Polityka i prawo
Jaka jest złota zasada cyberbezpieczeństwa?
Zagwarantowanie bezpieczeństwa użytkownikom wymaga nieustannego rozwoju świadomości ich i ekspertów na temat potencjalnych zagrożeń. Przestępcy zawsze są krok do przodu - zwrócili uwagę specjaliści, biorący udział w panelu „Cyberbezpieczeństwo a tożsamość cyfrowa”, podczas Kongresu 590.
W zeszłym roku cyberprzestępczość kosztowała świat 6,5 biliona dolarów. Szacuje się, że w 2025 roku ta suma wzrośnie do 10,5 biliona. Sposobem na minimalizowanie tych strat jest budowanie świadomości zagrożeń związanych z cyberprzestępczością wśród użytkowników internetu, ale przede wszystkim ekspertów
„Eksperci zazwyczaj mają już pewną wiedzę i nie myślą o tym, co dalej. Czują się bezpiecznie w otoczeniu swoich procedur. Taki przypadek, jak ostatnia awaria Facebooka świadczy o tym, że cały czas w gronie ekspertów powinniśmy nieustannie podnosić kwalifikacje” - powiedział Sebastian Ferdyn, dyrektor Departamentu Cyberbezpieczeństwa Narodowego Banku Polskiego.
„Ciągły rozwój, ciągła analiza”
Zgodził się z nim Mariusz Kujawski, członek zarządu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych odpowiedzialny m.in. za pion produktów cyfrowych. „Nie możemy powiedzieć, że jakiś produkt jest bezpieczny i ten stan będzie się utrzymywać. Złotą zasadą cyberbezpieczeństwa jest ciągły rozwój, ciągła analiza i praca nad tym, by poziom bezpieczeństwa poszczególnych rozwiązań poszerzać” - powiedział Mariusz Kujawski.
Z potrzebą nieustannego rozwoju zabezpieczeń w systemach komputerowych zgodził się również ostatni z panelistów Piotr Majerczak, członek zarządu, dyrektor ds. utrzymania infrastruktury PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. Według niego przestępcy są coraz sprytniejsi. „Systemy się rozwijają, my się uczymy, ale umiejętności po tej drugiej stronie też się rozwijają” - przyznał.
Podkreślił jednak, że komputerowe systemy kolejowe nie korzystają z szeroko pojętego internetu. „Działamy we własnym ekosystemie, mamy oprogramowanie, które jest bardzo specjalistyczne. Bez wiedzy o sposobie prowadzenia ruchu kolejowego ciężko było by mieć na to jakiś wpływ” - powiedział. Systemy komputerowe opowiadają nie tylko jednak za prowadzenie ruchu kolejowego, ale też informacje wyświetlane na stacjach czy peronach.
„Nie znam przypadku włamania się do systemu kolejowego zarządzającego ruchem pociągów. Natomiast w 2017 roku hakerzy włamali się do sieci informacyjnej kolei niemieckich i na kilku stacjach były wyświetlane fałszywe komunikaty” - powiedział Piotr Majerczak. Doprowadziło to do dużego zamieszania. „Cały czas mamy to z tyłu głowy i nasze systemy są audytowane, m.in. przez ABW czy NASK” - dodał.
Gdy zawodzi człowiek
Ryzyko cyberataku w wydzielonej sieci wewnętrznej jest dużo niższe - zgodził się z przedmówcą Sebastian Ferdyn. Zwrócił jednak uwagę, że czynnik ludzki także bywa zawodny i może doprowadzić do sporych problemów. Stąd potrzebne są zabezpieczenia proceduralne.
„Chodzi o to, by w odpowiednim momencie ludzie pomyśleli o tym, co się dzieje i wykazali logicznym myśleniem. Dlatego potrzebne jest ustawiczne podnoszenie kwalifikacji, przypominanie o pewnych zasadach i ciągłe stosowanie standardów rynkowych w celu zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego” - mówił Sebastian Ferdyn.
Posiadanie wydzielonej, dobrze zabezpieczonej sieci wewnętrznej nie oznacza jednak, że można spać spokojnie. Jak przyznał Piotr Majerczyk, władze PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. są cały czas gotowe na potencjalny cyberatak i możliwość wywołania przez cyberprzestępców katastrofy kolejowej. „Mamy odpowiednie scenariusze i procedury. Systemy sterowania ruchem, gdy cokolwiek się stanie, wchodzą w tzw. stan bezpieczny. Czyli wszystkie semafory sygnalizują >>stój<<, a pociągi się zatrzymują” - tłumaczył Majerczyk.
Elementarna czujność
Znaczna część cyberprzestępców jako swoje potencjalne ofiary upatruje jednak nie duże firmy, lecz zwykłych użytkowników internetu. Wszyscy uczestnicy dyskusji zgodzili się, że w tym przypadku warto zachować elementarną czujność. Podobną do tej, jaka powinna cechować nasze działania w codziennym życiu. Jeśli pojawia się mail czy SMS z linkiem, w którym należy podać swój PESEL, trzeba się zastanowić, do czego ten numer może być wykorzystany. I czy na pewno powinno się go podawać.
„Wyposażamy obywateli w narzędzia, które z definicji są bezpieczne. Ale trzeba ich też bezpiecznie używać. I tak jak nie podajemy PIN-u do karty kredytowej, nie powinniśmy podawać PIN-u do certyfikatu z dowodu osobistego. To są dobre praktyki, które powinno się stosować. Nawet jeśli metody przestępców są znacznie bardziej wyrafinowane niż proszenie o podanie pinu” - podsumował Mariusz Kujawski.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.