzestrzeni oraz przywrócenie wysokich stanowisk politycznych dotyczących cyberbezpieczeństwa, to prawdopodobne zmiany, które zostaną wprowadzone przez nową administrację prezydenta-elekta Joe Bidena. 

Cyberbezpieczeństwo ery Trumpa

Administracja Donalda Trumpa nie zaniedbywała cyberbezpieczenstwa, rozwijając rożnego rodzaju programy podnoszące poziom ochrony przed cyberatakami, poszerzając możliwości prowadzenia operacji ofensywnych przez USCYBERCOM czy w końcu skutecznie zabezpieczając wybory w 2018 i 2020 roku.  Jednak sam Donald Trump, w przeciwieństwie do swojego poprzednika Baracka Obamy, nie był bezpośrednio zainteresowany tą problematyką, dlatego też cyberbezpieczeństwo nie było priorytetem dla jego administracji.  Rzadko kiedy wspominał o tym temacie publicznie, a jeśli już, robił to często popełniając różne gafy. Trump zlikwidował również dwa ważne stanowiska: koordynatora ds. cyberbezpieczenstwa w Departamencie Stanu, który był głównym amerykańskim dyplomatą odpowiedzialnym za kwestie cyfrowe na arenie międzynarodowej oraz tzw. cybercara w Białym Domu koordynującego kwestie cyberbezpieczeństwa w amerykańskim rządzie.  

Nadzieja na lepszą zmianę?

Administracja Joe Bidena, która przejmie władze w styczniu 2021 roku według prognoz ekspertów skupi się przede wszystkim na poprawie bezpieczeństwa infrastruktury wyborczej. Po kampanii w 2016 roku naznaczonych rosyjskimi operacjami informacyjno-psychologicznymi poprawa ochrony wyborów była priorytetem. Największym problemem pozostawała jednak niechęć administracji prezydenta Trumpa, który reagował alergicznie na wszystkie informacje o wpływie rosyjskich hakerów na wynik wyborów. Pomimo postawy prezydenta, udało się w Kongresie uzgodnić przeznaczenie kwoty miliarda dolarów na poprawę ochrony infrastruktury wyborczej. Demokraci postulowali jednak przeznaczenie 4 razy większych środków.  

Przejęcie władzy przez Joe Bidena może pozwolić na zwiększenie funduszy na poprawę bezpieczeństwa infrastruktury wyborczej poprzez zastosowanie na szeroką skalę papierowych kart do głosowania i wprowadzenia ich w tych stanach oraz hrabstwach, które wciąż ich nie posiadają, zwiększenie możliwości głosowania korespondencyjnego i przeprowadzenia większej liczby audytów po wyborczych, tak aby mieć pewność, że wszystkie głosy są dokładnie policzone.

W Waszyngtonie przewiduje się również, że administracja Bidena zaostrzy kurs w stosunku do Rosji za jej działania w cyberprzestrzeni. Już podczas kampanii wyborczej, kandydat Partii Demokratycznej zapowiadał, że Kreml czekają poważne konsekwencje jeżeli będzie ingerować w wybory prezydenckie. Oczywiście za czasów administracji Trumpa poczyniono wiele asertywnych kroków wymierzonych w Rosję, ale sam prezydent do końca pozytywnie wypowiadał się na temat Putina, zaprzeczając, że Rosjanie ingerowali w wybory prezydenckie w 2016 roku. Oczekuje się, że w tym obszarze przede wszystkim komunikacja płynąca z Białego Domu będzie spójna, a nie jak miało to miejsce za czasów administracji prezydenta Trumpa, który wątpił w wiarygodność amerykańskiego wywiadu. Można też spodziewać się dodatkowych sankcji, nakazów aresztowania rosyjskich hakerów, a nawet kontruderzeń w cyberprzestrzeni, jeżeli Kreml będzie dalej angażował się w agresywne działania wymierzone w Stany Zjednoczone.  

Bardzo prawdopodobny jest również, że Biden będzie kontynuował asertywną postawę Stanów Zjednoczonych wobec Chin i nie będzie tu miejsca na bardziej koncyliacyjny ton. Huawei oraz inne chińskie firmy technologiczne raczej nie odetchną, a administracja Bidena będzie ograniczała dostęp przedsiębiorstw z Państwa Środka do sektorów, z których mogą swobodnie wykradać dane, jakie będą szkodliwe dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Prawdopodobnie jednak argumentacja nowej administracji odnośnie wykluczania chińskich firm będzie bardziej transparentna i opierała się na logicznych argumentach, co może wpłynąć na sojuszników USA, którzy na razie nie są zbyt chętni, aby wdrożyć równie ostre środki względem chińskich przedsiębiorstw. Spodziewane ocieplenie się relacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a głównymi sojusznikami, w szczególności w Europie. może spowodować, że coraz więcej państw przystąpi do amerykańskiej inicjatywy "Czystych sieci" i zablokuje dostęp chińskich dostawców technologii.  

Biden ma również przywrócić zlikwidowane stanowiska w Białym Domu i Departamencie Stanu odpowiedzialne za cyberbezpieczeństwo.  Prognozuje się również poszerzenie roli  Cybersecurity and Infrastructure Security Agency (CISA) w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, odpowiedzialnej m.in. za ochronę wyborów oraz większą pomoc dla stanów, które coraz częściej padają ofiarą cyberataków, typu ransomware.

Optymistyczne prognozy

Przyszłość rozwoju cyberbezpieczeństwa na poziomie państwowym wygląda optymistycznie. Po pierwsze, Joe Biden był wiceprezydentem za czasów Baracka Obamy, pierwszej administracji, która problem cyberbezpieczeństwa potraktowała priorytetowo, co jest pozytywnym sygnałem, że temat ten nie jest mu obcy. Po drugie, wiceprezydentka Kamala Harris należała do grupy najbardziej zaangażowanych senatorów Partii Demokratycznej w inicjatywy zwiększające cyberbezpieczeństwo. W końcu tematyka ta cieszy się ponadpartyjnym poparciem, dlatego nie wydaje się, żeby Kongres USA miał przeszkadzać administracji Bidena w realizacji jego planów. 

image
Z oferty Sklepu Defence24 - zapraszamy!
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama