Platformy społecznościowe dwoją się i troją, aby zwalczać przejawy dezinformacji. Blokują mnożące się fałszywe treści dotyczące amerykańskich wyborów, przekłamań historii czy mowy nienawiści. Jak widać potrzeba jeszcze dużo pracy - fake wpisy pojawiają się z najmniej spodziewanego kierunku.
Europoseł Patryk Jaki z partii Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy opublikował tweeta o treści “Polska ma bardziej upolityczniony system wyboru sędziów niż Niemcy”. Pod tym tweetem znajdowała się dodatkowo wyboldowana adnotacja (dodana przez autora wpisu) o następującej treści “Official sources stated that this is false and misleading”, mogąca sugerować, że komunikat ten pochodzi od Twittera.
Polska ma bardziej upolityczniony sposób wyboru sędziów niż Niemcy.
— Patryk Jaki - MEP (@PatrykJaki) November 18, 2020
Kilkunastu użytkowników platformy, w tym dziennikarze, politycy oraz osoby zajmujące się dezinformacją tak właśnie uznało. Okazało się jednak, że europoseł wcielił się w rolę internetowego trolla i komunikat. “Official sources stated that this is false and misleading” umieścił on sam. Zauważalne są również liczne komentarze o “lewackim twitterze”, “udanych łowach” czy “cenzura”.
Zabawa? Po kolejnych wpisach europosła - w których wyśmiewa użytkowników twittera, którzy dali się nabrać - widać, że tak.
To już dzisiaj 3 z mainstremu
— Patryk Jaki - MEP (@PatrykJaki) November 18, 2020
Ciekawe jest jednak to, że cieszy się z „Twitter” potwierdził, że Niemcy mają bardziej upolityczniony system wyboru sędziów niż Polacyhttps://t.co/eX8cS5KnRv
Czy takie działania w wykonaniu osoby publicznej, zwłaszcza w tak newralgicznej materii politycznej wywołującej tak sporo emocji w kraju jest właściwe? Czy podgrzewanie politycznego sporu, który tak mocno przekłada się na dyskusje również społeczne, dodatkowo wpływając na nastroje społeczne i dodatkowo dzieląc nasze społeczeństwo, jest właściwie? Ocenę tej sytuacji pozostawiamy naszym czytelnikom.
Niestety, to kolejny przykład pokazujący jak dużo jest do zrobienia w walce z dezinformacją i fake newsami w mediach społecznościowych. Wczoraj na fałszywe konto odchodzącego z partii Prawo i Sprawiedliwość Lecha Kołakowskiego dali się nabrać m.in. wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski, który wszedł w dyskusję z tym kontem oraz telewizja TVN24 relacjonująca dyskusję polityka z żartownisiem na żywo. Za Lecha Kołakowskiego podszywał się znany na polskim Twitterze dowcipniś “Napalony Wikary”. Problem dotyczy nie tylko jednak pojedynczych osób, ale również instytucji.
Ostatnio kłopoty miało Ministerstwo Cyfryzacji, które po likwidacji zmieniło nazwę na Twitterze na “CyfryzacjaKPRM”, jednocześnie rezygnując ze starej nazwy “MC_GOV_PL”. Zostało to wykorzystane przez osoby, które zaczęły się podszywać pod resort cyfryzacji.
Praktycznie we wszystkich tych przypadkach chodziło o niewinną zabawę, ale problem jest znacznie poważniejszy, ponieważ pokazuje łatwość prowadzenia operacji informacyjnych w polskiej przestrzeni i w mediach społecznościowych. Nie są na to przygotowani politycy, dziennikarze ani wyspecjalizowane instytucje. Dzisiaj media społecznościowe są bronią i jak widać, wykorzystanie ich przeciwko polskiej sferze informacyjnej jest dziecinnie łatwe.