Reklama

Polityka i prawo

Jak „Białoruscy Cyberpartyzanci” hakują reżim w służbie demokracji

Fot. A_Matskevich / Pixabay
Fot. A_Matskevich / Pixabay

„Białoruscy cyberpartyzanci” to grupa, która w ubiegłym miesiącu zdołała zhakować serwery białoruskiej milicji i ministerstwa spraw wewnętrznych. Jej członkowie twierdzą, że mają dostęp do danych wszystkich obywateli i obywatelek kraju. Każdego dnia ujawniają informacje o „zdrajcach narodu”, współpracujących z reżimem.

Jak wynika z wypowiedzi haktywistów zamieszczanych na kanale grupy utworzonym w ramach platformy Telegram, „Białoruscy cyberpartyzanci” pozyskali dane o wszystkich obywatelach i obywatelkach kraju figurujących w państwowych rejestrach ministerstwa spraw wewnętrznych – numery paszportów, adresy, zdjęcia, a także informacje o miejscu pracy (włączając w to przedstawicieli służb).

„Białoruscy cyberpartyzanci” na Telegramie twierdzą, że mają dostęp do baz danych administrowanych przez milicję oraz nagrań z milicyjnych kamer na posterunkach, w więzieniach i tych, które wykorzystują drony.

Jak informują członkowie grupy, zmapowali również dane tzw. „Plutonu IT” działającego na rzecz reżimu Łukaszenki, który stoi za pro-reżimowymi kanałami na Telegramie, gdzie zamieszczane są np. nagrania wideo z tortur opozycjonistów oraz inne materiały, których celem jest propaganda strachu i wywoływanie efektu mrożącego wśród potencjalnych przeciwników Łukaszenki.

Ostatecznie - według haktywistów - w posiadaniu „Białoruskich Cyberpartyzantów” znajdują się nagrania przechwyconych przez reżim rozmów telefonicznych przedstawicieli białoruskiej opozycji i jej zwolenników.

Haktywiści twierdzą, że mają dane donosicieli

W środę „Białoruscy Cyberpartyzanci” na Telegramie poinformowali, że posiadają informacje z „bazy 102”, która zawiera wiadomości o tym, kto dzwonił na krajowy numer alarmowy po to, by złożyć donos na popierających ruch prodemokratyczny sąsiadów, kolegów z pracy lub członków rodziny. „To dane informatorów i zdrajców uczciwych Białorusinów” – napisali operatorzy telegramowego kanału grupy.

„Każdy ze współpracowników (reżimu – red.) zostanie ujawniony, ci, którzy ukrywają kłamstwa i zafałszowują (rzeczywistość – red.) dostaną to, na co zasłużyli. Znamy was wszystkich, wasze dane powędrują zaraz na blackmap.org (strona, na której znajdują się wykradane przez haktywistów dane osób i biznesów związanych z reżimem – red.). Następny raz, kiedy zadzwonicie, żeby donieść na swoich sąsiadów, pamiętajcie: to wróci jak boomerang” – czytamy w przekazie „Białoruskich Cyberpartyzantów”.

Grupa nie ujawnia, jak wiele plików posiada, które zawierają poufne dane osób związanych z reżimem. Jej członkowie twierdzą jednak, że są w posiadaniu wszystkich informacji o osobach związanych z dowództwem białoruskich sił specjalnych, członków wewnętrznych kręgów władzy Alaksandra Łukaszenki oraz pracowników KGB, w tym – oficerów wywiadu działających w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Niektóre z tych danych znalazły się w sieci.

Brak oficjalnego potwierdzenia

Przedstawiciele administracji Łukaszenki nie odnieśli się do cyberataku. Natomiast dziennikarz i badacz Białorusi związany z londyńską uczelnią UCL Tadeusz Giczan ocenił, że działania „Białoruskich Cyberpartyzantów” mają potencjał być najbardziej udanym cyberatakiem na struktury państwa, do jakiego doszło.

Jedynym potwierdzeniem autentyczności danych, o których na Telegramie piszą „Białoruscy Cyberpartyzanci”, pozostaje wypowiedź szefa białoruskiego KGB Iwana Tertela, który 30 lipca wydał ostrzeżenie skierowane do swoich podwładnych.

Przestrzega w nim przed „zagranicznymi siłami specjalnymi”, które „wykorzystują technologie IT do pozyskania danych na temat przywództwa kraju, służb bezpieczeństwa oraz innych rządowych organów”. Według Tertela, działania mają dotyczyć również krewnych białoruskich urzędników, którzy znajdują się w Polsce, na Litwie i „innych krajach Zachodu”, a także na Ukrainie.


Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture. 

image
Fot. Reklama
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama