Jak podają National Public Radio i Defense Systems, w trakcie jednego z ćwiczeń pododdział czołgów Abrams został skutecznie „zaatakowany” za pomocą środków walki elektronicznej. Żołnierzom odgrywającym rolę strony przeciwnej udało się skutecznie zakłócić łączność czołgistów, którzy następnie musieli opuścić swoje pojazdy.
Amerykanie podkreślają, że zastosowanie środków walki elektronicznej przez potencjalnego przeciwnika może mieć bardzo istotny wpływ nie tylko na systemy dowodzenia wyższego szczebla, ale też na działania pododdziałów konwencjonalnych (pancernych, zmechanizowanych, artylerii) na polu walki. W praktyce bowiem nawet przejściowe zakłócenie działania środków łączności, czy rozpoznanie pozycji nieprzyjaciela za pomocą środków walki elektronicznej może mieć decydujący wpływ na przebieg starcia.
Czytaj też: THAAD w Korei pod specjalnym cybernadzorem
W takiej sytuacji znacznie łatwiejsze jest bowiem wyeliminowanie nieprzyjaciela za pomocą „kinetycznych” środków, jak na przykład artyleria dalekiego zasięgu, czy nawet klasyczne wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych. Również nieprzyjacielskie lotnictwo mogłoby otrzymać choćby przybliżone dane o położeniu sił własnych czy sojuszniczych, a następnie przeprowadzić
Dlatego osłona konwencjonalnych systemów uzbrojenia przed atakami elektronicznymi i cybernetycznymi (w tym prowadzonymi łącznie) ma bardzo istotne znaczenie. Dowódcy wojsk lądowych Stanów Zjednoczonych przyznają, że przez lata prowadzenia operacji w Iraku i Afganistanie ten obszar był mocno zaniedbany, bo przeciwnik z którym się zmagano (terroryści) nie miał zbyt szerokich zdolności, jeżeli chodzi o zakłócanie nowoczesnych systemów łączności.
Czytaj też: Walka Radioelektroniczna rosyjską odpowiedzią na przewagę NATO? [ANALIZA]
Przykład wojny na Ukrainie pokazuje jednak, że w konflikcie z zaawansowanymi siłami zbrojnymi takie zagrożenie jest jak najbardziej realne, a Rosja rozwija swoje zdolności walki elektronicznej i cybernetycznej. Obecnie wojska lądowe USA starają się dostosować do „nowych” realiów. Dotyczy to nie tylko modernizacji systemów łączności, ale też zmian taktyki i mentalności żołnierzy, również na niskich szczeblach.
Część ekspertów wskazuje, że muszą oni przyzwyczaić się do innego sposobu wykorzystania systemów łączności – na przykład unikania niepotrzebnego (zbyt długiego) pozostawiania włączonych systemów łączności radiowej, czy prowadzenia rozmów. Jak podaje Breaking Defense, zastępca sekretarza obrony Bob Work mówił w 2016 roku „jeżeli emitujesz – umierasz” (if you emit, you die). Wykorzystanie systemów walki elektronicznej jest już obecnie uwzględniane w scenariuszach niektórych ćwiczeń, czego przykładem są omawiane manewry prowadzone w National Training Center.
Czytaj też: NATO gotowe na ataki w cyberprzestrzeni
Zagrożenie cyberatakiem czy działaniami wojsk WRE (Walki Radioelektronicznej) na najniższym szczeblu powinno być uwzględnione również przez inne państwa, w tym najbardziej zagrożone – jak Polska. Istotne znaczenie ma tutaj modernizacja systemów łączności poszczególnych typów uzbrojenia (w tym czołgów, transporterów, środków artyleryjskich). Przykładowo – w trakcie programu modernizacji czołgów Leopard 2 do standardu 2PL zmiany systemów łączności pozostawiono do realizacji na późniejszym etapie, gdyż docelowy kształt rozwiązań w tym zakresie był opracowywany. Widać jednak wyraźnie, że uodpornienie armii na cyberataki i walkę elektroniczną – również w odniesieniu do ciężkiego uzbrojenia – jest pilnie potrzebne. Krajowy przemysł (państwowy i prywatny) posiada kompetencje w tym zakresie, dlatego wraz z MON powinny zostać wypracowane odpowiednie rozwiązania.
Czytaj też: Walka Elektroniczna – niechciane dziecko polskiej armii [ANALIZA]