Reklama

Polityka i prawo

Armenia: wyciek danych 3,5 tys. pacjentów zarażonych COVID-19

Fot. Mohsen Atayi/Wikipedia Commons/CC 4.0
Fot. Mohsen Atayi/Wikipedia Commons/CC 4.0

Narodowe Służby Bezpieczeństwa Armenii poinformowały o wycieku danych 3,5 tys. pacjentów zarażonych chorobą COVID-19 wywoływaną przez koronawirusa SARS-CoV-2. Dane miały zostać opublikowane w internecie przez cyberprzestępców z Azerbejdżanu.

Ekspert ds. mediów Samvel Martirosyan poinformował o odkryciu niezabezpieczonych danych osób, które otrzymały pozytywny wynik testu na koronawirusa, na swojej stronie na Facebooku już 13 czerwca. Służby potwierdziły jego doniesienia i dodały, że obecnie prowadzone są "odpowiednie działania zmierzające do wyjaśnienia tego, co się stało i zidentyfikowania sprawców" wycieku.

Prezydent Armenii Armen Sarkissian 1 kwietnia podpisał ustawę, która wprowadziła zmiany w prawie regulującym funkcjonowanie komunikacji elektronicznej ze względu na kryzys wywołany epidemią koronawirusa. Po zmianach zatwierdzonych przez parlament Armenii możliwe stało się monitorowanie ruchu pojedynczych obywateli na podstawie danych pozyskiwanych od operatorów sieci telefonii komórkowej. Politycy, którzy zaproponowali zmiany, obiecywali wcześniej, że dane udostępnione rządowi na podstawie nowelizacji prawa będą chronione w należyty sposób i nie będą przekazywane zewnętrznym podmiotom z sektora biznesu ani administracji. Informacje zgromadzone na temat obywateli miały też być natychmiast usuwane po zakończeniu obowiązywania stanu wyjątkowego wprowadzonego na czas walki z epidemią.

Założyciel fundacji edukacyjnej Zorakn Youth Karen Vrtanesyan ocenia, że to, co wydarzyło się w jego kraju, to przede wszystkim problem z zakresu przestrzegania prawa o ochronie danych osobowych. Jego zdaniem do wycieku danych doszło na poziomie struktur odpowiedzialnych za gromadzenie danych o obywatelach, co oznacza, że informacje te nie są w należyty sposób chronione. Vrtanesyan jest przekonany, że za wyciek odpowiada jedna z instytucji rządowych, gdyż jak do tej pory administracja kraju nie zainteresowała się sprawą. Nie ma obecnie gwarancji, że dane te będą w jakikolwiek sposób zabezpieczone - zwrócił uwagę w rozmowie z serwisem E-hackingnews. Jego zdaniem niezbędne w tej sprawie są wyjaśnienia ze strony władz, ale również niezależne dochodzenie w związku ze zdarzeniem.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze