Opracowanie na ten temat przygotowali eksperci z firmy Akamai. Pokazuje on dokładny krajobraz cyberzagrożeń w sieci w pierwszym kwartale 2016 r. Przez ten okres firma zminimalizowała 4500 ataków DDoS, co stanowi wzrost o 125 procent względem analogicznego okresu w 2015 r. Eksperci komentują, że liczba ataków DDoS cały czas się zwiększa i badany okres nie był tu wyjątkiem. Nic dziwnego. Operacje tego typu to łatwy sposób na spowodowanie poważnych szkód na stronach konkurencji. Ogromna liczba zarażonych komputerów – zombie w jednym momencie loguje się na stronie internetowej, powodując zawieszenie systemu i wyłączenie serwisu atakowanej firmy. Jest to szczególnie dotkliwe dla przedsiębiorstw świadczących usługi on-line.
Większość, bo aż 42 proc. operacji cyberprzestępców wykorzystywała dwa wektory ataku. Jeśli policzymy także te działania, gdzie użyto więcej niż dwóch wektorów to okaże się, że takie akcje stanowią ponad 60 proc. wszystkich ataków DDoS. To o tyle niepokojące, że odparcie agresji z wykorzystaniem większej liczby wektorów jest znacznie trudniejsze, niż przy pojedynczym kierunku ataku.
Takie operacje stają się powoli standardem. Nie potrzeba już doświadczonego hakera, by je przeprowadzić. Wielu przestępców oferuje na czarnym rynku wykonanie ataku DDoS na dowolną stronę. Ceny za usługę zaczynają się już od kilkuset dolarów. Nawet mało doświadczeni cyberprzestępcy wykorzystują coraz więcej wektorów ataków. Rośnie też liczba powtarzających się operacji. rzadko kiedy przestępcy przeprowadzają pojedynczy atak. Zazwyczaj dochodzi do niego cyklicznie, czasami akcje powtarzają się kilka razy na dzień.
Ponad połowa operacji wykrytych przez Akamai skierowana była na firmy zajmujące się produkcją gier komputerowych, a ponad 25 proc. dotyczyło stron obsługujących przedsiębiorstwa produkujące software. Tak naprawdę jednak żadna branża nie może czuć się bezpieczna.
Czytaj też: Atak DDoS można zlecić już za 5 dolarów