Według Kevina Colemana z Independent Software zagrożenie wynikającego z powszechnego dostępu do możliwości drukowania 3-D są bardzo realne. Podaje tutaj przykład kradzieży odpowiednich zapisów technologicznych czy patentów należących do rządu federalnego. Osoba, która uzyska dostęp do takich dokumentów może wykorzystać zdobytą wiedzę do wyprodukowania broni czy urządzeń technologicznych, które później sprzeda na rynkach światowych. Jest to jednocześnie zagrożeniem dla firm prywatnych, którym trudno będzie udowodnić, że wykradzione rozwiązanie nie należy do nich, z powodu jakości jakimi już dziś dysponują drukarki 3-D.
Sam rynek drukarek obecnie przeżywa rozkwit jeżeli chodzi o udziały w rynku. Obecnie wartość całej branży jest szacowna przez IDC na prawie 16 mld dolarów, do roku 2020 te notowania mają się podwoić i wynieść nawet 35 mld dolarów. Taki udział ma spowodować, że firmy zajmujące się drukarkami 3-D w 2020 będą odpowiadać za około 25 proc. całego przemysłu maszynowego.
Ostatnio branże obiegła informacja o badaniach jakie zostały przeprowadzone na uniwersytecie w Kalifornii. Badanie przeprowadzone przez naukowców, pokazuje, że przy pomocy urządzenia nagrywającego dźwięk można odtworzyć przebieg pracy samej drukarki 3-D.
Według Mohammada Al Faruque, nie potrzeba w tym celu posiadać dyktafonu ani nawet mikrofonu wysokiej klasy, w badaniu wystarczył zespołowy jeden z modeli smartfonów. Nagranie może zostać później użyte w procesie inżynierii wstecznej i odtworzone na kompletnie innej drukarce. Problem pojawia się w przypadku zabezpieczeń, według Mohammada, nikt obecnie nie kontroluje, czy pracownicy wnoszą na teren fabryki swoje telefony komórkowe. Metoda, którą wykorzystali badacze, ma być według nich dokładna w niemal 90 proc. przy kopiowaniu jednego z wcześniej wydrukowanego elementu.
Czytaj też: Czujnik światła może stać się zagrożeniem dla prywatności użytkowników